Ona Część 6
Adam wstał o siódmej trzydzieści. Kiedy zszedł na dół wyglądał jak siedem nieszczęść. Zapuchnięte oczy i zmierzwione włosy zdradzały jego wczorajsze poczynania. Przez moment stał przed otwartą lodówką szukając zimnego soku. Laura z salonu obserwowała jego nieporadne ruchy, a w myślach słyszała tylko jedno zdanie „Dobrze ci tak, mężulku. Szkoda, że jeszcze na wymioty ci się nie zbiera.” Ledwie to pomyślała, Adam rzucił się pędem do łazienki, skąd chwilę potem doszły ją odgłosy torsji. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem i postanowiła zajrzeć do męża. Zastała go wiszącego nad toaletą z głową opartą na rękach. Spojrzał na nią żałośnie i zapytał:
—Późno wczoraj wróciłem? Nic nie pamiętam. Jezu, za trzy godziny mam rozprawę. Muszę zadzwonić do Filipa, chyba nie dam rady… — Przerwał, bo w tym momencie jego ciałem wstrząsnęła kolejna fala torsji.
Laura odwróciła się z obrzydzeniem, ale czuła dziwną satysfakcję oglądając męża w takim stanie.
— Wróciłeś o trzeciej nad ranem. Chyba taksówką. Nie wiem. Spałam – odpowiedziała Laura.
Adam nadludzkim wysiłkiem podniósł się z podłogi i oparł o umywalkę. Po kilku głębokich oddechach ruszył z powrotem do kuchni.
— Zrobisz mi coś do jedzenia, słoneczko? – zapytał przymilnie. – Ja nie mam na to siły – wysapał i usiadł ciężko na stojącym przy wyspie hokerze. — Ty taką dobrą jajecznice robisz. Ze szczypiorkiem i szynką – kontynuował. — Nie dasz mężowi z głodu umrzeć, prawda?
— Wczoraj pogardziłeś moim kulinarnym talentem. Głośno i dosadnie – odparła. — Nie wiem czy dzisiaj jestem godna serwować ci cokolwiek. — Laura stanęła naprzeciwko męża i nalała sobie kawy.
— Wczoraj to było wczoraj, a dzisiaj jest dzisiaj. Nie daj się prosić. Zaraz spóźnię się do roboty. — Adam uśmiechnął się błagalnie. Laura dobrze znała ten uśmiech. Używał go zawsze, gdy chciał ją przekabacić, albo gdy czymś ją zranił i powinien przeprosić. Adam nigdy nie przepraszał. Używał raczej zestawu zamienników, a wszystko po to by słowo „przepraszam” nie padło, bo to tak jakby przyznawał się do winy. A on przecież był nieomylny.
— Dobra. Idź się wykąpać, a ja zrobię jajecznicę. Znaj moje dobre serce. – Laura sięgnęła po patelnie. — Tylko szybko, bo naprawdę się spóźnisz – dodała.
— Jesteś cudowna – zaszczebiotał uradowany. — Gdybym się nie śpieszył to chętnie wziąłbym moją żonkę ze sobą do wanny. — Adam podszedł do żony i objął ją w pasie. Na szyi poczuła delikatne ugryzienie. W pierwszym odruchu Laura chciała odskoczyć, ale powstrzymała się. Nie drgnęła nawet wtedy gdy Adam wsunął niecierpliwe dłonie pod cienki materiał koszulki. Szybko odnalazł jej piersi. Kobieta zamknęła oczy i gorączkowo starała się wybrnąć z sytuacji. Nie chciała kochać się z mężem. Nie tu. Nie tak. Nie po tym co wczoraj zrobił. A on jak zwykle przyszedł jak po swoje. Znowu dała się nabrać na słodki uśmieszek.
— Adam, przestań – wyszeptała z udawaną kokieterią. — Wrócimy do tego wieczorem – obiecała. — Spóźnisz się, a to chyba ważny klient — dodała z nadzieją, że Adam odpuści.
— Kurwa — wyjęczał przeciągle. — Ale mam na ciebie ochotę. W porządku. Idę, bo nie ręczę za siebie. — Mąż na odchodne klepnął ją w tyłek, a po chwili z łazienki dobiegał już szum wody.
Laura czuła się podle. W zasadzie nie rozumiała dlaczego. Z jednej strony powinna się cieszyć, że wciąż podoba się mężowi. Byli osiem lat po ślubie, większość ich znajomych miało na koncie po dwa rozwody, a oni nadal byli razem. Czy na pewno? Laura często zastanawiała się czy jej małżeństwo z Adamem jeszcze ma sens. Mieszkali razem, choć widywali się jedynie wieczorami. Nie rozmawiali za wiele. Kobiecie wydawało się, że Adam nie porusza z nią kwestii związanych z pracą, bo wie, że i tak nic z tego by nie zrozumiała. Kochała go, ale nie potrafiła rozgryźć. A czy on ją kochał? Tego od pewnego czasu nie była taka pewna. Od jakiś trzech miesięcy jej mąż się zmienił. Zrobił się nerwowy, małomówny. Wszczynał kłótnie pod byle pretekstem. Jednak najbardziej bolało to, że atakował ją bez wyraźnego powodu. Ubliżał, naśmiewał się z jej florystycznego hobby. Nie poznawała go. Nie był tym samym mężczyzną, w którym się zakochała. Który obiecywał, że przez niego nigdy nie będzie już płakać. Tymczasem Laura płakała bardzo często – z samotności, bezradności, poczucia życiowej porażki. Gdyby nie obietnica, którą złożył jej na początku małżeństwa nie tkwiłaby w tej chorej sytuacji.
Po śniadaniu Adam wybiegł do sądu. Laura została sama. Dom był zdecydowanie za duży na ich dwoje. Na parterze znajdowała się duża, przestronna kuchnia z wielkim oknem z widokiem na ogród. Na jej środku pyszniła się podłużna wyspa, w której Adam trzymał swoje drogie trunki. Wzdłuż niej ustawione były czarne hokery. Całość wykończona była w tonacji szarości i czerni. Prosto i ze smakiem. Dalej rozciągał się salon połączony z jadalnią, a na końcu korytarza po lewej znajdował się gabinet Adama, a po prawej łazienka dla gości. Na górę wiodły piękne marmurowe schody z kutą pod zamówienie ozdobną, mosiężną balustradą. Na piętrze zaprojektowano trzy przestronne sypialnie, dużą garderobę i łazienkę. Sypialnia Laury i Adama była największa, z wyjściem na duży taras. Ogromne łóżko zajmowało większą część pokoju. Ściany w kolorze ecru podkreślone były szafirowymi zasłonami i poduszkami w tym samym kolorze. Laura zawsze dała o detale. Taka już była.
Około południa zasiadła do laptopa. Musiała sprawdzić przepis na polędwiczki w sosie. W głębi ducha miała nadzieję, że one nie podzielą losu wczorajszej zapiekanki, i nie wylądują na podłodze. Przy okazji zajrzała na forum dyskusyjne. Była ciekawa czy jej poranna porada w sprawie francuskiego ogrodu się przydała. Po zalogowaniu zobaczyła, że dostała wiadomość prywatną. Zaciekawiona otworzyła skrzynkę.
Cześć,
Dziękuję za szybką odpowiedź. Wydaje się, że mamy coś wspólnego. Ja wiem dużo o samochodach, a Ty o kwiatach. Uzupełniamy się. A tak zupełnie serio, to dziękuję Ci za pomoc. Życie mi uratowałaś. Powaga! Bez Twojej rady dalej kręciłbym się w kółko. Skąd wiesz tyle o ogrodach?
Pozdrawiam
K.
Laura z uśmiechem odczytała wiadomość. To było miłe uczucie – być docenioną. Po krótkim namyśle kliknęła „odpowiedz”.
Komentarze (10)
Myślę, że gdyby ta opowieść była wydrukowana, odcinki, które tworzysz tutaj mogłyby być rozdziałami. I zamiast tytułów, nosić numery.
Czytanie takiej powieści, nawet najdłuższej, można by było przerywać, numery zapamiętywać, i lekko by szło. Tak, jak to jest z czytaniem krótkich opowiadań. Nie ma stresu, ze to "cegła". A u Ciebie każda część jest jak krótkie opowiadanie. Opowiadania te - oczywiście - łączą się.
Zupełnie naturalne. I jeszcze te opisy urządzenia domu i zakończenie... niby trochę zagmatwanie, ale... przejrzyście:)
Książki Daphne, też czytałem, chociaż "stare jak świat":)
Cieszę się, że znajdujesz u mnie elementy, które Cię zaciekawiają. To daje mi dodatkową motywację i pozwala z optymizmem patrzeć w przyszłość. Nie jestem gwiazdą techniki, ale mam głowę pełną słów i obrazów, a to dobra baza, no nie?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania