Ona Część 9
— A to dobrze — westchnęła matka stawiając tacę na stole. Usiadła obok syna i nałożyła kawałek ciasta.
— Zjedz. — Podsunęła mu pod nos talerzyk z jabłecznikiem. — Nic się takiego przecież nie stało. Nie musisz się na mnie obrażać. — Rapacka ewidentnie chciała załagodzić sytuację. Spoglądając ukradkiem na syna jednak już obmyślała kolejny genialny plan na połączenie go z Agnieszką. Od zawsze traktowała ją jak córkę. Owszem, dziewczyna zdradziła jej syna, ale bardzo tego żałowała. Kobieta była zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Agnieszka też. Nie rozumiała dlaczego jej syn był tak uparty. Widziała jak zareagował na jej widok. To było jasne, że nie jest mu obojętna. A więc może jest jeszcze szansa? Po namyśle, Bożena postanowiła zmienić taktykę i chwilowo dać Kajetanowi spokój. Jak syn ochłonie i się uspokoi to spróbuje znowu.
— Jeszcze raz dziękuję za rośliny. Muszę powiedzieć, że mnie zaskoczyłeś. — Zaczęła przymilnie. — Na pewno będą się pięknie prezentować. I ta glicynia. Już widzę, jak kwitnie na wiosnę. — Matka upiła łyk kawy i kontynuowała. — Pewnie myślisz, że oszalałam z tym ogrodem. Tyle lat pracy i wszystko zaorałam — uśmiechnęła się słabo. — Po śmierci taty, jakoś nie mogłam patrzeć na ogród. Ciągle widziałam go koszącego trawnik, albo śpiącego w hamaku. Chciałam coś zmienić. — Kajetan miał nieodparte wrażenie, że matka mu się tłumaczy. To był niezwykle rzadki widok. Chyba faktycznie doszła do wniosku, że przegięła przyprowadzając Agę.
— Rozumiem — powiedział. — Każdy czasem potrzebuje zmian.
Kajetan w milczeniu zabrał się za jabłecznik. Przeżuwając każdy kęs patrzył na pobojowisko przed domem, które nieprzyjemne kojarzyło mu się z jego obecnym stanem ducha. Dziury i wyrwy. Tak właśnie się czuł. Podziurawiony i przeorany. Był niemal pewien, że rany przyschły na tyle, że spotkanie z Agnieszką nie będzie niczym nadzwyczajnym. Wiedział, że szanse na to, że się spotkają były spore, zważywszy na fakt, że po rozstaniu Aga wróciła do miasteczka. Mógł ją spotkać na ulicy, w sklepie u pani Zawadzkiej, albo w parku. Ale nie w domu jego własnej matki! Tego się nie spodziewał i być może właśnie dlatego zareagował tak emocjonalnie.
— Kiedy przychodzi ogrodnik? Mówiłaś, że ma być w piątek — odezwał się Kajetan. — Chyba, że ten cały ogrodnik to ściema, żeby mnie szybciej ściągnąć do domu. — Rapacki spojrzał na matkę i w mgnieniu oka spostrzegł rumieniec zalewający jej pomarszczoną twarz. Bożena spuściła wzrok i zaczęła strzepywać niewidoczne okruszki ze stołu.
— Czyli nie będzie żadnego ogrodnika, tak? — Kajetan poderwał się z ławki. — Wymyśliłaś to, żebym przyjechał już dzisiaj? Nie wierzę. — Mężczyzna roześmiał się nerwowo po czym zwrócił do matki:
— Kiedy ty w końcu zrozumiesz, że nie wrócę do niej. Choćbyś nawet stawała na głowie, Ja i ona to zamknięta historia. Zdradziła mnie i nawet nie raczyła powiedzieć z kim.
— Mógłbyś z nią pozmawiać — zaczęła cicho matka.
— O czym?
— Ona bardzo żałuje tego co się stało. Myślę, że moglibyście dojść do porozumienia. Przecież tak bardzo się kochaliście.
— Porozumienia? Chyba sobie ze mnie kpisz. Co z ciebie za matka? Robisz jakieś podchody, okłamujesz mnie i jeszcze może chcesz powiedzieć, że to wszystko dla mojego dobra?
— Kajtuś, przecież wiesz, że ja dla ciebie zawsze chcę jak najlepiej. Moglibyście stworzyć piękną rodzinę: ty, Aga i Stefanek.
Kajetan nie wierzył własnym uszom. Matka zachowywała się jakby nigdy nic. I jeszcze bezczelnie namawiała go do pogodzenia się z byłą narzeczoną. Tego już było za wiele.
— Nie będę wychowywał cudzego dziecka. Za każdym razem, kiedy spojrzałbym na nie, przypominałbym sobie jej zdradę. Ani ja, ani tym bardziej to dziecko na to nie zasługuje. Temat uważam za zamknięty. A teraz wybacz, muszę wyjść, bo jeśli mam zostać do jutra to lepiej żebyśmy chwilowo razem nie przebywali. — Kajetan zbiegł po schodach werandy, wsiadł do samochodu i odjechał.
Po dwugodzinnej jeździe po okolicy w końcu się uspokoił. Miał serdecznie dość matki, wspomnień i tego dnia. Wszedł do domu. Matka szykowała kolację.
— Zjesz ze mną Kajtuś? — zagadnęła.
— Dziękuję. Nie jestem głodny. Pójdę do siebie.
W dawnym pokoju Kajetana prawie nic się nie zmieniło. Pod oknem stało niewielkie biurko i krzesło obrotowe. Po lewej stronie znajdował się tapczan, a naprzeciwko szafa i półki, które teraz służyły matce za miejsce do przechowywania kwiatów w zimie. Pomieszczenie było niewielkie, ale wygodne i przytulne. Na ścianach do tej pory wisiały wyblakłe od słońca plakaty z Axlem Rose’m. Kajetan przyglądał im się przez chwilę. Uśmiechając się smutno powiedział do siebie: — Nawet nie wiesz Rose, jaką mi przysługę wyświadczyłeś. Twoje zdrowie. — Mężczyzna uniósł butelkę piwa w toaście i pociągnął z niej kilka sporych łyków.
Komentarze (17)
- aż się zaśmiałam, jak przeczytałam ten fragment. Zdarza się, że ktoś podsuwa komuś pod nos talerzyk z ciastem, niby grzecznie goszcząc go w swoim domu, a w oczach ma komunikat: "zjeżdżaj!", "wynoś się".
Tyle może zrobić literówka...
Ale mam inną refleksję. Ciekawe dla mnie było porównanie dwóch reakcji na widok ogrodu. Kajetan cierpi widząc zaoraną ziemię, na której nie ma śladu po jabłonce i po zasadzonym z ojcem klonie, a matka cierpi (cierpiała), widząc ten ogród zadbany, bo przywoływał wspomnienie jej męża, który kosił trawę, czy wypoczywał na hamaku rozpiętym między drzewami.
Budowanie nowego ogrodu to będzie budowanie nowego życia.
Na temat tej zagadki (z kim zdradziła) można byłoby zrobić konkurs na forum:)
Każdy czytelnik wpisałby swoje wyobrażenie, a Ty nie zaglądałabyś do wątku dopóki sama tego nie wyjawisz.
Ja dzisiaj wymyśliłam nie tylko z kim, ale i dlaczego:)
?
Czy losy Kajetana i Laury sie zderzą? Pasują do siebie... On zdradzony a ona ( wnioskuje to z zachowania Adama) za niedługo możliwe ze podzieli jego los...( oczywiście nie zdziwię się jak wszystko potoczy się zupełnie inaczej) w każdym bądź razie świetna lektura! Pozdrawiam serdecznie!
Rozmowa z matką, w pewnym sensie, taka typowa, w takich "zawiłych" sytuacjach.
No ciekawe, jaka to przysługa? →na końcu.
W sensie tech: w pierwszej wypowiedzi matki, 3x jej się rzuca w oczy i niekiedy, za dużo: się↔akurat zauważyłem, więc rzekłem:))↔Pozdrawiam:)↔%
Ps. Bardzo mi sie podoba.
Cieszę się, że wracasz. ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania