Ona Część 19
— Fajnie się bawiłam. Chyba potrzebne mi były takie wakacje — odezwała się Laura, gdy cała trójka wracała już do domu. Volvo kobiety zapakowane pod sam sufi sunęło krętymi, brukowanymi uliczkami mazurskich wiosek. Maciek drzemał na tylnej kanapie, a Zyta swoim zwyczajem relacjonowała całą wyprawę na profilu społecznościowym.
— Wiedziałam, że urlop od mecenasa to świetny pomysł. Znam cię jak mało kto. — Zyta spojrzała na Laurę z ukosa i dodała — Powinnaś się czymś zająć. Nie chcesz wracać do pracowni, twoja sprawa. Może wykorzystaj dobry nastrój mecenasa i załóż jakiś blog o ogrodach. Albo lepiej! Kanał na YouTubie. Mogłabyś wrzucać filmiki instruktażowe albo takie tam… no wiesz. — Przyjaciółka wyraźnie zapaliła się do swojego pomysłu.
— Filmiki? Zyta, ja się na tym nie znam. Choć w sumie, udzielam się na takim forum ogrodniczym. Może mogłabym tam… — zamyśliła się.
— O widzisz! — ucieszyła się Zyta. — Na początek ja bym ci pomogła, a potem już sama sobie ogarniesz. Tylko trzeba będzie kupić specjalny stojak, żeby telefon się nie ruszał.
Zyta nie należała do osób, które zasypiały gruszki w popiele. Od razu zabrała się za szukanie odpowiedniego statywu, najlepiej takiego z oświetleniem. Po kilku minutach odpowiedni sprzęt już był w drodze do adresata. Laura pomyślała, że nie ma z nią najmniejszych szans. Kiedy Zyta się do czegoś zapali, zawsze dopina swego. Tak jak tamtego dnia kilka lat temu, kiedy pracowały jeszcze razem, uparła się, że musi poderwać nowego asystenta prezesa. Laura ze zgrozą obserwowała jej wymyślne podchody. Głębokie dekolty, niby przypadkowe potrącenia na korytarzu, słodkie szczebiotanie, które w ustach przyjaciółki brzmiało tak nienaturalnie, że aż śmiesznie. Niestety, nic na niego nie działało. Zyta niezrażona serią niepowodzeń postanowiła zmienić taktykę i zaprzyjaźnić się z nowym. Tu poszło jej znacznie sprawniej, bo Karol okazał się fantastycznym kumplem i wszystko zmierzało w dobrym kierunku, gdyby nie jeden, drobny fakt. A mianowicie, pewnego dnia Karol zaprosił ją na kolację, Zyta cała w skowronkach szykowała się na wieczór całe popołudnie. Kupiła nową sukienkę, odwiedziła fryzjera. Kiedy dotarła na miejsce, w mgnieniu oka spostrzegła, że coś było nie tak. Karol nie był sam. Kiedy podeszła do stolika, okazało się, że niedoszły kochanek na kolację przyszedł z partnerem, którego chciał jej przedstawić. Karol okazał się gejem. Niby nic strasznego, ale przyjaciółka długo dochodziła do siebie. Bynajmniej nie z powodu złamanego serca.
— Dobrze. Przyjdź jutro, to może coś nagramy. Muszę najpierw pomyśleć, o czym mógłby być ten pierwszy filmik.
— I to mi się podoba. Działamy pani Kornacka!
Nazajutrz Zyta pojawiła się u Laury z samego rana. Korzystając z ostatnich dni urlopu, postanowiła przypilnować przyjaciółkę, żeby ta przypadkiem nie rozmyśliła się i nie zaniechała realizacji pomysłu. Usiadły na tarasie i rozkoszowały się sierpniowym słońcem. Duże donice wypełnione begoniami i pelargoniami, ustawione wzdłuż tarasu, rzucały podłużne cienie na znaczną jego część. Taras znajdował się na wschodniej ścianie domu i zawsze do południa skąpany był w słońcu. Wiklinowy komplet wypoczynkowy wyposażony w kolorowe poduchy zapraszał w swoje miękkie podwoje. Pod samą ścianą domu szeleściły kępy trawy bambusowej, która doskonale radziła sobie w cieniu zadaszenia. Zyta rozglądnęła się i z westchnieniem spojrzała na Laurę.
— Pięknie to wszystko urządziłaś. Marnujesz się w domu.
— Zyta, nie zaczynaj. Pomyślałam, że na początek zrobimy coś prostego. Przesadzanie kaktusów. Co myślisz?
— Przesadzanie kaktusów nie jest proste — zaśmiała się Zyta.
— No co ty. Mam akurat takiego, którego można by przesadzić. To co, próbujemy?
Laura pobiegła do szopy na drugim końcu ogrodu i wróciła z całym naręczem potrzebnych narzędzi. Po paru minutach na stole wylądowały także: worki z piaskiem, żwirem i ziemią ogrodową, doniczka, stare gazety i grube rękawice ogrodowe.
— Jestem gotowa. Tylko jedna prośba. Kręć mnie bez twarzy. Same ręce, ok?
— Dlaczego?
— Dlaczego dlaczego? Po prostu zrób tak. Nie chcę, żeby mnie jacyś znajomi Adama rozpoznali. Nie daj Bóg! Zaraz by mu dobry nastrój przeszedł — zaśmiała się Laura.
— W sumie rozsądnie. Ok, same ręce.
Po dwudziestu minutach nagranie było gotowe. Laura spokojnym i rzeczowym tonem opisywała techniki przesadzania sukulentów. Sprawnym ruchem wyjęła kolczastą kulkę z doniczki i wsadziła do uprzednio przygotowanego podłoża. Robiąc to, zaznaczyła, że wkład powinien składać się głównie ze żwiru lub piasku, tak, by nadmiar wody nie zatrzymywał się w doniczce i nie powodował chorób korzeni. Na końcu dosypała garść ziemi i delikatnie osadziła roślinę w nowym miejscu. Dodała, że nowo przesadzony kaktus powinien być podlany najwcześniej za kilka dni. Zyta zgodnie z obietnicą nagrywała jedynie sprawne ręce i głos Laury.
— Wyszło całkiem nieźle, jak na pierwszy raz — ucieszyła się przyjaciółka. — Masz do tego smykałkę.
— E tam. To tylko przesadzanie kaktusa. Żadna tajemna wiedza — krygowała się Laura.
— Nie bądź taka skromna. Jeszcze zrobimy z ciebie gwiazdę Internetu.
— A broń Boże! Zyta obiecaj mi, że nie będziesz robiła niczego za moimi plecami, ok? Zgodziłam się, ale niech cię wyobraźnia nie ponosi!
— Dobra, dobra. To co? Wrzucamy na to twoje forum?
— Wrzucamy. Skoczę tylko po laptopa.
Po paru chwilach pani domu wyłoniła się z laptopem w ręku. Usiadła naprzeciwko przyjaciółki i zalogowała na forum. W prawym, górnym rogu ekranu migała czerwona ikonka — symbol nieodczytanej wiadomości. Zyta, która zaglądała Laurze przez ramię, zauważyła:
— O! Masz wiadomość.
— To pewnie ten facet od francuskiego ogrodu.
— Jaki facet? Nic nie mówiłaś.
— Zyta, a o czym miałam ci mówić? To forum ogrodnicze, tu ludzie gadają o roślinach, nawozach i zwalczaniu szkodników. Kiedyś zamieścił post z pytaniem o rośliny do francuskiego ogrodu. Odpisałam mu i czasem się odzywa.
— I wy tak tylko o roślinkach? — droczyła się Zyta.
—Tak. Tylko o roślinkach. W sumie to nawet lubię, gdy pisze. Bardzo dowartościowuje moje ogrodnicze ego. — Laura uśmiechnęła się szeroko.
Rzeczywiście wiadomość była od K. Przed wyjazdem na Mazury odpisała mu, że chętnie zobaczyłaby postępy w ogrodzie jego mamy. Z daty wynikało, że wiadomość wysłał poprzedniego dnia wieczorem. W załączniku czekało na nią sześć zdjęć. Wszystkie przedstawiały dotychczasowe prace w ogrodzie. Na dwóch widniały zarysy wytyczonych ścieżek i usypane kopce ziemi, zapewne pod przyszłe klomby. Cztery pozostałe prezentowały nielicznie poczynione nasadzenia, w tym glicynię. Laura uśmiechnęła się do siebie. Czyli K. skorzystał z rady i kupił jej ulubione pnącze.
— Dawaj, wrzucamy to nagranie. Muszę za chwilę być u kosmetyczki. Czy ty widzisz moje paznokcie? — Zyta wyciągnęła dłoń i zaprezentowała podniszczony manicure.
— Dobrze. Zaraz umieszczę. Potem pomyślę nad jakimś mądrym opisem.
Zyta dopiła kawę i pognała do kosmetyczki. Na pewno się spóźniła. Cała Zyta — pomyślała rozbawiona Laura.
Wieczorem, gdy Adam wrócił z kancelarii, postanowiła, że podzieli się z nim swoim małym sekretem. O dziwo, mąż nie popadł w dramatyczny ton, ani jej nie wyśmiał. Stwierdził tylko, że to dobrze, że znalazła sobie zajęcie, bo on ma teraz urwanie głowy i nie jest w stanie zapewnić jej rozrywek. Tak jakby kiedykolwiek był. Laura nadal podejrzewała, że za zmianą męża kryje się coś więcej, ale postanowiła, że nie będzie psuć sobie dobrego nastroju. Zalogowała się na forum, a tam czekała na nią niezwykle miła niespodzianka.
Komentarze (14)
https://www.youtube.com/watch?v=i8yg_O_QPdI
Zyta nie należała do osób, które zasypywały gruszki w popiele.
Możesz dać tak:
Zyta nie należała do osób, które zasypiały gruszki w popiele.
Zapowiada się, że stworzysz powieść. Mam nadzieję, że uda Ci się ją wydać.
?
Trzymam kciuki. ?
Dzięki za odwiedziny i przeczytanie.
Kurczę, już myślałem, że Kajetan rozpozna Laurę na filmie, a tu same dłonie xD A może głos...? No nic, zobaczymy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania