Wieeersz <*> ՏŁօեɑ Jҽsíҽń
kap
kap
kapie
deszczyk
fajnie uroczo
na wdzianku
szeleści
za kołnierzem kolejna kropla
tak ich wiele
że aż sucha nitka zmokła
a słoneczko
nie może się przebić biedne
przez śliczne chmurki
a gdzie tam ciemne
liściom na drzewach
ręce opadają
i nie tylko
szybują na ziemię
wolniutko
szybko
szumią sobie
że kiedyś powrócą
te same lecz nowe
lecz jeden mnie walnął
w ciemię z łoskotem
stojącego w deszczu idiotę
e tam
chociaż mam guza
to na przyrodę się nie wkurzam
no może trochę
gdy błota do izby niebawem naniosę
tak ładnie szaro wokół
wesoła żwawa plucha
strumyczki piorą
skarpetki w butach
no klawo
muszę przyznać
cud widoczkami
umysł użyźniać
*
jesień
słota
złota
co za różnica
patrzę
chłonę
i się zachwycam
Komentarze (12)
Niektóre się mumifikują,a le one nie wrócą, tylko jako związek organiczny - czyli jednak w pewnym sensie, bo jak nie zamiotą, to zasilą własne drzewo.
Nie jestem mistrzem rozwalania metafor, z jednego słowa nie zrobię siedmiu, a już bardzo daleki jestem od pisania, co poeta chciał przez to powiedzieć, bo z autopsji wiem, że często nic się nie mówi, po prostu opisze, co do głowy wpadło.
Ale co poeta mógł chcieć powiedzieć? Że wsjo radno mu jakie słońce aktualnie świeci, której pory roku, on lubi jesień jak jest, ale jakby inna pora, to też lubi i będzie w radości obserwując co towarzyszy stanom.
Za sympatyczny nastrój :)
Serdecznie :)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania