Wieeersz <*> 1.Słoneczna strona ciemności 2. Lata szkolne
życie ustaje
w twoim ostatnim oddechu
którego zawsze
bardzo pragnąłeś
należne tobie ciało
dane na skrawek czasu
leży na ciemnej stronie
tu nie ma słońca
tylko popiół
znienawidzony pył tęsknoty
narastał na tobie
aż prawie ciebie zabrakło
tylko od czasu do czasu
mogłeś spojrzeć
w kierunku drugiej strony
tam gdzie dużo światła
ale nie dla ciebie
próbowałeś
lecz myślowa trumna
nie dała się pokonać
znienawidziłeś wszystko
co jasne piękne i słoneczne
twoją egzystencję
raniły cierniowe złudzenia
ustawicznie i skutecznie
niszczyły twoje jestestwo
zmieniały w koryto
wyschniętej rzeki
kiedy bicie twego serca
ocierało się o metę
na ciemnej stronie
rozbłysło słońce
uchwyciłeś się promienia
choć parzył twoje ręce
ale było już za późno
twoje myśli
nie chciały ciebie znać
za dużo wycierpiały
będąc w tobie
mimo wszystko
próbowałeś
prosząc o przebaczenie
miałeś nadzieję
że założysz
szatę tamtego życia
że jeszcze
nie wszystko stracone
jeszcze warto
za mało się starałeś
wtedy i teraz
piłeś wodę
choć nie czułeś pragnienia
zabrakło czasu
tak niewiele
by osiągnąć cel
za dużo go zmarnowałeś
gdyby nie to
miałbyś więcej teraz
już nic nie możesz poradzić
twój oddech
twoje serce
stało się tym co ty
szarym popiołem
przesypałeś życie
między palcami
++++++++++++
limit wyczerpany
koniec gry
_______________________
======Lata szkolne=====
w poświacie wspomnień
oglądam gryzmoły
świata tamtego co minął już
czasy dziecięce i lata szkoły
zabawki co pokrył
nietknięty kurz
(#)
pamiętam przyczepy co stukały
słodkie światy płoszyły na bruk
łapałem i gryzłem tak jak leciały
bo wygłodniały był ze mnie tłuk
graliśmy w nogę w naszej enklawie
szyby w okienkach całością lśniły
w czasie grania jak dzwonek prawie
nic się nie stało dzieci się zmyły
albo na dachy członki dźwigałem
drzewka akacji zmniejszyć stan
kwiecie zaborczo wtranżalałem
smak ten w ustach do dzisiaj mam
największy kłopot miałem ja z procą
widełki i gumy by zdatne były
pocisk szybował z wielką mocą
szczury kiciusie po kątach się kryły
pieska ja kiedyś przestraszyłem
jak z jerychońskiej huk był tuby
kapiszony w dziurki wtłoczyłem
i wystrzeliłem z podwójnej śruby
saletra z cukrem jak jedna rodzina
fajczyła się raźnie gdzieś w chałupie
dym leciał żwawiej niż z komina
a ja dostałem wtedy po dupie
lubiłem także banknoty malować
rzucając z okna te... oryginały
stary dziadek chciał forsę schować
po chwili się wnerwił chyba cały
(#)
mógłbym tak dłużej lecz nostalgia
w moim serduszku wierci mi
nie powrócą już tamte lata
a w nich miesiące
tygodnie
dni
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania