Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Jesteśmy ?

Siedzę przy stole w kuchni. Zajadam bułkę popijając herbatą. Cisza wokół. Przyćmione światło lampy sprawia wrażenie, że spowolniło swój bieg. Słychać jedynie jednostajne tykanie przemijających chwil, które już nigdy nie powrócą. Za oknem ciemność. Widzę z lekka zamglone odbicie tego wszystkiego, co znajduje się wokół. Nie jest mi łatwo tak siedzieć samotnie w tych przysłowiowych czterech ścianach. Jedynym urozmaiceniem jest latająca ćma wokół lampy. Słyszę jej miękkie odbijanie od klosza. Obserwuje ją od dłuższego czasu. Gdzie ona może dolecieć, skoro fruwa w kółko. No chyba, że zwiększy szybkość i wyleci z orbity, będąc za chwilę mokrą plamą na ścianie.

 

Bułka się pomału kończy. Herbaty jest tyle co nic... a zresztą zdążyła już ostygnąć jak trup. Chociaż jest tutaj ciepło i przytulnie, wiem, że coś mi tu nie pasuje. Ta układanka powinna wyglądać trochę inaczej. Wszystko jest niby na swoim miejscu, poza moją osobą. Trochę się czuję jak marionetka. Jakby moje myśli wisiały na sznurkach i ktoś nimi sterował. Ale tak cwanie, że jestem przekonany, że to ja trzymam cała wiązkę w garści. Postanawiam dokładniej spojrzeć na otoczenie. Rzucić okiem w każdy kąt. Byle nie za mocno, bo zobaczę wypaczony obraz. Wmówiłem sobie, że siedzę w kuchni. Ale czy to jest prawdą. Niby tak. Stół, krzesła, szafa, kuchenka gazowa, a nawet ręczny młynek. Zatęskniłem za zapachem świeżo sparzonej kawy nalanej do porcelanowego kubka. Takiego z jednym uszkiem na boku. Dwa dają wybór. Zanim bym się zdecydował za które złapać, to kawa by zdążyła wystygnąć. Pragnę wstać, żeby spełnić swoje marzenie. Zalać wrzątkiem naćpaną kawę. Gdy widzę jak gorący wodospad rozbija się o dno naczynia, to jakbym swoje własne myśli widział, roztrzaskiwane o skały jakąś nieznaną mi siłą.

 

Nie mogę się podnieść. Coś mnie trzyma na tym krzesełku, jakbym był przyklejony kleistym czasem. Zegar wybija pełną godzinę. Nie wiem którą, bo nie ma wskazówek. A bym przysiągł, że przed chwilą były. Może czas chce mieć trochę czasu dla siebie. Albo to tylko moje przewidzenie. Przez ułamek sekundy, widzę swoje oczy na stole. Wiem, że to niemożliwe, ale po chwili dostrzegam samego siebie z pustymi oczodołami w głowie. Pomyślałem i ujrzałem. Nagle wszystko powraca do ustalonego trybu. Oprócz klepsydry wirującej pod lampą, z której wylatuje piasek. Słyszę ciche bębnienie malutkich ziarenek, obijających się o meble i podłogę. A każde ziarenko to mniej życia dla mnie.

Chyba. Sam już nie wiem.

 

Bułka się skończyła, szklanka jest pusta, a ja siedzę nie wiadomo po co i na co. Nagle krzesło po przeciwległej stronie stołu się odsuwa. Widocznie ktoś tam jest i teraz wstał. Dźwięk towarzyszący odsunięciu krzesała w tej całej ciszy, jest trochę przygnębiający. Aż mnie ciarki przeszły po plecach. Doszły do samej szyi i zaczynają powrotną wędrówkę. Jest ich coraz więcej. Chłodnych i wilgotnych. Jakby mi zwłoki grzbiet masowały. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, jak wygląda pojedynczy: ciarek. Chyba tak samo jak wszystkie, tylko trzeba patrzeć na jednego.

 

Nikogo nie dostrzegam, ale słyszę kroki. Ten człowiek chodzi po kuchni. Nie widzę jego ciała, ale dostrzegam jego cień. Przemieszcza się z kąta w kąt, załamując na meblach. Przed chwilą przemknął po moich dłoniach jak ciemne skrzydła wielkiej ćmy. Prawie poczułem aksamitne muśnięcie i lekkie ugięcie naskórka. Nadal nie mogę wstać od stołu. Widzę, że drzwi od szafki się otwierają. Po chwili szybuje z nich puszka z kawą. Z łyżeczki wsypywana jest do młynka. Krzesło powraca na swoje miejsce i zaczyna się mielenie. Rączka od młynka wiruje cały czas niczym pusta karuzela, z której wszyscy poszybowali do innego wymiaru. Słyszę zgrzytające dźwięki mielonych ziarenek. Mam wrażenie, że mały piesek chrupie kostki swojej zdobyczy, albo że ktoś chodzi po delikatnych szkielecikach małych dzieci.

 

Spoglądam na dwie szklanki. Czajnik z wodą jakiś czas temu się nastawił. Teraz z niego szybuje wrzątek prosto na brązowy miał. Zakłóca jego miękką powierzchnie kropelkami gorąca. Jedna szklanka wędruje do mnie, a druga naprzeciwko mnie: do góry. Obaj zaczynamy pić. Czuję ten piękny zapach. Tak intensywnie, że moja świadomość znajduje się w siódmym aromacie. Spoglądam za okno. Czegoś mi brakuje w tym odbiciu...

 

*

 

– Kochanie, spisz?

– Tak.

– Znowu tam siedzi.

– To żadna nowość.

– Wygląda na zmartwionego.

– Zawsze tak wygląda.

– A swoją drogą musi mieć bogatą wyobraźnie.

– W końcu to była jego kuchnia.

– Wyraźnie widać, że wierzy… że tu jest. Może nawet mu się wydaje, że coś je.

– I pije kawę jak zwykle.

– Tak.

– Jest nie groźny. A poza tym... pojawia się co jakiś czas.

– Tak… kochanie, gdzie jesteś?

– Tu.

– Gdzie? Znowu założyłaś tą prześwitującą sukienkę.

– Ciebie też nie widzę.

– Piłem rozpuszczalną kawę.

– Oj kłamczuszek i żartowniś z ciebie.

– Sprawdzę, czy jeszcze siedzi.

 

*

 

– Kochanie, widzisz chatkę?

– No widzę.

– A zatem eksperyment się powiódł.

– No chyba… ale nie bardzo rozumiem.

– Spójrz. Tam w oknie pali się światło.

– To znaczy w kuchni.

– Tak. Podejdźmy tam.

– Widzisz ich?

– No widzę.

– Ale oni siebie nawzajem... chyba nie widzą. Zresztą nas też.

– Bo oni są…

– … wytworem naszej wyobraźni

– Czyli mamy podzielność uwagi. Wyobrażamy sobie co tam robią, a jednocześnie ze sobą gadamy.

– Nie dziw się. W końcu jesteśmy najnowszymi modelami. Programowali nas najlepsi.

– A tych najlepszych?

– Nie mamy tego w pamięci. Możemy jedynie tworzyć rzeczywistość.

– Ale są pewne ograniczenia.

– Tak.

– Czyli tak naprawdę stoimy na pustym polu?

– Tak sobie nas wyobraża.

– Kto?

– Żartowałam.

 

*

– Mamo! Fajowy ten holografik co mi kupiłaś. Maluje ludziki a one ożywają. A nawet myślą po swojemu, jak im pozwolę. Widzisz, nawet kuchnię namalowałam i tych co ich podpatrują oraz tych co sobie ich wyobrażają, ale oni są niewidoczni, bo ich maluję przezroczystą farbką...

– Nie ładnie kogoś podpatrywać.

– Wiem… ale tak jakoś wyszło.

– Tylko przed spaniem wymaż to wszystko, że by się po całym pokoju nie porozłazili.

– Dobrze mamo.

 

*

– Tatusiu. Dzięki, że mi to kupiłeś. Maluję właśnie dziewczynkę, co maluje na holografiku, różne żywe obrazki, nawet chatkę, tamtych dwoje w kuchni i tych drugich dwoje, którzy są przekonani, że stoją na pustej łące oraz tych...

– Tylko nie zapomnij wymazać przed spaniem. Wiesz co było ostatnio?

– Wiem.

 

*

– Cholera co się dzieje. Chatka znika i ty też.

– Nie tylko ja.

 

*

– Nie zdążyłem wypić kawy, a już jej nie ma. I zegara i szafki... i młynka

 

*

– Kochanie nie widzę ciebie. Tylko dziwny cień.

 

*

– Widzę, że mażesz?

– Idę spać. Jutro znowu namaluję.

 

*

– Widzę, że malujesz dziewczynkę, co likwiduje swoje obrazki.

– Za chwilę zlikwiduje swoje.

– Tato! Co się dzieje!? Znikasz!…

 

*

– Bo doprawdy oszaleję. Znowu oglądasz ten bzdurny film.

– Nie życzę sobie, żebyś tak do mnie mówił. Co ty sobie w ogóle wyobrażasz?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Canulas 21.07.2018
    "Mam wrażenie, że mały piesek chrupie kostki swojej zdobyczy, albo że ktoś chodzi po delikatnych szkielecikach małych dzieci." - ładne.

    W ogóle, świetne "matrioszki". Coś w czym ms, coś poza czymś. I dalej.
    Lubię.
    Czemu odstęp przed znakiem zapytania w tytule?
  • Dekaos Dondi 21.07.2018
    Dzięki Canulasie. Opisani są przekonani, że,naprawdę istnieją. Dlatego - pytajnik oddalony. A czytelnik może w to wątpić - dlatego mimo wszystko - pytajnik jest. Pokręcona ta symbolika:~)) Pozdrawiam
  • Bożena Joanna 21.07.2018
    Piękna refleksja "Zalać wrzątkiem naćpaną kawę. Gdy widzę jak gorący wodospad rozbija się o dno naczynia, to jakbym swoje własne myśli widział, roztrzaskiwane o skały jakąś nieznaną mi siłą." Pozdrowienia!
  • kalaallisut 21.07.2018
    Masz bogatą wyobraźnię ta na pewno istnieje :)))
  • Pasja 22.07.2018
    Witam
    Jesteśmy tak krótko na tym padole. To ciekawe ile człowiek może sobie wyobrazić, a zmysły są niewyobrażalne. A jednak jesteśmy gdzieś tam, gdzie nas nie ma.
    Pozdrawiam serdecznie
  • Aisak 22.07.2018
    a zresztą zdążyła już ostygnąć jak trup

    Jakby moje myśli wisiały na sznurkach i ktoś nimi sterował. Ale tak cwanie, że jestem przekonany, że to ja trzymam cała wiązkę w garści.

    Przed chwilą przemknął po moich dłoniach jak ciemne skrzydła wielkiej ćmy. Prawie poczułem aksamitne muśnięcie i lekkie ugięcie naskórka.

    jakbym był przyklejony kleistym czasem


    W czyich głowach
    Jesteśmy?

    Może jesteśmy tylko hologramem tych, którzy kiedyś istnieli?
    Jesteśmy w głowach Mniejszych Bogów, za sprawą których wciąż odczuwamy życie.

    Bardzo inspirujący tekst. Tylko końcówka nie bardzo mi przypadła.

    :)
  • Aisak 22.07.2018
    Kurczę. Zapomniałam napisać, że to co przekopiowałam, to perełki.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania