Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 38

Skoczek podobnie postąpił z dołączoną instrukcją dla kuriera, którym był syn ich szefa o imieniu Jeży. Następnie wzbogacił ją o dołączone fotografie Marii i Kacpra, ponieważ obawiał się, że amator pod wpływem stresu, spowodowanym obserwacją tych dwojga, może się pomylić i wrzucić list nie do tej kieszeni. Wiadomość prawie natychmiast dotarła do adresata, a ten miał ją dostarczyć przed zmierzchem do bizantyjskiego kościółka. Tam ma obserwować wszystkich wchodzących do szesnastowiecznej kaplicy Świętej Teresy ze statuetką Madonna delle Grazie i przy nadarzającej się sposobności dostarczyć wiadomość. Potencjalne miejsca odbioru zwrotnej korespondencji zostały mu zasugerowane i od niego zależało tylko czy je wybierze albo ustali własne. Jako długoletni mieszkaniec Catanzaro, mężczyzna znał wszystkie zabytki i do niewielkiej koperty dołączył instrukcję od siebie. Znaczył w nim czas spotkania w południe w kościele Sant Omobono. Godziny te gwarantowały liczne wycieczki, a czerwona damska bluzka umożliwiała szybsze zlokalizowanie w tłumie. Ustalił też hasło „Cecylia” na wypadek obawy przed złodziejami.

 

Pan Jerzy na godzinę przed zmierzchem wszedł do Sant Omobono niewielkiego bizantyjskiego kościółka i zajął miejsce w ławce, które zapewniało mu doskonały widok na kaplicę Świętej Teresy. Niewielu wiernych było, wewnątrz, ponieważ uczestnicy wycieczek turystycznych o tej porze szykowali się na zorganizowane obiadokolacje albo do odwiedzenia licznych restauracji. Podczas obserwacji wnętrza przez dłuższy czas nie zauważył osób z fotografii. Dopiero na krótko przed zachodem słońca pojawiła się zapowiedziana para. Wtedy wyszedł z ławki i udał się do wnętrza kaplicy i uklęknął przed statuetką Madonna delle Grazie.

 

Maria z Kacprem po wejściu do wnętrza przemieszczali się powoli w głąb i rozglądali się za kaplicą Świętej Teresy. Wewnątrz klęczał tylko jeden mężczyzna i zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, Maria podeszła do statuetki Madonny i uklękła obok modlącego. Mężczyzna spojrzał na nią i zapytał.

 

- Pani od Cecylii?

 

Kiedy usłyszał potwierdzenie, zaczął zamaszyście się zegnać i w tym czasie zapytał.

 

- Ma pani przy sobie telefon?

 

- Tak.

 

- Proszę go natychmiast wyłączyć.

 

Maria sięgnęła do torebki i wyłączyła aparat.

 

- Proszę przyjść na jutrzejsze spotkanie, bez telefonu, okularów słonecznych i nakrycia głowy, koniecznie w czerwonej bluzce. Musi pani podejść z lewej strony w pobliże ołtarza. Ja tam już będę w niebieskiej koszuli, a po prawej stronie odłożę otwartą książeczkę do nabożeństwa. W to miejsce będzie pani chciała uklęknąć i na chwilę przed zamknie z umieszczoną odpowiedzią i mi ją poda. Zaraz zacznę ponownie się zegnać, dłonie proszę odchylić.

 

Maria chciała zapytać o potrzebę konspiracji, lecz rozmówca zaczął się żegnać i ona musiała rozchylić dłonie. Kiedy to uczyniła, niewielkich rozmiarów szara koperta wylądowała w nich. Nieznajomy wstał i wyszedł z kościółka, a ona w tym czasie zastanawiała się, w jaki sposób ma ukryć list od Cecylii. Zaledwie po chwili doszła do wniosku, że najlepiej będzie, jak pozostawi go tam, gdzie jest, tylko zaciśnie pięść. Jeszcze przez chwile klęczała, ponieważ obawiała się, że własne nogi jej nie utrzymają.

 

Kacper przez cały czas stał przed kaplicą, widział wychodzącego z niej mężczyznę, lecz przedłużająca się modlitwa jego ukochanej zaniepokoiła go do tego stopnia, że postanowił wejść.

 

- Coś się stało? – zapytał, pochylając się nad nią.

 

- Pomóż mi wstać, nogi mam jak z waty.

 

Maria z trudem się uniosła z klęczek, pomimo sporego wysiłku, jaki Kacper włożyłby jej w tym pomóc. Kiedy do tego doszło, powoli wracało jej czucie w nogach, Nie znała przyczyny i nie rozumiała powodu ich niedowładu, wcześniej niczego takiego nie doświadczyła. Pierwszy raz coś takiego jej się zrobiło. Dlatego podejrzewała, chociaż miała spore wątpliwości, że do tego przyczynił się dostarczyciel korespondencji, który najprawdopodobniej na klęczniku rozpylił albo go wysmarował jakąś paraliżującą substancją, by za nim nie poszła. Nawet nie wiedziała, jak z wielką trafnością oceniła nieznajomego. Znacznie mniej trafnie ocenił kuriera mężczyzna wyposażony w mikrofon kierunkowy śledzący i nagrywający parę. Wszystko przebiegało sprawnie, sprzęt wyłapywał najcichsze słowa, do czasu ich rozdzielenia. Gdy kobieta weszła do kaplicy i uklęknęła przy modlącym się w środku, odbierał tylko szum. Dlatego nie zarejestrował dzwonku telefonu, jaki z pewnością musiał rozejść się we wnętrzu, ponieważ z innej przyczyny by go nie wyłączyła. Musiała bardzo zdenerwować modlącego się skoro on kilka razy się przeżegnał. Takie zachowanie było dla niego zrozumiałe, a rejestrowany szum, prawdopodobnie wynikał ze specyfiki samej budowli, a nie z umyślnego zakłócania.

 

Jerzy, chociaż był jeszcze bardzo młody, gdy rozwiązywali peerelowskie służby specjalne i nie przeszedł żadnego szkolenia, od najmłodszych lat wychowywał się pośród tajemnic. Niejednokrotnie potajemnie skradał się do gabinetu ojca i bez jego wiedzy przeglądał tajne akta, jakie ten przynosił do ich mieszkania, usytuowanego na ostatnim piętrze budynku rządowego. Jego koledzy i szkolni przyjaciele dzieci opozycjonistów, byli przekonani, że jest synem dozorcy, a nie wysokiego rangi oficera wywiadu i kontrwywiadu. Dlatego, gdy wyrzucono ich z mieszkania służbowego, mógł liczyć na ich pomoc. Długo w kraju po transformacji nie zabawił i gdy nadarzyła się okazja wyjazdu do Włoch, bez zastanowienia z niej skorzystał. Początkowo, jako obcokrajowiec bez prawa do stałego pobytu pracował, jako pracownik porządkowy. Kiedy dostał pozwolenie na pracę, poznał już korzyści, jakie dawały dokumenty w biurach urzędowych. Procedury tajności i zachowania tajemnicy służbowej było przestrzegane w godzinach pracy, a po niej przychodzili sprzątaczki i czyściciele. Nic przed nimi nie dało się ukryć, szczególnie wtedy, gdy ktoś z zespołu potrafił otwierać kasy pancerne. Dobierał zespół bardzo starannie i nigdy nie oszczędzał na wynagrodzeniach. Płacił za pracę dużo, lecz najwięcej za tajemnice. On pierwszy wiedział, kto, gdzie, kiedy i w skrajnych przypadkach za spore sumy potrafił zmieniać nie tylko decyzje administracyjne, lecz i ustawy. Wszystko czynił w białych rękawiczkach i miał umiejętność pomagania ludziom, którzy później mu się odwdzięczali przysługami. Jego macki wywiadu gospodarczego sięgały daleko i gdy poproszono go o dostarczanie korespondencji Marii, przystał na to z ochotą, ponieważ poznał kulisy akcji, jakie prowadziła Cecylia i Skoczek. Intuicja nigdy go nie zawiodła, a teraz czół, że coś wisi w powietrzu. Dlatego wysłał zapytanie do swojej komórki w Menaggio. Któryś z jego ludzi musiał już wcześniej zainteresować się śmiercią dwóch gangsterów, ponieważ jeszcze przed północą dostał bogatą dokumentację. Było w niej wszystko, co zgromadziła prokuratura i policja. Wspomniano w niej również o roli, jaką odegrał prywatny detektyw. Sprawa robiła się poważna i zaangażowano w nią potężne środki, które musiały przynieść sukces dochodzeniu. Niczego Marii, Kacprowi i Cecylii nie udowodniono, lecz starano się tego dokonać. Najbardziej zainteresował go jeden dokument, w którym wspomniano o roli, jaką w tym dochodzeni odegrała dawna dziewczyna Gaspare, Phyllis. Kobieta przekazała przesłuchującym ją funkcjonariuszom policji niewielkie, lecz mocno zniszczone fragmenty trzech obrazów. Płótna w nich wyglądały na stare, dlatego poddano je ekspertyzie, która ujawniła, że pochodzą z trzech płócien sławnych mistrzów, jakie zostały zrabowane przez nazistów podczas drugiej wojny światowej. W swoich zeznaniach musiała być bardzo przekonywająca, skoro wmówiła policyjnym detektywom, że znalazła je w rzeczach Kacpra, gdy przekazywała je Armii Zbawienia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 23.10.2020
    Doskonały plan całej akcji z przekazaniem koperty i dalsze wskazówki. Syn szefa Jerzy wyszkolony również na agenta miał coś wspólnego z niedowładem kończyn Marii? Czy strach? Końcówka i Phyllis i obrazy zaskakują ponownie.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania