Ona Część 40
— Laura — powtórzył oszołomiony. — Wyglądasz…
Laura podeszła powoli i uśmiechając się sugestywnie, zapytała:
— Jak wyglądam? Powiedz mi…
Kajetan patrzył z nieskrywanym zachwytem. Nigdy nie widział jej w takim wydaniu. Pierwszy raz otwarcie rzuciła linę i wyraźnie oczekiwała, by złapał za drugi koniec. Kiedy zbliżyła się i wierzchem dłoni musnęła jego twarz, poczuł uderzenie gorąca. Nie był w stanie zapanować nad zbliżającą się falą pożądania. Jej zaróżowione policzki i rozchylone wargi świadczyły, że czuła to samo. Otulone w koronki ciało drżało niespokojnie pod spragnionym, męskim spojrzeniem. Powietrze w salonie zgęstniało i zawisło nieruchomo w oczekiwaniu na rozwój wypadków.
— Chciałbym powiedzieć coś mądrego… — zaczął niepewnie. — Ale przez te koronki nie mogę się skupić… — Mówiąc to, przyciągnął ją do siebie i pocałował. Laura jęknęła, oszołomiona gwałtownością pocałunku, jednak nie pozostała bierna. Objęła go ramionami i całą sobą przywarła do jego ciepłego ciała. Niestety, w głowie wciąż kołatała się jedna myśl, która nie dawała jej spokoju. Czy Kajetan coś zauważy? Może powinna się wycofać? Pytania mnożyły się w zastraszającym tempie. W jednej chwili ogarnęły ją wątpliwości. Spanikowała. Co się ze mną dzieje do kurwy nędzy! — myślała gorączkowo. Kajetan spojrzał na nią nieprzytomnym z podniecenia wzrokiem.
— Laura? — wymamrotał, z trudem łapiąc powietrze. — Co się stało?
— Nie mogę. — Rozpłakała się. Łzy kapały po policzkach i spływały po dekolcie koronkowej koszulki. — Nie mogę ci tego zrobić.
— Czego mi nie możesz zrobić? — dopytywał zdezorientowany. — Laura, do cholery, o co chodzi? — krzyknął. — Przychodzisz tu ubrana w seksowną bieliznę. Zachęcasz mnie, a potem odpychasz. Nie rozumiem!
Laura skuliła się i usiadła na kanapie. Nie wiedziała, jak ma to wszystko wytłumaczyć. Patrzył na nią jak na wariatkę. Wcale mu się nie dziwiła.
— Kiedy zakładałam tę koszulkę, chciałam, żebyś… — urwała w pół słowa. — Żebyś poczuł, że jestem gotowa. Niczego tak bardzo nie pragnę, jak tego… co właśnie nie doszło do skutku.
Kajetan przysunął się bliżej i objął ją ramieniem. Każdy fragment jego ciała domagał się spełnienia. Jednak rozumiał, że tu nie chodziło o niego.
— Powiesz mi w końcu, o co chodzi? — zapytał. — Nie jestem głupi. Widzę, że unikasz seksu. Zawsze wycofujesz się w ostatni momencie.
Laura spojrzała na niego i znów zaczęła szlochać. Widział, że toczy jakąś wewnętrzną walkę. Po kilku minutach uspokoiła się i odwróciła w jego stronę. Oczy czerwone od łez szkliły się w świetle niewielkiej lampy.
— Chodzi o Adama? — próbował ciągnąć ją za język. — To przez niego?
— I tak i nie — odparła zrezygnowana.
— Możesz jaśniej?
Laura wzięła głęboki oddech i podniosła się z kanapy. Stanęła przed Kajetanem i zdecydowanym ruchem uniosła koszulkę, odsłaniając płaski brzuch. Na samym dole tuż nad linią spojenia łonowego znajdowała się podłużna blizna. Laura odchyliła koronkowe majtki, ukazując ją w całej okazałości. Kajetan prześlizgnął się wzrokiem po czerwonawej szramie, co chwila zerkając na Laurę, która stała nieruchomo i nieobecnym wzrokiem patrzyła w okno.
— Co to za blizna?
— Z wypadku — odpowiedziała. — Musiałam mieć operację. Podczas potrącenia doznałam obrażeń wewnętrznych i krwotoku. Niestety, macicy nie udało się uratować…
— Kochanie… — wyszeptał. — Tak mi przykro.
Kajetan wyciągnął rękę, by przyciągnąć ją do siebie, ale Laura odsunęła się gwałtownie.
— Nie mogę mieć dzieci. Cała tajemnica. — Uśmiechnęła się gorzko. — Ty pewnie kiedyś będziesz chciał je mieć. Chyba nie powinieneś tracić na mnie czasu.
Ton jej głosu był tak lodowaty, że Kajetan poczuł dreszcz. Nie wiedział, jak ma zareagować. Doceniał jej szczerość, bo zdawał sobie sprawę, że wyznanie prawdy, wiele ją kosztowało. Spektrum emocji, jakie zafundowała mu tego wieczoru, przyprawiło go o zawrót głowy. Jeszcze pół godziny temu całował jej smukłą szyję, a teraz mówiła mu, by nie tracił na nią czasu? To był jakiś obłęd.
— Chwileczkę. Czy jak mam coś w tej kwestii do powiedzenia.? Czy już wszystko sobie sama ze sobą ustaliłaś?
— Co tu jest do ustalania? — krzyknęła i poderwała się z kanapy. — Myślisz, że nie widzę, jak dobrze radzisz sobie z dziećmi Anki? One lgną do ciebie, choć przecież nie jesteś z rodziny.
— I co z tego? — zapytał wzburzony. — To, że lubię dzieci twojej siostry, nie oznacza, że masz prawo za mnie decydować.
— Nie decyduję! — odparowała. — Sam byś się wycofał, gdybyś się dowiedział!
— Tak? — wychrypiał. — Już wiem o wszystkim i nadal tu jestem. Dziwne, no nie?
— Przestań ironizować. To nie jest wcale śmieszne.
— Ja ironizuję? — zaśmiał się nerwowo. — To przecież twoja domena. Pani „wszystko wiem najlepiej”!
— Kajetan, czego ty nie rozumiesz? — jęknęła. — Wszystko jest we mnie nie tak. Mam toksycznego męża, jestem bezpłodna i do tego rozchwiana emocjonalnie. Męczysz się ze mną!
— Znowu to robisz!
— Co?
— Mówisz mi jak mam się czuć! — krzyknął. — Dlaczego jesteś taka uparta? — zapytał, ale nie czekając na odpowiedź, kontynuował. —To przez tego sukinsyna. Całe życie wmawiał ci, że nic nie jesteś warta. A teraz, kiedy możemy stworzyć coś dobrego, ty odpychasz mnie pod byle pretekstem.
— To nie jest byle pretekst! Ja już swoje wycierpiałam, ty nie musisz…
— A może chcę? Nie pomyślałaś o tym?
Laura szamotała się ze swoimi myślami. Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Kajetan wciąż tu był i oskarżał ją o najgorsze intencje.
— Zasługujesz na kogoś lepszego… — szepnęła.
— Chryste, kobieto! Czy ty musisz wszystko tak komplikować?
— Wcale nie komplikuję! Tłumaczę ci najprościej, jak się da. — Mówiąc to, spojrzała na jego rozemocjonowaną twarz. — Kajetan, przecież wiesz, że chcę dla ciebie dobrze.
— A te ostatnie tygodnie? To co? Dowód wdzięczności za uratowanie na pasach? — wycedził przez zęby. — A może chciałaś się zrelaksować po trudach małżeństwa?
— Nie!
— Nie? — zapytał przeciągle. — Wydaje mi się, że tak właśnie było. Zabawiłaś się moim kosztem, a teraz próbujesz zwalić całą winę na mnie, wmawiając mi, że nie zaakceptuję twojej bezpłodności.
Wściekły Kajetan stanął przed nią i złapał za ramiona. Świdrował ją pełnym zawodu spojrzeniem. Laura czuła, że zraniła go do żywego.
— Zapytam ostatni raz… — zaczął nieco spokojniej. — Dlaczego tak się zachowujesz?
Splątane emocje utknęły gulą w gardle. Wiedziała, dlaczego go odepchnęła i ta świadomość paraliżowała ją ze wszech miar. Teraz w jego oczach zobaczyła rezygnację. Odwrócił się i bez słowa ruszył w kierunku wyjścia. Laura drgnęła i jakby obudzona z koszmarnego snu zdobyła się na rozpaczliwy szept.
— Bo cię kocham.
Komentarze (21)
Początek do poprawienia. Trochę powtórzeń. I wywaliłabym zbytnio kwieciste opisy, chociaż i tak ich mało.
Kwieciste opisy? Kurczę, dziś to mało opisów było.
Masz na myśli ten o linie?
1.
Laura podeszła powoli i uśmiechając się sugestywnie, zapytała:
— Jak wyglądam? Powiedz mi…— szepnęła.
"Zapytała" i "szepnęła" - to za dużo na raz.
2.
Kajetan patrzył na NIĄ z zachwytem. Nigdy nie widział JEJ w takim wydaniu. Pierwszy raz otwarcie rzuciła MU linę i wyraźnie oczekiwała, by złapał za JEJ koniec. Kiedy zbliżyła się i wierzchem dłoni musnęła JEGO twarz, krew uderzyła MU do głowy.
Za dużo zaimków.
3.
Jej zaróżowione policzki i rozchylone wargi świadczyły, że czuła to samo. Otulone w koronki ciało drżało pod jego spragnionym spojrzeniem. Powietrze w salonie zgęstniało i zawisło nieruchomo w oczekiwaniu na rozwój wypadków.
A to ta kwiecistość:)
Ale - czy delikatna Laura, która rzadko przeklina, naprawdę mogła pomyśleć takimi słowami: "Co się ze mną dzieje do kurwy nędzy!" ?
Natłok myśli w naszych głowach zazwyczaj jest natłokiem naszych myśli, a ich charakter jest jak najbardziej naturalny. Lecz otrząśnięcie się z nich może mieć charakter inny, bardziej gwałtowny. Hmm, więc, może i dobrze. Lecz - z drugiej strony - czy nie jest to reakcja zbyt rozciągnięta słownie, a więc i w czasie? Czy nie wystarczyłoby krótko: "Co się ze mną dzieje?!"
Nad tym tez się zatrzymałam.
Laura czasem klnie, haha. No ale może faktycznie w tej scenie, by nadać jej delikatności mogłaby inaczej się wyrazić
(To taka refleksja wsteczna:))
Muszę to dopisać. Żeby nie było, że dzisiaj to tylko kręcę nosem:)
Pozdrawiam
CZęść bardzo mi się podobała!
Bardzo emocjonująca!
Tak trzymać! Pisz, będziemy czytać dalej! :-)
Ps: Strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział. Emocje bohaterów mi się udzielały ?
w sensie tekstu. Nic dodać, nic ująć. Tyle i trzeba, jest:) ?↔Pozdrawiam:)↔%
Serio, zryla mi baniak jak talala ?
Hmmm, pamiętam, jak mnie 'zbeształaś' pod jednym z ostatnich moich niewierszy/sytuacja w pewnym sensie tożsama... a widzisz myszko jak to jest❓... Sorry, tak mi się przypomniało?
Ciekawa jestem jak Ty to dalej pociągniesz?
Lecę do następnego odcinka, bo mam małe zaległości...
Toć w mordesię jeżyka wzięłam to besztanko we w hacziki... NOOO❗
No nie mogę się zdrzemnąć motyla noga, Dyżurek jeszcze półtoragodzinny... znowu będę wracać zygzakiem do domu, a 'urocza sąsiadka', która zajmuje się 'firankologią stosowaną' jak zwykle rozpuści wici, że ta nowa 'dworska' szlaja się nocami i wraca nad ranem w stanie wskazującym???
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania