Poprzednie częściOna Część 1

Ona Część 50

— Czy dwoje kochających się ludzi nie może tak po prostu być razem? — jęknęła zrezygnowana do słuchawki. — Myślałam, że teraz wszystko się ułoży. Rozwiodę się z Adamem i raz na zawsze zakończę ten ponury etap w życiu.

— Laura, posłuchaj… — zaczęła Zyta. — Teraz musisz skupić się na rozwodzie. Z tego, co mówisz, Kajetan podjął już decyzję. Nie rozumiem jej, ale nie mnie to oceniać. Już się pobrali?

— Tak. Chyba w zeszłym tygodniu.

— Masz z nim jakiś kontakt? — spytała przyjaciółka.

Laura opadła na sofę. Zaciśnięte z żalu gardło odmawiało posłuszeństwa. Sama myśl, że ukochany mężczyzna był teraz mężem innej kobiety, sprawiała, że odechciewało się jej wszystkiego. Starała się go zrozumieć. Doskonale pamiętała ich pożegnanie w bożonarodzeniowy poranek. Nigdy nie czuła się tak bezsilna. Nawet w chwilach, gdy Adam był dla niej przykry, nie miała poczucia tak ogromnej beznadziei. Przegrała walkę o miłość z kobietą, której on nawet nie kochał. Doceniała szlachetność, która nim kierowała, jednak świadomość, że dzieli ich teraz niewypowiedziana przepaść, sprawiała, iż świat znów wywrócił się do góry nogami.

— Dzwoni prawie codziennie — wyznała. — Chce się spotkać.

— No i co ty na to?

— Nie chcę — odparła. — Nie dam rady cieszyć się z tych spotkań, wiedząc, że będzie musiał do niej wrócić. Zresztą — kontynuowała. — Jak to sobie wyobrażasz? Mam krążyć nad nimi jak sęp i czekać, aż Agnieszka umrze?

— Masz rację — zgodziła się ze smutkiem Zyta. — Tu chyba nie ma dobrego rozwiązania.

— Nie ma…

— A co z pozwem? Gotowy?

Laura spojrzała na plik dokumentów, które leżały na szklanym stoliku kawowym i uśmiechnęła się do siebie. Ostatnie tygodnie spędziła na kompletowaniu dokumentów i informacji, odwiedziła adwokata, złożyła wniosek w sądzie. Adam o niczym nie wiedział. Dziś miało przyjść do niego pismo z sądu. Jako korespondencyjny podała adres kancelarii.

— Gotowy. Dziś powinien dostać pismo.

— I jak zareaguje?

— Wścieknie się — stwierdziła Laura. — Ale przecież mam asa w rękawie, nieprawdaż?

— Bez dwóch zdań — zachichotała przyjaciółka. — Już żałuję, że nie zobaczę jego miny.

 

W tej samej chwili drzwi wejściowe otworzyły się z impetem i do salonu wpadł Adam. Jego niebieskie oczy ciskały gromy na prawo i lewo. Z furią cisnął dokumenty na stół.

— Przepraszam, ale muszę kończyć — odezwała się Laura i zakończyła połączenie.

Podniosła wzrok na męża i obserwowała go spod zmrużonych powiek. Jego blada na co dzień twarz przybrała kolor purpury. Zaciśnięte usta i niemalże granatowe ze złości oczy dopełniały wizerunku kogoś, kto miał za chwilę wybuchnąć.

— Co to jest? — krzyknął, wskazując na papiery na stole. — Nie dość, że występujesz o rozwód, to jeszcze wysyłasz pozew na adres kancelarii? Przecież wiesz, że wszystkie pisma z sądu zaadresowane do mnie, najpierw przechodzą przez sekretarkę!

Laura uśmiechnęła się szeroko. To nie pozew go tak rozjuszył, ale fakt, że cała kancelaria będzie wiedzieć, że żona kopnęła go w dupę.

— Uznałam, że tak będzie ci wygodniej — odparła słodko. — Poza tym, teraz twoja sekretarka będzie wiedzieć, że jesteś wolny.

— Co? — spytał zdumiony. — A co ona ma do tego?

Laura wstała z kanapy i podeszła do stojącej naprzeciwko komody. Z dolnej szuflady wyciągnęła małą, prezentową torebkę. Stanęła przed mężem i pokazała mu zawartość. W środku znajdowała się na wpół zużyta buteleczka perfum, czerwona szminka i koronkowy stanik w dość dużym rozmiarze.

— Co to jest? — zapytał nieco zbity z tropu.

Laura ułożyła rzeczy na stole i odparła:

— To są rzeczy, które znalazłam w naszym domu po moim przyjeździe. Tak się składa, że żadna z nich nie należy do mnie…

— I czego to niby dowodzi? — zaperzył się Adam. — Ja nic o tym nie wiem!

— Być może to tylko zbieg okoliczności, że twoja sekretarka używa takich samych perfum. Pamiętasz, kiedy byłam u ciebie w biurze kilka miesięcy temu?

— Tak… — przytaknął niepewnie.

— Wdałam się z Natalią w bardzo interesującą rozmowę. Wiesz, takie babskie sprawy — uśmiechnęła się słodko. — I tak dowiedziałam się, że od lat używa tylko tej marki perfum, a bieliznę kupuję tylko z jednej firmy. Wyobraź sobie, że dokładnie tej samej, z której jest ten przecudnej urody staniczek.

— Coś ci się roi, kobieto! — zaprzeczył gwałtownie. — Myślisz, że te bajeczki z mchu i paproci sprawią, że dam ci rozwód? — spytał z ironią. — Po moim trupie!

Na ten moment przygotowywała się od kilku tygodni. Godziny spędzone na wyszukiwaniu przydatnych informacji, kontakty z Robertem i jego nieoficjalne śledztwo oraz setki przeczytanych artykułów na temat podejrzanej działalności Stanisława Biernackiego właśnie teraz miały stać się najpotężniejszym orężem. Pojawienie się tajemniczej kasetki i ujawnienie jej zawartości było jak dar od losu. Laura podeszła do niskiego stolika, stojącego na środku salonu, podniosłą czerwoną teczkę i oznajmiła:

— Przeczuwałam, że tak zareagujesz. — przerwała na chwilę. — Ale jako żona znanego adwokata muszę myśleć wielotorowo. Dlatego mam dla ciebie propozycję.

Adam zdębiał. Nie bardzo wiedział, jak zareagować na tę ociekającą sarkazmem wypowiedź. Od razu rozpoznał swoje słowa, które skierował do niej, kiedy stawiał ultimatum w sprawie turnusów rehabilitacyjnych dla teściowej. Nie tracąc rezonu, roześmiał się szyderczo i spytał:

— Niby jaką propozycję możesz dla mnie mieć?

Laura podała mu trzymaną do tej pory w ręce teczkę. Adam zaglądnął do środka i zbladł. Z niedowierzaniem przerzucał kolejne kartki. Żona rozparła się na fotelu i z lubością wlepiła wzrok w coraz bardziej udręczonego męża.

— Nie zrobisz tego — stwierdził stanowczo. — Nie masz dowodów.

— Mylisz się kochanie — odparła. — Wyciągi z banku na Seszelach jasno wskazują na twoje powiązania z Biernackim.

— Skąd…? — zaczął, ale urwał w pół zdania, widząc, jak Laura wyciąga kopie wyciągów, które skrzętnie ukrył w pancernej kasetce.

— Nie doceniłeś mnie — syknęła. — Nigdy mnie nie doceniałeś. A tu proszę! Taki afront. Wszystkie tajemnice mecenasa Kornackiego jak na dłoni.

— Nie ośmielisz się! — wrzasnął zdeterminowany. — Nikt ci w to nie uwierzy!

Laura sięgnęła po kolejną teczkę. Wyjęła z niej dwa arkusze i podała Adamowi.

— Spójrz — zachęciła, by spojrzał na dokumenty. — To jest pismo do Izby Adwokackiej, w którym ktoś donosi o twoich niejasnych dochodach i sugeruje, że być może pochodzą one z działalności przestępczej. A to fragment artykułu, który może ukazać się w prasie. Zwróć uwagę na tytuł: ZNANY ADWOKAT ZAMIESZANY W PRANIE BRUDNYCH PIENIĘDZY. Nie wspomnę już o fałszywych paszportach.

Adam opadł na krzesło i gapił się pustym wzrokiem w trzymane w dłoniach kartki. Doskonale wiedział, że gdyby informacje, które posiadła Laura ujrzały światło dzienne, byłby skończony. Współpraca z Biernackim układała się koncertowo, ale w pewnym momencie stracił czujność. Strumień nieopodatkowanych pieniędzy płynął wartko niemalże od półtora roku. Niedługo mieli zwijać biznes. Zgubiła go pewność siebie i złudne przekonanie, że Laura w niczym się nie połapie. Nigdy nie opowiadał jej o swojej pracy, a z biegiem lat sama przestała o nią dopytywać. Nie spodziewał się, że jego żona, uknuje taki wyrafinowany szantaż. W głębi ducha był pod wrażeniem jej sprytu i intelektu. Rzeczywiście jej nie docenił.

— Czego chcesz? — warknął przez zaciśnięte zęby.

Laura podeszła do niego i nachyliwszy się nad stołem, oznajmiła:

— Rozwodu kochanie. Od przeszło roku nie pragnę niczego innego. W pozwie nie ma ani słowa o twoich ciemnych sprawkach, ani o tym, że celowo pozbawiłeś nas szans na posiadanie dzieci. Nie wnoszę o orzekanie o winie.

— Aleś ty wspaniałomyślna — burknął, przeglądając pozew.

— Owszem — odparła. — Mam nadzieję, że pisząc odpowiedź dla sądu, podzielisz moje zdanie o niezgodności charakterów i rozejdziemy się w pokoju. Inaczej…

— Dobrze! Zrozumiałem! — wrzasnął wyraźnie poirytowany swoją beznadziejną pozycją w tych negocjacjach. — Wygrałaś!

— Nie można było tak od razu? — spytała. — Wszystkie dokumenty są zdeponowane w bezpiecznym miejscu. Gdyby coś mi się stało i tak ujrzą światło dzienne. Także, nie planuj niczego głupiego.

Adam pokręcił z niedowierzaniem głową. Wyglądało na to, że ubezpieczyła się na wszystkich możliwych frontach. Dopiero teraz dotarło do niego, jak bardzo musiała go nienawidzić.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Dekaos Dondi 03.01.2022
    Cichoszka?↔Walnęłaś z jak trza, owym tekstem. Co tu dużo... tego tam.
    Rozegrane lekko mówiąc... iście w ''gwiazdorskim stylu."
    No chyba, że coś jeszcze wyskoczy niespodzianie:)
    Rzecz jasna, czekam na.... strefę (51)
    Pozdrawiam:)↔%?
  • Cicho_sza 04.01.2022
    Tak to jest, jak się kobietę lekceważy ? Można się srogo przejechać.
  • Trzy Cztery 04.01.2022
    Za Dekaosem. Piękna część. I też czekam na 51.
  • Cicho_sza 04.01.2022
    Dzięki. Laura przeszła sporą metamorfozę. Od zahukanej, wpatrzonej w męża żony do świadomej swoich potrzeb silnej kobiety. Adam nie spodziewał się takiego obrotu spraw. I dobrze mu tak ?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania