Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 64

Maria, nie mogła się podzielić swoim spostrzeżeniem z ukochanym. Musiała zaczekać do końca odbierania materiałów i sprzętu budowlanego od funkcjonariusza, który podjął się tego zadania. Kiedy drzwi wejściowe zamknęła i upewniła się, że po drugiej stronie w pobliżu ich nikogo nie ma, przybliżyła się do Kacpra i do ucha mu wyszeptała.

- Nic nie mów, tylko weź te czerwone wiadro z farbą i znieś je do piwnicy.

Powaga, z jaką to mówiła, powstrzymała Kacperka od zadania jakiegokolwiek pytania i podniósł dziesięciolitrowy hobok Olejnicy. Kiedy schodził po schodach, Maria za nim zamknęła drzwi do piwnicy i zabezpieczyła je metalową sztabą. Potrzeba zachowania tajemnicy zaskoczyła go, lecz w ostatnim czasie wiele widział i nauczony doświadczeniem, niczego nie komentował. Pojemnik z farbą odstawił w miejscu, jaki wskazała mu ukochana i po odsunięciu się, patrzył, co zrobi ona.

Kobieta, podeszła do opakowania farby i delikatnie ściągnęła naklejkę z umieszczonym wizerunkiem rzeźby. Niczego niezwykłego z drugiej strony dostrzegła, oprócz niezrozumiałych kresek, kropek i słów – sypialnia na godzinę przed zmierzchem.

- Rozumiesz coś z tego?

- To jest alfabet morse’a i za jego pomocą ktoś chce się z nami skontaktować – odpowiedział i skupił się na przypominaniu sobie, dawno niewidzianego zapisu.

Kacper, zbierając materiał na książkę, przed jej napisaniem spotkał się z radiotelegrafistą amatorem. Jego pasja powstała na długo przed wypuszczeniem w przestrzeń okołoziemską pierwszych komercyjnych satelitów komunikacyjnych. Wtedy przesył dźwięku był mocno utrudniony, ponieważ krzywizna ziemi skutecznie to uniemożliwiała. Inaczej przemieszczały się fale radiowe i nimi za pomocą silnego nadajnika oraz wysokiego masztu, można było docierać z wiadomością w odległe zakątki świata. Mężczyzna z wielkim namaszczeniem pokazywał mu kartki, formatem mniejsze od widokówek z zapisanymi cyframi i literami. On niczego w nich nie dostrzegał, lecz tamten odczytywał z nich adresy podobnych jemu i narodowość pasjonatów, z jakimi nawiązał połączenia. Niespodziewanie od dziś miał stać się jednym z nich, tylko zamiast radiostacji analogowej, będzie używał do połączeń światła. Tak był pewien swoich przypuszczeń, że z niecierpliwością obserwował wędrówkę słońca.

Przez sporą część dnia, rzeźbiarka obserwowała przez szpary w drzwiach składzika, swojego ukochanego, jak ten w sposób nieporadny, zamknięty w nim błyska. Niedługo przed przypuszczalną godziną nawiązania połączenia, plastikowy włącznik latarki przestał działać i zdenerwowany partner, klnąc, wybiegł z klitki, w poszukiwaniu sprawnej. Pomimo kilkukrotnego przeszukania starego domu, niczego nie znalazł i na nic zastępczego nie trafił. Jedyną jego świecącą zdobyczą była lampa na biurko z przewodem pokryty nie plastikiem tylko sznurkami. Marię zafascynował wzór spleciony z cienkich nitek, oplatający i w ten sposób izolujący przewody. Kacper, go nie podziwiał, tylko zmagał się z nim, a właściwie z archaiczną wtyczką z ułamanym jednym bolcem, którą w żaden sposób nie można było odkręcić. Zardzewiała śruba z płytkim rowkiem uniemożliwiała użycie większej siły. Dlatego chcąc dostać się do przewodów, kuchennym nożem przeciął kabel. Odizolował przewody i wcisnął je do podobnie starego kontaktu. Zakurzona żarówka rozbłysła jasnożółtym słabym światłem. Oczyszczenie jej z brudu nie stanowiło problemu, lecz znalezienie sprawnej skręcanej wtyczki, okazało się zadaniem niemożliwym do zrealizowania. Wszystkie trzy urządzenia, jakimi dysponowali, posiadały przewody zakończone nierozbieralnym wtykiem, zalanym plastikiem. Najmniej potrzebnym wydawał się toster i od niego mężczyzna pozyskał przewód, przecinając go na dwa nierówne odcinki. Porcelanową kostkę umożliwiającą połączenie przewodów, zabrał z żyrandola w pokoju.

Gaspare wkroczył do sypialni z pospiesznie stworzonym przez siebie urządzeniem nadawczym. Usiadł tyłem po lewej stronie okna blisko kontaktu. Prowizorkę postawił na szafce nocnej, jak najbliżej ściany. Gdy pojawiły się w jednym miejscy błyski, zaczął na kartce papieru notować kreski i kropki. Odczytanie wiadomości odłożył na później, ponieważ w tym celu musiał posłużyć się otrzymanym alfabetem. Kiedy nastąpiła dłuższa przerwa, oznajmiająca zakończenie transmisji. Trzymając w dłoniach dwa przewody za odcinkami odizolowanymi, poprosił skinięciem głowy, ukochaną o włożenie wtyczki do kontaktu. Stykając, ze sobą wywoływał na nich iskrzenie, a każde zwarcie owocowało rozbłyskiem. Wysłanie wiadomości składającej się tylko z ich imion, mocno go wyczerpało. Wysiłek fizyczny i psychiczny, jaki włożył w tym momencie, był dla niego niczym pierwszy krok człowieka na księżycu. Doskonale zdawał sobie sprawę, że do jutrzejszego dnia, musi zbudować klucz nadawczy i następnym razem nie może ryzykować porażenie prądem.

Marysia tylko czekała na jego najmniejszy gest, po którym mogłaby wyciągnąć wtyczkę z gniazdka i pozbawić przewodu lampki napięcia. Podczas transmisji i po niej nie odezwali się do siebie nawet jednym słowem, żeby ich przedsięwzięcie nie zostało odkryte, przez podsłuchujących ich funkcjonariuszy. Kamer w sypialni nie było, przynajmniej tego byli pewni, ponieważ wszystkie podejrzane klamoty wynieśli i poupychali w rudnych częściach domu. Wszystko to, co pozostało, drobiazgowo przeglądnęli po centymetrze.

Milcząc i gestykulując z sekwencji kropek i kresek tworzyli pojedyncze słowa. Niejednokrotnie musieli zaznaczać w różnych częściach przekład, by stawał się dla nich zrozumiały. Wiadomość była krótka, lecz zawierała w sobie wyrażenia, które identyfikowały nadawcę. Cecylia musiała stać za wszystkim, ponieważ tylko ona znała te fakty. Maria była wzruszona jej troską i trwaniem przy nich przez niezwykle trudny dla nich czas.

Podobne, a może i większe emocje udzieliły się Cecylii. Przełamanie blokady i nawiązanie kontaktu, było niezwykle istotne. Dzięki pomysłowi Lidii, byli w stanie dokonać wyłomu w izolowaniu Mari i Kacpra. Gdyby wymiar sprawiedliwości postawił im jakiekolwiek zarzuty, mieliby możliwość kontaktu przez prawnika. Jednak tego nie zrobiono, pozostawiono ich w próżni i nikt nie mógł im pomóc, a haki na nich w tym czasie były gromadzone. Najbardziej bolała niemoc i świadomość, że można ludzi pozbawić wolności bez wyroku skazującego. Praktyki wielomiesięcznych aresztów są stosowane w wielu krajach. Podobnie jak tajne wiezienia czy wieloletnie zamykanie w szpitalach psychiatrycznych, gdzie poddaje się uwięzionych torturom, pod pozorem leczenia.

Spore emocje, jakie były udziałem kochanków, nie opuściły ich jeszcze długo w nocy. Przytuleni do siebie, leżeli prawie do świtu w łóżku, markując sen. Zajęcie było mocno wyczerpujące i pozbawiło nie tylko wypoczynku, lecz również energii. Dlatego cały dzień był z ich strony mało aktywny, w ocenie pilnujących funkcjonariuszy. Jednak nie do końca, ponieważ Kacper z drewnianych szczypiec służących do wyciągania wygotowanej pościeli z kotła, stworzył klucz nadawczy, który po wzmocnieniu dodatkową sprężyną przetestowali.

Oboje uczyli się alfabetu morse’a, jego zapisywania i odczytywania. Kiedy zbliżył się wieczór, mieli napisaną wiadomość znacznie dłuższą niż poprzedniego dnia i byli przyszykowani do jak najbardziej bezbłędnego zapisu informacji do nich wysyłanej. Gdy pojawiły się niewielkie punkty na ścianie sypialni. Potrafili odróżniać pojedyncze słowa. Przekaz był dłuższy niż poprzedniego dnia i zawierał po raz pierwszy sporo szczegółów interesujących ich.

Kolejne dni, nie wyróżniały się niczym wyjątkowym od poprzednich, oprócz tego, że prędkość co dniowej wymiany informacji stale się zwiększała. Swój szczyt osiągnęła, w chwili dostarczenia w materiałach budowlanych ostatniego elementu, specjalnie skonstruowanej przez magiczną pracownię latarni.

Nadgorliwi policjanci, zostali zastąpieni urządzeniami technicznymi, które monitorowały rozległy teren. Automatyczne uruchamianie alarmu następowało w momencie wykrycia ruchu. Jerzy postąpił podobnie i porozmieszczał po całej okolicy zrujnowanego gospodarstwa skanery ruch na wszystkich najbliższych wzniesieniach. Nadzór nad nimi sprawowała Lidia, a pobyt z dala od najbliższej rodziny tak się jej spodobał, że nie zamierzała wracać do kraju. Wystarczały jej codzienne wideo rozmowy i towarzystwo jednej opiekunki. Nawet wtedy gdy Joannę, zastąpiła Cecylia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania