Poprzednie częściMaria część 1

Maria część 40

Cecylia została oddelegowana do Wydziału „C” na początku lat dziewięćdziesiątych w pierwszym trymestrze ciąży, niespełna pół roku po niekorzystnych wyborach dla ówczesnej władzy. Zaledwie dwa dni wcześniej doszły do delegatury Urzędu Bezpieczeństwa we Wrocławiu nieoficjalne informacje o szykujących się zmianach w resorcie spraw wewnętrznych. Pierwsze sygnały już były niepokojące, ponieważ polecenie brzmiało, uporządkować dokumentacje. Jednostki zajmujące się likwidacją i penetracją dotychczasowej opozycji przystąpiły do palenia zgromadzonych przez siebie akt, które miały za zadanie skompromitowanie działaczy podziemnej solidarność. Jednak cześć funkcjonariuszy, zamiast niszczyć teczki, zaczęła je ukrywać z myślą o późniejszym wykorzystaniu.

 

Hostessa codziennie zamykana w archiwum na osiem godzin, z nudów i z ciekawości przeglądała różne dokumenty. Podczas myszkowania, natrafiła na regał z dokumentami Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego przemianowanego później na Służbę Bezpieczeństwa zawierającego dokumentacje zgromadzonego materiału o próbach odnalezienia miejsca ukrycia złota Wrocławia. Jak było to ważne, niech świadczy fakt, że do rozwikłania zagadki zaangażował się pod koniec lat siedemdziesiątych szef kontrwywiadu wojskowego Wojskowej służby Wewnętrznej generał Czesław Kiszczak i szef Sztabu generalnego Wojska Polskiego generał Florian Siwicki. Generałów mógł zainteresować wywiad, jaki przeprowadził dziennikarz Polskiego Radia i Telewizji Wrocław z Herbertem Klose, który wzniósł kilka nowych wątków do wcześniejszych jego przesłuchań. Sukces dziennikarza był na tyle doniosły, że Służba Bezpieczeństwa nie szczędziła wysiłków w dążeniu do ukazania się siódmego stycznia siedemdziesiątego drugiego roku artykułu w pierwszym rocznym wydaniu „Perspektyw”, noszącego tytuł „Na tropie zrabowanych skarbów”. Autor, opierając się na materiałach źródłowych za żelaznej kurtyny, opisał uczestników i przebieg spotkania, jakie odbyło się dziesiątego sierpnia czterdziestego czwartego roku w hotelu Maison Rouge w Strasburgu. Omówiono tam transfer i zabezpieczenie zrabowanego majątku, który miał stanowić podstawę pod odbudowę przyszłej potęgi Niemiec. W artykule zostały przytoczone liczby, jakimi chwalił się ustępujący we wrześniu czterdziestego trzeciego roku komendant obozu koncentracyjnego w Treblince. Tylko za jego kadencji od pomordowanych uzyskano dwa miliony osiemset tysięcy dolarów, czterysta tysięcy funtów szterlingów, sto czterdzieści pięć ton złotych pierścionków i obrączek, cztery tysiące karatów brylantów oraz wiele innych wartościowych rzeczy. Niewielką część złota przejęły wojska amerykańskie na terenie swojej strefy okupacyjnej, lecz nie było tam trzech ton złota z Budapesztu, dwudziestu trzech ton z Pragi i z wielu innych miejsc, z których wiadomo, że zostały skradzione. Pod koniec października siedemdziesiątego drugiego roku powstał film „Kim jesteś kapitanie” i od tamtego okresu co jakiś czas ktoś wraca do tego tematu. W dwa tysiące piątym roku ukazała się książka „Złoto Generałów”, jaką Cecylia nabyła, chcąc ją zweryfikować ze zgromadzonym przez siebie materiałem.

 

- O ile sobie przypominam, ten Klose był nazistą, a podczas przesłuchań kluczył i kłamał – powiedział Jerzy.

 

- Moim zdaniem był jednym z wielu pozostawionych strażników, którzy mieli za zadanie w pierwszej kolejności nadzorowanie wielu kryjówek, zawierających żywność, broń i materiały wybuchowe. Miały stanowić zaplecze dla przygotowujących się do akcji dywersyjno-sabotażowych, pohitlerowskich grup operacyjnych. Kolejnym ich obowiązkiem było pilnowanie skrytek ze skradzionym złotem i klejnotami, a mającym w planach zapewnić skuteczność akcjom i pomoc w przetrwaniu. Ludowa władza zaraz po wojnie była skupiona na walce ze zbrojnym podziemiem, niekoniecznie hitlerowskim. Komunistów interesowała likwidacja zaplecza grup bojowych i przejmowanie magazynów broni, na nic więcej środków i sił nie starczało. Ponadto panowało uzasadnione przekonanie, że specjalne jednostki wydzielone ze struktur Armii Czerwonej, natychmiast po przejęciu terenu po wycofujących się faszystach, wywiozły w głąb Związku Radzieckiego wszystkie wartościowe rzeczy w ramach reparacji wojennej. Grupy trofiejczyków dysponowały zeznaniami jeńców wojennych i ich rodzin, więc na żadne sensacyjne odkrycia po latach nie ma co liczyć.

 

- Podobnie i ja myślę cioteczka, ponieważ w pierwszych powojennych latach tereny zachodnie były miejscem intensywnych poszukiwań wszelakiego dobra, na którym działały sowieci, administracja i jednostki ludowego wojska polskiego, repatrianci, osadnicy, szabrownicy, przesiedleńcy, uwolnieni z obozów koncentracyjnych, uciekinierzy z więzień i łagrów oraz żołnierze polskiego podziemia.

 

- Tylko, przeglądając wcześniej archiwum, a obecnie zapoznając się z wszystkimi nowymi informacjami, jakie co jakiś czas się pojawiają, doszłam do jednego wniosku, że penetracja nie objęła wszystkiego, a poszukiwania były prowadzone pobieżnie. Cześć kryjówek była doskonale zamaskowana i bez dokumentacji nie można ich odkryć i przeszukać. Działania skupiały się na terenie powiatów złotoryjskiego i jeleniogórskiego, ponieważ grupa Ollenhauera, do której należał Klose, już w listopadzie czterdziestego czwartego roku rozpoczęła poszukiwania tam dogodnych miejsc. Wyposażeni byli w bogatą dokumentację geologiczną, górniczą i po weryfikacji gdzieś mieli ukryć pięćdziesiąt sześć skrzyń o wadze dwieście kilo z depozytami wrocławskiej ludności i zakładów jubilerskich. Kilkakrotne przesłuchania świadków i podejrzanych, a także penetracja wskazanych i domniemanych miejsc niczego nie dała, lecz spełniła swoje zadanie. Jednym z jej głównych celów było zmylenie i zatarcie tropów prowadzących w inne dolnośląskie regiony. Gdyby do tego nie doszło, ktoś w końcu zacząłby szukać wzdłuż jedynej drogi ucieczki z oblężonego Wrocławia w kierunku Jeleniej Góry. Mogłoby, to przynieś pozytywny skutek, pod warunkiem skrupulatnego i wcześniej rozpoczętego śledztwa, zanim nie nastąpiła deportacja ludności rodzimej, która w zamian za podjecie współpracy, mogłaby liczyć na spore bonusy u nowej władzy. Tylko tego nie zrobiono i mało prawdopodobne jest, żeby obecnie byłoby możliwe odtworzenie przebiegu wydarzeń. Dlatego daje nam to niesamowite możliwości, jeżeli uda nam się uwolnić mnie, Marię, Kacpra od podejrzeń i skierować makaroniarzy na trop wielkiego skarbu – przez chwilę zastanawiała się nad doborem słów i po przemyśleniach powiedziała – damy im nie kilka skrzyń ze złotem i klejnotami, lecz cały pociąg.

 

Śmiech Jerzyka, jaki rozległ się po drugiej stronie słuchawki, był zaraźliwy i po kilkunastu sekundach Cecylia się do niego przyłączyła. Kiedy przestał się śmiać i opanował rozbawienie, powiedział.

 

- Twój plan to istny kosmos i nie może się udać, ponieważ nikt w coś tak niezwykłego nie uwierzy.

 

- Jasne, że nie o ile podamy im ten trop na tacy. Inaczej się stanie, gdy to oni przypadkiem na niego trafią lub ktoś inny wykradnie taki materiał podzielony wcześniej na kilka części. Najlepiej by było, żeby spadkobiercy po sądowym boju o nabycie spadku po byłym wysokiej rangi esesmanie albo nazistowskim funkcjonariuszu odkryli w sejfie nieotwieranym od lat taki skarb. Pozostałe dwie części układanki muszą się znaleźć w posiadaniu Marii oraz Kacpra i przybyły do Italii razem nimi. Jedna ma być u mnie, a wszystkie razem tylko ogólnie powiązane, lecz dające dużo nadziei i pozostawiające wiele zagadek do rozwiązania. Potrzebujemy jeszcze dwie grupy czarnych charakterów, z którymi policja i prokuratura będzie musiała konkurować. Czy jesteś w stanie coś takiego zorganizować, o ile ja dostarczę odpowiednie materiały?

 

- Wszystko da się zrobić, lecz w tej chwili nawet nie jestem w stanie oszacować w przybliżeniu kosztów.

 

- Zapłacę za wszystko, choćbym musiała sprzedać ostatnią koszulę, ponieważ dla mnie najważniejsza jest rodzina, a Maria nią jest i mam nadzieje, że Kacper też mnie zaakceptuje.

 

- Cioteczka, jeżeli mi dostarczysz wszystkie kopie z archiwum i zakupione przez ciebie materiały, to postaram się je tak posegregować, żeby nie tylko podrzucić na wabia, lecz korzystnie sprzedać. Najłatwiej mi przyjdzie z gangsterami, ponieważ kilku z byczymi karkami w stosunku do moich pracowników uciekło się do przemocy. Chętnie się zrewanżuję i pokażę im gdzie ich miejsce.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Pasja 16.11.2020
    Ciekawa kobieta z tej Cecyli. Ciąża i wydział C i pomysł na zachowanie teczek. Ciekawa lektura o byłych personach politycznych pewnie nakreśliła sporą wiedzę w jej umyśle i zaciekawienie terenami zachodnimi i skarbami. I to był jej cel nakierowany na Włochów i wymazanie podejrzeń z Kacpra i Marii. Koncepcja Jerzyka też jest interesująca.
    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania