Pokaż listęUkryj listę

Wieeersz <*> Տíęsíҽա

               らノęらノモ山

 

          nie lubię się

     nie lubię się

ani w nocy oraz w dzień

  

śniłem kiedyś o sięsiewie

on się sięsił gdzieś na niebie

że przejmuję się wciąż się

jam się wsięsił

przez to też

 

a dyć słuszna to jest prawda

sięsiolandia mnie dopadła

nie wypieram przecież się

więc nie cierpię nadal się

 

to nazywa się odchyłką

że się tak wyrażę brzydko

a na jakim to jest tle?

po co pytasz durniu się

oczywiście na tle się

 

kiedyś sięsiew się wysłowił

tylko wariat się się boi

się tak nie męcz

swoje wiem

że nie znoszę nadal się

 

śniło mi się dzisiaj się

cały sięsiew śnił się też

że wybrałem się ja gdzieś

by się tarzać w stadzie się

się na lewo się na prawo

i na środku wielkie się

z psychologi coś się wie

że terapia tak jest

 

sięsiew sięsi mnie sięsiewem

gdzie się budzę

w sięsioniebie?

 

mniej już cierpię

znośnie jest

 

może przez to

zdarzy się

tolerować będę się

 

 

  

-----------------------------------------------------------

Poniższy tekst, to jeno subiektywne spojrzenie me.

------------------------------------------------------------

>Wszyscy jesteśmy Wierzącymi.

--------------------------------------

 

Wierzę, więc jestem.

Taki mnie piątego lutego oczkowego roku nawiedził pomyślunek. Gdyby nad tym podumać kawałek dłużej, to coś w tym istotnie tkwi, albowiem każdy żywy i świadomy mieszkaniec planety Ziemia, w coś wierzy i już. Oczywiście istnieje potoczne domniemanie, że człek wierzący, to jeno taki, co wierzy w Boga, przez duże: B. A przecież wierzyć można w setki innych możliwości różnorakich, albo nawet w same „setki’’ nawet czasami dogłębnie wewnętrznie.

 

Nie chodzi rzecz jasna o jakieś „złote cielce’’ i pozostałe bydło rogate, które mają zastąpić coś, czymś. Po prostu zdaniem mym, człowiek niewierzący to zaiste mit, bo nawet gdy w nic nie wierzy, to wierzy, że w nic nie wierzy, a zatem jednak wierzy.

 

Istnieje zasadnicza różnica między tym, czy ktoś nie wierzy w istnienie Boga, czy wierzy, lecz nie jest mu do czegokolwiek potrzebny, lub z innych powodów wynikających z własnych doświadczeń, bywa że przykrych i nie chce o Nim słyszeć. Mówiąc o „Bogu” mam także na myśli, wszelakie: Tajemne Byty Nieokreślone, Siły Nadprzyrodzone, „Kosmiczną Świadomość” i tym podobne „obiekty”

 

Natomiast faktem jest – zdaniem mym – że człek niewierzący w istnienie Boga, trochę podcina gałąź na której siedzi od strony życiowego pnia, a także z całkiem prozaicznej przyczyny. A mianowicie, że w razie przeciwności życiowych, nawet nie może mieć do Niego żadnych pretensji i żali obwitych, obwiniać o cokolwiek, gdyż na próżno takowe mieć do istoty, której nie ma.

 

To znaczy na upartego, owszem można, ale z rachunku prawdopodobieństwa prawdopodobnie wynika, że raczej nie podejmie tematu.

 

Zgodnie z zasadą: trzeba najpierw uwierzyć, że Nadistota istnieje, by rościć do do niej naglące roszczenia. W przeciwnym wypadku, pozostają ewentualnie narzekania na samego siebie, innych bliźnich, chichot losu, przeznaczenie, pech i co tam jeszcze durnego przyszłość przyniesie.

 

Jako user „potocznie wierzący” uważam, że Bóg bardziej szanuje tych, którzy w niego prawdziwie i z przekonania nie wierzą, niż takich, co wierzą obłudnie, na pokaz i jeżeli akurat jest im to na rękę. Ważne, by człowiekiem przyzwoitym być. Na pewno po śmierci, ów Omawiany, to doceni ↔zdaniem mym. Lepiej być „prawdziwie rozbitym”, niż „nieprawdziwie całym”.

 

Reasumując, można nie wierzyć w powyższej kwestii, a jednocześnie wierzyć, lecz nie uznawać.

Lub nie wierzyć i nie uznawać, ale to jest absurd. To już lepiej uwierzyć, że po co w ogóle wierzyć lub nie wierzyć, w coś czego nie ma?

Konkluzja↔każdy człowiek, świadomy swych działań, to osoba wierząca.

 

>Aneks<

 

Miłujmy się Siostry i Bracia Opowijscy, albowiem czas końca świata jest blisko i żaden z nas, (oprócz potencjalnych samobójców) nie zna dnia ani godziny początku martwoty swojej, a przecie wielce nie przystoi, w poświacie wzajemnych waśni, niesnasek i durnowatości, na Dolinę Jozafata, w cuchnącym rozkładzie miłości i przebaczenia, wędrować...

 

 

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Piotrek P. 1988 15.01.2021
    Zabawne i klimatyczne. 5, pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi 15.01.2021
    Piotrek P.1988↔Dzięki:)↔Takie miało być też:)↔Pozdrawiam:)
  • Pan Buczybór 15.01.2021
    Kurczę, super. Bardzo sympatyczne i nietotypowe. No i trzeba się trochę nagimnastykować przy czytaniu, ale warto, bo to przyjemna gimnastyka :)
  • Dekaos Dondi 15.01.2021
    Panie Buczyborze↔Dzięki za super, ale jednak te powtórzenia... Pozdrawiam:)
  • Zapraszamy do wzięcia udziału w Bitwie na Prozę
    Dwa tematy i ogromny wachlarz twórczej wyobraźni.
    Można umieścić dwa tematy w jednym opowiadaniu lub pisać na jeden.
    # DWA POZIOMY SUMIENIA
    # W SUMIE NIE
    Czas do 23 stycznia 2021, godzina 23:59.
    Liczymy na Ciebie!!!
  • Bożena Joanna 16.01.2021
    Dowcipna zabawa z się. Niektóre języki tak mają, że obfitują w zaimki zwrotne bez których nie da się żyć. Warto lubić się, bo inaczej źle.
    Fajne nowe słowo "sięsiew".

    Pozdrowionka!
  • Dekaos Dondi 16.01.2021
    Bożeno Joanno↔Dzięki:)↔To taka trochę↔autosatyroterapia:))↔Pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania