Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 2

Maria wyciągnęła w jego kierunku prawą dłoń w sposób dla niego dziwny, grzbietem do góry. Ułożenie ręki do przywitania było dla Kacpra nietypowe i niezrozumiałe. Nigdy w Stanach z czymś takim do tej pory się nie spotkał i podając swoją, był zmuszony wyciągnąć ją pod niewygodnym dla siebie kątem, z tego powodu poczuł pewien dyskomfort. Kierowany podświadomością i swoją bezpośredniością przejął inicjatywę, zmienił ułożenie i uścisnął ją po partnersku. Zamiast towarzyszącego powitaniu przyjaznego uśmiechu, dostrzegł w o oczach kobiety smutek zawodu. Czegoś takiego się nie spodziewał, odczuł zakłopotanie i z tego powodu zbyt długo przetrzymywał w swojej, jej dłoń. Ona nie próbowała przerwać fizycznego kontaktu i przyjęła z ochotą ciepło dolatujące od ręki, jakie po chwili objęło całe ciało. On jak typowy mężczyzna niczego nie zauważył, a zwłaszcza zanurzenia się jej w szmaragdowych jego oczach.

 

Krótko trwała bliskość spowodowana fizycznym kontaktem, lecz wystarczyła, by ich serca zaczęły bić w takim samym tempie i rytmie niczym u kochanków. Jeszcze oboje nie zdawali sobie sprawy z wzajemnego zauroczenia, jakiego doświadczyli i od tego momentu myśli ich często będą wracały do tej chwili.

 

- Nowo przybyły turysta? – zapytała.

 

- Nie – odpowiedział i zaproponował miejsce przy jednym stoliku.

 

Kobieta przyjęła jego zaproszenie i zajęła miejsce, które zapewniało jej widok na jezioro. Kacper nie chciał ograniczyć swojej odpowiedzi na jej pytanie do jednego słowa, wiec krótko streścił powód swojego przyjazdu do Menaggio. Gdy zakończył, swoją wypowiedz, rozmówczyni powiedziała.

 

- Czekają na ciebie spore trudności podczas zbierania materiału o dziejach swojej rodziny, o ile niczego już nie masz.

 

- Nie powinno być, aż tak źle, przecież muszą być jak na całym świecie jakieś państwowe archiwa, muzea albo księgi parafialne.

 

- Prawdopodobnie istnieją i są z pewnością bogate, lecz ty nie dostaniesz zgody na wgląd w nie. Kilka lat temu podczas gromadzenia danych nie tylko o swoich przodkach z pewnością nie napotkałbyś administracyjnych barier. Jednak pod wpływem ustawy przyjętej przez parlament europejski, której zadaniem jest ochrona danych obywateli i ich przechowywanie, przetwarzanie oraz dostęp. Doprowadzono w konsekwencji do zaciągnięcia kurtyny zapomnienia na ludzi samotnych i ich przodków. Nieograniczony dostęp mają jedynie służby specjalne, sądy, policja, organa administracji skarbowej, badacze i naukowcy, lecz ci ostatni muszą uzyskać specjalną zgodę.

 

- Jakie mam szanse, że mi się powiedzie i uzyskam informacje o moich włoskich przodkach, którzy przez wieki zamieszkali te okolice? – zapytał.

 

- Niewielkie, lecz próbuj, może w przeciwieństwie do innych akurat tobie się uda i osiągniesz sukces.

 

Bardzo chciał zakończyć omawianie jeszcze przed faktem wszelkich niepowodzeń i trudności, jakie na niego czekają podczas gromadzenia materiałów z dziejów o swojej rodziny. Perspektywa po tej dyskusji, realizacji jego zamierzenia wydawała się coraz mniej pomyślna, za sprawą wprowadzonych durnych przepisów, które objęły nawet osoby zmarłe. Pamięć ludzka ma pewne ograniczenia i jedynym pewnym udokumentowaniem minionych wydarzeń i losów osób z nimi związanych jest ich zapisanie.

 

- Co ciebie przygnało do Menaggio? – zapytał.

 

- Zanim tu się zjawiłam, kilka razy słyszałam opowiadania o niezwykłości tego miejsca od znajomych, którzy przyjeżdżali tu na wypoczynek albo do pracy. Historie ich i zrobione zdjęcia były na tyle ciekawe, że postanowiłam to sprawdzić. Kiedy tu przyjechałam, zafascynowało mnie nie tylko jako artystkę bogactwo kolorów. Fasady kamienic pomalowane w intensywne barwy, konkurujące ze sobą kontrastami i z kamiennymi uliczkami, a wszystko otoczone przez zielone wzgórza. Błękitne niebo, intensywne słońce, refleksy świetlne, gdy patrzy się na tafle jeziora, dodają jedynie uroku. Wieczorem i nocą tysiące światełek rozświetlają niewidoczne za dnia przydomowe ogrody, zaułki gdzie tańczą cienie. Podświetlane ściany domów dodają romantyczny klimat dla spacerujących między budynkami przytulonych do siebie kochanków. Ciepłe wieczory zachęcają do przebywania w ogródkach kawiarni, gdzie inaczej smakuje wino wypijane w przyjaznej atmosferze na świeżym powietrzu. Zupełnie inne od wieczora są tu ranki, gdzie w wąskich uliczkach nikogo się nie spotyka, panuje cisza, przerywana jedynie stawianymi przez siebie krokami. Tak jest przez krótki czas. Zmiana rytmu następuje w momencie, gdy mieszkańcy się na obudzą. Nagle w ciągu kilku chwil senne uliczki zapełniają się gwarem. Dookoła słychać głośne pozdrowienia dobrych znajomych. Wprawne oko może zauważyć przemykających spóźnionych kochanków. Całe miasto ożywa. Promenada ciągnąca się wzdłuż brzegu jeziora zapełnia się biegaczami, do których dołączają wraz z upływem godzin rowerzyści i spacerowicze. Panujący ruch i gwar powoduje, że ludzie często na siebie wpadają, nawet gdy tego unikają. Stałymi mieszkańcami miasta i okolic są ludzie południa pełni ciepła i temperamentu. Zazwyczaj mili i sympatyczni, czasem kłótliwi i gwarni, lecz dla przyjaciół zawsze szczerzy i oddani. Teraz masz szansę wszystko to zaobserwować, ponieważ przyjechałeś w maju, tuż przed sezonem gdzie przyjezdnych jest niewielu, a miejscowi mają mało pracy. Zaledwie za niecały miesiąc ulegnie to zmianie i ulice zapełni wielotysięczny międzynarodowy tłum. Przyjezdnych będzie kilkakrotnie więcej niż mieszkańców i włoski będzie najmniej używany. Tak będzie do września i wraz z falą upałów zniknie wielojęzyczny tłum. Wtedy można przekonać się, że większość mieszkańców Menaggio zna się i funkcjonuje w otoczeniu osób podobnych sobie. Samotnie oni potrafią przebywać jedynie do godzin popołudniowych, a im bliżej wieczora, tym bardziej lgną do siebie. Spotykają się w lokalach pełnych stolików z kolorowymi obrusami, przy których nie tylko piją i jedzą, lecz przede wszystkim prowadzą ożywione rozmowy. Tam każdy mówi, co go oburza, interesuje, zaciekawia czy zniesmacza. Pozostali potrafią słuchać, doradzają albo w razie potrzeby pomagają. Największą dla nich karą jest, gdy nie mogą się spotkać.

 

- Nie chcesz mi chyba powiedzieć, że to o czym mówisz, zachęciło cię do przyjazdu do Menaggio?

 

Maria nie lubiła opowiadać o sobie, może dlatego, że wspomnienia o przeszłości rozorywały jej dusze na nowo. Zapomniane i przykurzone nieprzyjemne wspomnienia ożywały i raniły ją nawet bardziej niż w dniu, kiedy do nich doszło. Nikomu nie opowiedziała o prawdziwej przyczynie, porzucenia kraju i wyjazdu jak najdalej od niego. Kacprowi też postanowiła przedstawić historyjkę zawierająca tylko półprawdy, lecz tak często przez nią opowiadaną, że nawet jej samej wydała się po kilku latach prawdziwa.

 

- Przed przyjazdem do Menaggio tworzyłam rzeźby w granicie na południowym zachodzie Polski. Okolice Strzegomia obfitowały w materiał, z którego powstawały moje dzieła. Miałam możliwość realizacji moich wizji artystycznych tylko w przypadku pierwszego dzieła. Zaledwie część z nich i to najbardziej kiczowata znajdowała nabywców, którzy kupowali je, chcąc ozdobić swoje posesje albo ogrody przylegające do nich. Później pracowałam niczym rzemieślnik powielający kupowane modele. Rynek najbardziej był chłonny na najtańsze odlewy gipsowe. Codziennie wykonywałam takich kilkanaście. Zajęcie było dość monotonne i polegało na rozrobieniu gipsu, wylanie go do formy i po wyjęciu malowanie jaskrawymi barwami, żeby w ogrodzie wśród zieleni były doskonale widoczne. Krasnale mnożyły się jak grzyby po deszczu, podobnie było jak z posągami Wenus, słoniami, żabami, krowami, ptakami i innymi zwierzętami. Jedna sprzedana rzeźba głowy goryla, natychmiast wymuszała na mnie wykonanie identycznych kilku. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że zapragnęłam realizować swoje pasje, a nie wykonywać chałtury.

 

Kacper wyczuł, że Maria nie do końca jest z nim szczera, lecz nie chciał po sobie pokazać, że wątpi w powody przyjazdu, o jakich mu opowiedziała. Może dlatego, że sam w Stanach obracał się w towarzystwie marzycieli pragnących przekonać innych do nowych ideologii. Artystów wykonywujących swoje dzieła z odpadów, którzy pragnęli uwrażliwić ludzkość na ich toksyczne oddziaływanie na środowisko. Myślicieli pogrążonych w zadumie nad ograniczeniem i ułomnością współczesnego człowieka. Takich przyjaciół miał kilku i byli to sami mężczyźni przed czterdziestką, samotni i z zagmatwanymi losami. Wszyscy wcześniej bez wyjątku zaspakajali z wielkim apetytem swoje potrzeby ekonomiczne. Realizowali młodzieńcze marzenia o luksusowym życiu, bez trosk i pozbawionych obaw o niepewność jutra. Każdy z nich, podobnie jak on przeżył rozczarowania związane z nieszczęśliwą miłością, pozostawił małoletnie dzieci i zawiedzione wybranki, z jakimi miał być do końca swoich dni. Doświadczenie i trauma związana z zawodem zmieniła ich gruntownie i nakłoniła do szukania nowych pasji, wyzwań i nadziei. Czy w takim albo w podobnym towarzystwie w Polsce obracała się Maria przed wyjazdem do Włoch. Niestety tego nie wiedział i, prawdę mówiąc, nie miał zamiaru się dowiedzieć, żeby nie poznać nieprzyjemnych wspomnień.

 

Spotkanie przypadkowe w kawiarni miało być ostatnim i oboje przy krótkim pożegnaniu tego pragnęli. Gdyby do tego doszło, obyłoby się bez komplikacji, nieprzyjemnych sytuacji i wielkich emocji. Tylko przeznaczenie, ślepy los i fortuna zdecydowały za nich inaczej.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 16.05.2020
    Bardzo interesujące spotkanie tych dwojga i zaiskrzenie po podaniu dłoni. Czyżby jakieś uczucie się kroiło? Rozmowa też interesująca i tajemnicza. Maria bardzo ostrożnie dozuje wiadomości o sobie a i Kacper jest też uważny i wyłapuje to. Czy pokona schody biurokracji i pozna swoich przodków. RODO jest ale nie do końca trzyma się żelaznych zasad.

    Ciekawy i uroczy zakątek i doskonale nakreślony przez Autora.
    Nawiązanie Marii do krasnali ogrodowych jest pewnie grą.

    Zakończenie i pożegnanie wcale nie będzie ostatnim ich spotkaniem.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania