Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 48

Joanna sama siebie skarciła za chwilę słabości, lecz nie potrafiła wyjaśnić, jaka szalona siła ją nawiedziła. Gdzieś w jej wnętrzu nastąpiła konfrontacja uczuciowa i poczucie emocjonalnego zagubienia. Niepostrzeżenie odezwała się, jeszcze nie w pełni pożegnana nastolatka, która przypomniała jej, w kim od najmłodszych lat się podkochiwała. Obiektem marzeń był niezwykle przystojny chłopak z sąsiedztwa i jak się co jakiś czas przekonywała nie tylko jej. Wiele dziewcząt starszych i młodszych uganiało się za nim, a on dostrzegał je gdy był niepełnoletni i umawiał się z ładnymi, biednymi panienkami. Wraz z dorastaniem zmienił obiekty swojego zainteresowania i zaczął spotykać się tylko z bogatymi. Jego partnerki z każdym kolejnym rokiem klasyfikowały się w miejskim rankingu majętnych coraz wyżej. Zaledwie miesiąc temu dowiedziała się, że się ożenił z jakąś bogatą panną z polski centralnej, widocznie miejscowych mu zabrakło. Przykro jej było z tego powodu, nawet trochę popłakała, lecz nadzieja zobaczenia go, gdy przyjedzie odwiedzić rodziców, jej nie opuszczała. Dlatego wystarczyło jej, że porównała przystojniaka, z Jerzym i chwilowy czar prysł jak bańka mydlana. Facet w średnim wieku, nawet najbardziej bogaty nie interesował ją, ponieważ wierzyła w wielką miłość i miała nadzieje na znalezienie płomiennej, nieśmiertelnej, wiecznej, a dobrze płatna praca, odpowiednia do jej wykształcenia wydawała się w zasięgu ręki.

Nieznajomy, po chwilowej słabości wziął się w garść i powstrzymał odruch rozczulania się nad jej ojcem, a ją zaledwie zauważył. Zanim odjechali, zapytał o adres, taryfiarzowi zapłacił za kurs, z doprowadzeniem chorego przyjaciela do mieszkania. Joanna była zadowolona zza sponsorowania im transportu do domu i z przejęcia chwilowej opieki nad ojcem. Myślała, że spotkanie ze znajomym jej ojca na tym się zakończy.

Taksówkarz, po zatrzymaniu się pod ich domem, nie zgodził się, na jej propozycję, że sama zaprowadzi ojca do mieszkania. Widocznie obawiał się niezrealizowania w pełni opłaconej usługi, za którą klient mógłby domagać się zwrotu. Dlatego wolał wypełnić ją do końca, niż dać powód do reklamacji, więc prawie wniósł go do pokoju rodziców. Joanna najbardziej wstydziła się ich nieremontowanego od lat mieszkania i biedy, jaka widoczna była w każdym zakamarku. Meble, sprzęt były mocno zużyte i powinny być wymienione na nowe kilka lat wcześniej. Zbyt niskie dochody rodziców i jej studia jeszcze bardziej przyczyniły się do zaniedbań.

Stara, zapadnięta kanapa, aż jęknęła gdy ojciec został na niej posadzony przez usłużnego taksówkarza, który szybko wyszedł. Niczego innego się nie spodziewała, sama najchętniej uciekła z tej nory. Jednak nie była w stanie pozostawić matki z chorym ojcem i wyjechać jak jej znajomi za granicę. Jedna z niedawnych koleżanek ze studiów, przy odbiorze dyplomów, nieśmiało zaproponowała pomoc, lecz ona odmówiła, miała dość jałmużny i litowania się nad nią. Zawsze od kiedy pamiętała, byli biedni i tylko w głupich wspomnieniach rodziców, kiedyś starczało nie tylko na skromne życie. Nigdy nie traktowała tych opowiadań poważnie, ponieważ na studiach dość dobrze poznała sposób oceny lat młodości przez osoby stare i schorowane.

Niespełna po trzech godzinach taksówkarz pojawił się ponownie, kiedy otwierała mu drzwi, pomyślała, że coś u nich zgubił, gdy szybko wychodził. Dlatego mocno się zdziwiła, jak zobaczyła, z jakimi wielkimi torbami się pojawił i to nie sam.

- Państwa znajomy sprzed szpitala, który zapłacił mi za kurs. Polecił mi dostarczyć zakupy – powiedział, dysząc z wysiłku.

Razem z młodym, dobrze zbudowanym pomocnikiem wnieśli cztery wielkie torby, wypchane małymi i większymi pakunkami. Wszystko postawili przed jej nogami prawie na progu i odeszli korzystając z jej zaskoczenia.

- Joasiu, kto to? – pytała z kuchni mama.

Kilka razy powtórzyła pytanie, lecz nie otrzymała odpowiedzi. Zaniepokojona wyjrzała do przedpokoju, w którym przy otwartych drzwiach stała jej Asia.

- Stało się coś? – mówiła, podchodząc i spodziewając się najgorszego.

- Popatrz, co nam przynieśli – usłyszała gdy stanęła za plecami córki.

Dopiero wtedy popatrzyła w miejsce, na które patrzyła Asia. Pierwsze, co rzucało się w oczy, było masło, ser i owoce. Dopiero pod nimi dostrzegała wędliny, mięso, konserwy, przetwory. Upchanego towaru było tyle, że niektóry sklep osiedlowy nie miał takich ilości na swoich półkach.

- Od kogo to? – zapytała.

- Dopiero, co ci mówiłam, od kolegi taty, który zapłacił za taksówkę, żeby nas przywiozła ze szpitala, a ty nakrzyczałaś na mnie, że nie dałam lekarzowi, tylko zapłaciłam za taryfę.

- Przepraszam, nie uwierzyłam wam, jak mówiliście, że spotkaliście Jurka.

- Znasz go?

- Gdy byłam w twoim wieku, wtedy cała nasza szkoła znała jego – przerwała, przecisnęła się obok córki i skupiła swoją uwagę na zawartości – teraz nie gadaj, tylko pomóż mi to wnieść.

Obie nie były w stanie unieść, żadnej z toreb, dlatego wciągnęły je do kuchni i dopiero wtedy zamknęły drzwi do mieszkania. Zaciekawione przystąpiły do wypakowania. Osoba, która je pakowała, doskonale wiedziała, co i w jakiej ilości potrzebuje każdego dnia trzyosobowa rodzina. Najmniej było świeżych i z krótkim terminem przydatności, najwięcej było konserw i przetworów.

- Tego jedzenia starczy nam na dwa, a może trzy miesiące, jak nic nie zmarnujemy – mówiła zachwycona pani domu i nie zmieniając tonu, powiedziała – teraz możemy wykupić lekarstwa dla ojca. Weź pieniądze i leć do apteki – i jakby się nic nie wydarzyło, zajęła się wielką stertą produktów, pospiesznie w sposób przypadkowy, porozkładanych w całej kuchni.

Córka zrobiła, dokładnie tak jak mówiła jej matka i niezwłocznie poszła do najbliższej apteki. Niestety późna pora, zmusiła ją do odwiedzenia pełniącej dyżur nocny. Zanim do niej weszła, zatrzymała się przed wystawą sklepu odzieżowego i przez chwilę patrzyła na manekina ubranego w zieloną przecenioną sukienkę. Gdyby miała pieniądze, wróciłaby tu jutro zaraz po otwarciu sklepu i kupiła. Wchodząc do apteki, miała nadzieję, że lekarstwa okażą się niedrogie i może starczy na sukienkę. Odarcie ze złudzeń nastąpiło, przy kasie szybciej niż się spodziewała. Ustawiona sterta medykamentów na blacie, którą przepisał lekarz dla jej ojca, kosztowała znacznie więcej, niż było w portmonetce matki. Jeszcze próbowała na farmaceucie wymóc, uzyskanie tańszych zamienników, a gdy to okazało się nieskuteczne i niewystarczające, załamana, zapłakana wybiegła z apteki, zapominając o recepcie. Gdyby nie przypadek z pewnością następnego dnia obie panie zaciągnęłyby pożyczkę w parabanku albo u lichwiarza pod zastaw mieszkania. Wiele rodzin w Polsce chcąc ratować najbliższych, popadało w jeszcze większe długi i stawali się bezdomnymi. Ktoś, kiedyś powiedział, że opaczność czuwa nad biednymi i w tym przypadku miał rację.

Jerzy, po zawiezieniu przyjaciółki, nieżyjącej matki, do szpitala. Doświadczył serii niesamowitych przeżyć. Najpierw na schodach, w jego ramiona wpadła śliczna dziewczyna z niedołężnym mężczyzną, którym okazał się jego były starszy kolega z młodzieżowej reprezentacji polskiej w zapasach w stylu klasycznym. Później jego szok i niedowierzanie jeszcze bardziej się pogłębiło, jak schorowana kobieta, pomimo skierowania nie została przyjęta do szpitala i odesłana do domu. Tam nie było nikogo, kto by się nią zaopiekował. Gdyby nie przyjechał z konieczności naprawienia zdewastowanego pomnika rodziców, nie spotkałby pani Aliny i nie zobaczyłby na cmentarzu, jej nieudolnych wysiłków w naprawieniu pomnika. Determinacja i upór bardzo mu zaimponowały, poczuł, że ma u niej dług wdzięczności. Dlatego zaopiekował się nią i jak dowiedział się o skierowaniu do szpitala, chciał ją odwieźć. Niestety stało się tak, jak się stało i nie mógł zostawić bez opieki. Zanim cokolwiek coś zorganizuje, musi zając się ją osobiście. Dlatego pojechał ze schorowaną kobietą do najlepszego specjalisty w mieście i sowicie zapłacił mu za prywatną konsultację. Badanie lekarskie było przeprowadzone bardzo fachowo i skrupulatnie, a efektem jego była recepta. Lekarstwo musiało zostać podane jeszcze wieczorem, więc był zmuszony wykupić je w aptece pełniącej nocny dyżur. Niestety pan Krystian, swoją taksówką nie mógł podjechać w jej pobliże i Jerzyk był zmuszony iść.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 28.12.2020
    Joanna wchodzi na scenę na razie ze smutną historią, biedą i chorobą ojca. Ale z poprzedniego odcinka wiemy, że jest we Włoszech. Pewnie odegra ważną rolę w intrydze.

    Pozdrowienia w oczekiwaniu na dalszą część!
  • Pasja 24.01.2021
    Okazuje się, że Jerzy był częścią miłosnych uniesień Joanny. Ale jak to kobieta, uniosła się dumą. Jednak gdzieś tam w umyśle marzyła o spotkaniu z mężczyzną który im pomógł.
    Na wieść o pomocy taksówkarza w odprowadzeniu schorowanego ojca do mieszkania poczuła zawstydzenie z powodu swojego ubóstwa. A kiedy po kilku godzinach zobaczyła znowu taksówkarza i torby z zakupami zamilkła. Darczyńcą okazał się Jerzy.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania