Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 36

Maria miała okazję poznać fascynację Cecylii pleonazmami, lecz nie rozumiała potrzeby ich kolekcjonowania. Kiedy o nie pytała, zawsze dostawała taką samą odpowiedź, że są one dla niej bardzo ważne i kiedyś mogą być potrzebne. Później straciła potrzebę znania przyczyn tego niegroźnego dziwactwa i z czasem sama podrzucała jej nowo usłyszane słowa. Wtedy ona dziękowała i potrafiła przerwać coś ważnego, by je zanotować w niewielkich rozmiarów zielonym notesie. Widocznie spośród zapisanych kartek, wyciągnęła jeden niczym magik króliczka ze swojego kapelusza i użyła w tej rozmowie, a więc musiało istnieć jakieś drugie dno, dlatego powiedziała.

 

- Jutro wieczorem oboje zwiedzimy kaplicę Świętej Teresy i w niej pomodlę się za perspektywy na przyszłość.

 

- Modlitwa uspokoi twoje zszarpane nerwy i z pewnością przyniesie ukojenie oraz spokój ducha – odpowiedziała Cecylia niczym ksiądz na kazaniu.

 

Młodsza, znając ją doskonale i wiedząc, w jakich okolicznościach podobnie się wyrażała, z trudem powstrzymała się od śmiechu. Chcąc zapanować nad odruchem, dłoń przycisnęła do ust i przez chwilę zapanowała na łączu cisza. Starsza domyśliła się przyczyny milczenia Marii, więc szybko powiedziała.

 

- Kończę, za cztery dni przedzwonię i mam nadzieję, że będziecie jeszcze w Catanzaro.

 

Cecylia była zadowolona z przebiegu rozmowy, a zwłaszcza z tego, że jej przybrana córeczka następnego dnia wieczorem otrzyma od niej pierwszy list. Tylko żeby tego dokonać, musi namierzyć najpóźniej we wczesnych godzinach popołudniowych Skoczka. Jeżeli jej się to nie uda, pozostanie jej wyjście awaryjne. Wtedy przedzwoni do syna jej byłego szefa, z telefonu na kartę zarejestrowanego na osobę zmarłą dwa lata wcześniej. Problemów z kartami do telefonów ona i jej znajomi nie mieli, ponieważ systematycznie uzupełniali powstające braki, a o zasilanie dbał, osiedlony w raju podatkowym jeden z byłych agentów wywiadu wojskowego. Największym wyzwaniem było nabycie sprawnego używanego telefonu, ponieważ mogło okazać się, że aparat jest kradziony i figuruje w rejestrze policyjnym. Dlatego kupowano za gotówkę stare modele z dobrymi bateriami tylko z legalnych źródeł i po każdej rozmowie ich żywot kończył się w przewodach kanalizacyjnych, stawach czy nurcie rzeki.

 

Zanim ułożyła się do snu, na szafce nocnej postawiła szklankę z wodą i położyła kilka opakowań lekarstw. Operatorzy śledzących ją kamer natychmiast skopiowali nazwy na opakowaniach i umieścili je w wyszukiwarkach, chcąc ustalić, na co choruje. Więcej niż trochę byli zawiedzeni, gdy okazało się, że żadna z tych nazw nie odnosi się do produktów zarejestrowanych jako medyczne, tylko figuruje w wykazie suplementów diety. Przyjmowanie sporej porcji tabletek z zawartością nieprzebadaną kliniczne, w świadomości rodowitych Włochów było nie do przyjęcia i o tym fakcie zamierzali powiadomić przełożonych bezzwłocznie. Tylko powstrzymali się, ponieważ z danych opublikowanych w Internecie jasno wynikało, że Polacy namiętnie zajadają się suplementami diety, a spożycie i udział w rynku z każdym rokiem się zwiększa. Wtedy ich uwagę przyciągnęły oferty firm, oferujących za niewielkie pieniądze opracowanie suplementu diety, wyprodukowanie gotowego produktu i wprowadzenie go na rynek. Dodatkowa opcja przewidywała różne kampanie reklamowe, a ich rozmiar i zasięg zależał od inwestora. Bezproblemowość i łatwość zostania polskim biznesmenem oraz pewność zwrotu poniesionych kosztów i nadzieja wysokich zysków w przyszłości oderwała nadzorujących od monitorów. Chciwość przejęła nad nimi kontrolę, rzuciła w wir rozkręcania działalności gospodarczej w Polsce, swoich obowiązków nie zaniedbywali, skoro materiał był rejestrowany, więc mogli przeglądnąć go później.

 

W tym czasie śledzony obiekt szykował się do snu, w sposób jaki można było przyjąć za teatralny, gdy znało się realia epoki, albo jako laik określić na przynajmniej sto lat wcześniejszy. Długa różowa sukienka, którą Cecylia tylko raz włożyła jako druha prawie dwadzieścia lat wcześniej i pod wpływem gorszego samopoczucia nie wylądowała w kontenerze na odzież używaną, tylko zmieniła swój status na koszulę nocną do szpitala. Dolegliwości szybko ustąpiły i nigdy nie zaistniała potrzeba jej wykorzystania, lecz obawy pozostały. Ciśnięta do szafy i przenoszona, w obecnej chwili wydawała się idealna na wdzianko nocne. Narzuciła ją na siebie i położyła się do łóżka przeznaczonego dla dwóch osób. Materiał krępował ruchy i było jej bardzo niewygodnie, lecz pod wpływem kamer musiała zrezygnować ze swojego przyczajenia się spania nago, z dbałości o psychikę patrzących na monitory. Jednego była pewna, że faceci na jej nagość nie odwróciliby wzroku od zwisających piersi czy podstarzałego ciała. Tylko jak trzeźwi alkoholicy gapiliby się na nią wytrzeszczonymi oczami niczym na półkę pełną wspaniałości w sklepie monopolowym. Swoją doskonałą sylwetkę zawdzięczała nie tylko genom, lecz zestawowi ćwiczeń fizycznych i zdrowemu trybowi życia. Wszystko w jej życiu było zrównoważone i przemyślane. Dlatego jak na swój wiek wyglądała rewelacyjnie i z powodzeniem mogła konkurować z nie jedną dwudziestolatką.

 

Całość uzupełniał zrobiony z koronkowej halki czepek, który równie dobrze mógł uchodzić za welon panny młodej. Tylko w takiej formie był nieprzydatny, ponieważ za mało zasłaniał, dlatego dodała letni kapelusz, który posłużył jako stelaż. Nadzorujący prace kamer z pewnością zainteresowaliby się niecodziennym widokiem, gdyby w tym czasie zajmowali się swoją pracą, a nie wszystkim innym. Zniechęcenie ich mogło wynikać z tego, że nie widzieli potrzeby policyjnego nadzoru samotnej kobiety, w ich ocenie niestanowiącej żadnego zagrożenia. Prawdopodobnie, gdyby był to mężczyzna, poświeciliby więcej uwagi monitorom. Tymczasem Cecylia pod kołdrą pisała list do Marii. Niczego istotnego w nim nie było i na początku składał się głównie z pozdrowień. Dopiero pod koniec umieściła informację o możliwości przesyłania odpowiedzi do niej, pod warunkiem włożenia do prawej zewnętrznej kieszeni złożoną w kostkę kartkę, o ile ona nie będzie zamknięta i udanie się do kaplicy.

 

Zapisanie niezwykle cienkiej, nasączonej chemicznym roztworem, lecz mocnej kartki, zaliczało się do pierwszego etapu korespondencji. Drugim przejściowym było umieszczenie wiadomości w kopercie C4 pochodzącej z pracowni polskich służb specjalnych z czasów PRL, potocznie nazywaną magiczna. Niewtajemniczona osoba pomyślałaby o standardowym opakowaniu stosowanym do tradycyjnych listów, lecz takie skojarzenie było wyjątkowo mylące, ponieważ pod tą nazwą kryła się gilza Carmena. Nazwa młodemu pokoleniu niczego nie mówiła i nie domyśliliby się, że kiedyś w Polsce były takie papierosy. Należały one do najdroższych i nie każdego było na nie stać, wiec proletariat zadowalał się znacznie tańszymi. Wtedy papierosy paliło przynajmniej osiemdziesiąt procent dorosłego społeczeństwa i spotkanie osoby niepalącej stanowiło rzadkość, jaka wywoływała zdziwienie na twarzy palacza, a wypalane marki, znacznie więcej mówiły o zajmowanym miejscu na drabinie społecznej, niż zajmowany etat.

 

Obecnie był to archaiczny sposób i w czasach gdy większość społeczeństwa unikała papierosów albo nie paliła tradycyjnych, zwracał na siebie uwagę. W skrajnych przypadkach mógł się okazać dość niebezpieczny w przy jakiejkolwiek kontroli, ponieważ w każdym kraju wywierano nacisk na sprawdzanie na paczkach znaków akcyzowych. Jednak ryzyko było niewielkie przy jednym papierosie, o ile ktoś nie próbował go zapalić albo nie wyciągnął zatyczki wyglądającej na tytoń. Kiedy do tego dochodziło, materiał umieszczony w filtrze dokonywał samozapłonu i eksplodował ogniem niszczącym list. Jedynym bezpiecznym sposobem otwarcia, było narysowanie na papierosie linii na styku filtra i przekręcenie go o trzysta sześćdziesiąt stopni w przeciwnym kierunku do wskazówek zegara. Wtedy bez obaw o bezpieczeństwo można było oderwać filtr i wyciągnąć zrolowany list. Taki sposób pod koniec dwudziestego wieku gwarantował zachowanie tajemnicy, ponieważ magiczna pracownia wytwarzała koperty pod wieloma markami i w każdej patce umieszczała najwyżej dwa nienadające się do palenia.

 

Jedno z opakowań suplementów diety, zawierało przerobionego Carmena, w którego wnętrzu sprawne palce Cecylii umieściły list do Marii.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 29.09.2020
    No, no Cecylia doskonała agentka. Wszystko perfekcyjnie ma zorganizowane. Świetny strój nocny i suplementy diety powalają. Ciekawostki z PRL-u z kartką i Carmenem. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania