Poprzednie częściDemon - Prolog - STARA WERSJA
Pokaż listęUkryj listę

Demon Odrodzenie II - 6

Republika Finicka

544 rok nowej ery – 1905 rok imperialny

18 Maja

Miasto Zerva – Zachodnie granice Walencji

 

Delikatne czerwone światła roztaczały swą łunę w ciemnym korytarzu. Bardzo wysoki mężczyzna stał przy drzwiach, jako strażnik. Balalaika zbliżyła się w towarzystwie czterech drabów. Była zdenerwowana, ale nie na tyle, by pozwolić sobie na rozlew krwi, przynajmniej na razie. Strażnik spojrzał na nią wyczekująco.

- Setka oczu – powiedziała cicho.

- Dwieście mrugnięć – odpowiedział strażnik i otworzył drzwi. – Czeka na panią.

Balalaika weszła do podziemnego klubu. Sala była przyciemniana, delikatnie światła oświetlały bar i wybiegi dla tancerek, wiadomego typu. Do jednej z rur, był przywiązany Mikolajowicz. Poobijany, ale żywy. Na szczęście miał zakneblowane usta, więc jego pomruki nie niosły ze sobą żadnego znaczenia. Oprócz niego, w pomieszczeniu były jeszcze dwie osoby: barman i człowiek cień. Ten drugi siedział samotnie w odsłoniętej loży. Był okryty czarnym płaszczem, a przy zgaszonych światłach, nie było widać twarzy. Widząc nowoprzybyłych, odłożył kieliszek czerwonego wina i odezwał się słowiczym głosem.

- Witaj Balalaiko. Cieszę się, że zdecydowałaś się przyjąć moje zaproszenie.

Balalaika wykonała lekki gest i momentalnie, towarzyszący jej ludzie wyciągnęli broń i wymierzyli w rozmówcę. Ten nawet nie drgnął, nadal siedział schowany w cieniu. Nic od niego nie wyczuwała, zupełnie jakby go tam nie było. Balalaika zapaliła papierosa i wypuściła dym nosem. Tajemniczy osobnik ją intrygował, ale wiedziała, że nie powinna starać się zaspokoić swojej ciekawości.

- Masz jaja, nie zaprzeczę – oznajmiła. – Ale to cię nie uratuje. Zadarłeś z nieodpowiednią mafią i zapłacisz za swoją głupotę. To był błąd, pozwolić mi tu przyjść – uniosła na niego wzrok. – Pozwolę ci jednak powiedzieć swoje ostatnie słowa albo błagać o litość.

Rozmówca zadrgał, widocznie chichocząc pod nosem.

- Chyba to Ty nie rozumiesz swojej pozycji, moja droga Balalaiko – rozmówca oparł się wygodniej w siedzeniu. – Nie masz nade mną przewagi. To ja jestem tutaj dominująca siłą. Każ swoim ludziom schować broń i usiądź. Czas to pieniądz, a ty go teraz marnujesz.

Balalaika westchnęła zrezygnowana. Nienawidziła ignorancji.

- Zabić go.

Pistolety zaśpiewały. Błyski wystrzałów rozświetliły pomieszczenie. Odziany w czerń mężczyzna drgał, za każdym razem, kiedy kula przeszywała go na wskroś. Po chwili wszystkie pistolety zamilkły. Magazynki były puste. Osobnik padł twarzą na stół i nie drgnął. Balalaika pokręciła głową. Miała nadzieję, że będzie to ciekawsze spotkanie, a tu nic. Zwyczajna robota. Westchnęła i spojrzała na Mikolajewicza, który szarpał się i ogólnie zwracał na siebie powszechną uwagę.

- Uwolnić tego duraka – nakazała.

Draby rozwiązały więzy Mikołajewicza. A ten z trudem zdołał stanąć o własnych siłach i przeklinając podejść do Balalaiki. Był wściekły.

- Suka… - syknął. – Głupia suko! Czemu tak długo ci to zajęło?! Jak tylko przyjechałaś, zaczęły się problemy, kogo sprowadziłaś ze sobą do Zervy, głupia szmato?

Balalaika ukrywała emocje, przynajmniej na razie. Nie miała zamiaru tracić energii na tego idioty.

- Uspokój się bracie Mikołajowicz – głos Balalaiki był chłodny. – To ty jesteś tu durakiem, który nie potrafił wykonać powierzonego zadania.

Balalaika wiedziała, że Mikołajowicz nie będzie w stanie się opanować. Był to chłopczyk, który nazwiskiem i pieniędzmi zdobył pozycję tak wysoko w Hotelu Moscov. Był niczym więcej jak ślimakiem, ale ślimakiem z kontaktami. Pozwoli mu się wykrzyczeć, jak małemu dziecku, a potem posprząta bałaganu, jaki narobił, jako dobra mateczka.

- Przejąłem kontrolę nad ustaloną częścią miasta! W kieszeni miałem wieś, a następnie pojawiłaś się Ty! Ty przeklęta suko! Sprowadziłaś ze sobą nieszczęście! Jak tylko skontaktuje się z Głowami, upewnię się, by cię zdegradowano do ulicznej dziwki! Do su-

Ostre słowa Mikołajowicza przerwał zarówno pojedynczy wystrzał, jak i dziura w jego głowie. Pewnie wyglądałby na dość zaskoczonego, gdyby połowa twarzy nie eksplodowała w fontannie krwi. Balalaika skoczyła w tył w szoku.

- SZTO?! – Krzyknęła, rozglądając się zdezorientowana.

Z boku doszedł ją chichot.

- Co za kupa gówna – odezwał się słowiczy głos. – Żeby tak się zwracać do tak pięknej kobiety…

Balalaika nie wierzyła, w to, co zobaczyła. Człowiek cień, siedzący w loży, żył. Nadal z twarzą wbitą w stół unosił pojedynczy pistolet z bagnetem, z którego to unosiła się strużka dymu. Chichocząc, podniósł się do pozycji siedzącej.

- To niemożliwe – wyszeptała, nadal nie wierząc, w to, co widzi. – Ty trup – szepnęła po varsjańsku.

Znów doszedł ją rozbawiony śmiech, kiedy przerażający człowiek wstał ze swojego miejsca.

- Moj doroga – odezwał się płynnym varsjańskim. – ty ne mozes ubit smierc.*

Momentalnie wyciągnął drugi pistolet i z każdego wystrzelił dwa razy. W jednej chwili jej strażnicy leżeli martwi na ziemi. Mężczyzna ruszył powoli w stronę Balalaiki. Ta, weteranka, która widziała swoją część gówna w życiu, zaczęła się cofać przerażona.

- Szto? – Balalaika przewróciła się. - Szto ty?

Postać stanęła. Powoli schowała broń i rechocząc, zrzuciła z siebie płaszcz.

Stał przed nią szkielet, a przynajmniej takie było pierwsze wrażenie.

Tak naprawdę stał przed nią mężczyzna w czarnym pancerzu, wzorowanym na szkielecie. Czarna, pięknie wykonana maska w kształcie czaszki, nosiła na sobie ślady trafień, jedynie potęgując przerażenie. Jakby tego było mało, wydawać by się mogło, że w czarnych oczodołach błyszczą niewielkie czerwone światełka, niczym źrenice.

- Baba Jaga – zarechotał osobnik. – Ale, proszę, mów mi Duch – mężczyzna wyciągnął do niej przyjaźnie dłoń. – Moja droga, Ludmiło.

Opancerzona kościana dłoń zawisła w powietrzu w oczekiwaniu. Balalaika, nie mając większego wyboru, przyjęła ją. Duch pochwycił ją mocno i jednym, płynnym ruchem, podniósł ją i pochwycił w swoich objęciach. Balalaika nie widziała jego twarzy, ale była pewna, że się teraz uśmiecha. Rozpoznała też, że jest on weteranem nie tylko sztuki walki, ale i kochania. Była na tyle doświadczona, by to rozpoznać. Mężczyzna odsunął się po dłuższej chwili i kiwnął na barmana, który, ewidentnie, niewzruszony całą sytuacją, zaczął przygotowywać drinki. Sam stanął nad martwymi ciałami i prychnął.

- Wiesz, czemu ich zabiłem?

Balalaika spojrzała na niedorośniętego mafiozę i swoich drabów. Wzruszyła ramionami.

- Nie jestem pewna.

- Ponieważ mogłem – odpowiedział lodowatym głosem. – Ponieważ siła, daje prawo nad słabymi – oznajmił, spoglądając na nią. – A ja pragnę tylko i wyłącznie siły…

Balalaika przełknęła ślinę.

- Czego chcesz od Hostelu Moscov?

- Chcę, żebyście opuścili Zervę, ale chcę też waszej współpracy…

- Jedno raczej nie pójdzie z drugim – odpowiedziała. – Zerva to cenne miasto, co możesz dać nam w zamian?

Duch zachichotał rozbawiony.

- Co powiesz na… - tu zamilkł na chwilę, budując napięcie. – całą Walencję?

- Co? – Balalaika zapytała zszokowana.

- Co powiesz na całą Walencję. Na razie kraj jest w Unii z Imperium Feniksa… ale ja… ja mogę sprawić by była w unii z Varsią.

Jego słowa wydawały się całkowitym szaleństwem.

- A co Varsia ma wspólnego z nami? Jesteśmy Hotelem Moscov.

- Oj proszę… - Duch zachichotał. – Naprawdę myślałaś, że nie wiem o waszych koneksjach z carem?

Balalaika nie wierzyła, w to co słyszy. Niewielu w samym Hotelu wiedzieli o tej współpracy.

- Nie zadawaj bezsensownych pytań, mam swoje sposoby – oznajmił. – W ciągu kilku miesięcy, przygotuję fundament, na którym wybuchnie powstanie. Oczekuję wsparcia ze strony Varsji i Hotelu. Będę potrzebował funduszy, broni i ludzi.

- Ale czemu? – Balalaika zadała oczywiste pytanie. – Czemu chcesz to zrobić?

- Czyż już nie odpowiedziałem? – Zapytał. – Ponieważ MOGĘ. Ponieważ gardzę pokojem i harmonią i wielbię CHAOS. Ponieważ jestem koneserem rozpaczy i zniszczenia. Ponieważ uwielbiam uczucie całkowitej dominacji. Ponieważ mam ochotę, zamienić ten spokojny zakątek świata, w piekło na ziemi – zbliżył się do niej o krok. – I chcę, byś mi pomogła je stworzyć, moja droga Ludmiło.

Mafiozka cofnęła się przerażona. Był to szaleniec, bez dwóch zdań, ale propozycja była szalenie kusząca. Wizja zysków szokowała. Zdołała się jednak opanować.

Odetchnęła.

- Dlaczego miałabym ci zaufać? Jaką gwarancję ma Hotel Moscov, że podołasz zadaniu?

- Z niewielką grupą udało mi się wybić wszystkich przedstawicieli Varsjańskiej mafii w mieście. Wyjątkiem jesteś Ty i ci z twoich ludzi którzy pozostali na zewnątrz. W ciągu dwóch dni zniszczyłem to, co budowaliście przez kilka lat – zamruczał zadowolony. – Jednak rozumiem twój niepokój. Pokażę ci poziom moich możliwości – zaproponował. – Jeśli to, co zobaczysz, cię nie przekona, nie będę naciskał i nie będę cię ścigał – wyciągnął dłoń. – Mamy układ?

Nie chcąc stracić bezsensownie życia ani stracić takiej możliwości, Balalaika, jedna z Głów Hotelu Moscov, uścisnęła dłoń Duchowi.

Niczym prosty śmiertelnik uścisnęła dłoń diabła.

 

*proste tłum: Moja Droga, nie można zabić śmierci.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • Pontàrú 10.08.2019
    Nie mam się do czego czepiać. Wszystko jest raczej w porządku.
    Mamy trochę więcej Ducha, mamy trochę więcej Balalaiki, widzimy jak to sobie mafia poczyna: no ogólnie rozbudowa świata.
    Za ten 5
  • Kapelusznik 10.08.2019
    Istotne jest zauważenie skali na jakiej Duch działa.
  • JamCi 10.08.2019
    Nie czytam, żeby se nie psuć wrażeń. Jakvdijdw po kolei to napiszę :-)
  • Kapelusznik 10.08.2019
    Nie wiem co mi imponuje bardziej
    To że podejmujesz się przeczytania tak długiej serii
    Czy twoja znajomość języka kosmitów
    Pracujesz może w Arenie 51
    XD
    (Wybacz-musiałem)
  • JamCi 10.08.2019
    Kapelusznik hmmmmm... Mam za swoje :-) żeby się obrażać, trzeba być bez winy. Słownik mnie wykańcza. Nawet nie udaje, że wiem, co tam miało być. Ubiles mnie z rusznicy :-)
  • Kapelusznik 10.08.2019
    JamCi
    Wybacz
    Nie byłbym sobą
  • JamCi 10.08.2019
    Kapelusznik spoko. Jakbyś nie wiedzial, to informuje: mam poczucie humoru. Straszne co?
  • Kapelusznik 10.08.2019
    JamCi
    Widzę widzę
    ale nadal przepraszam za moją słabość
  • JamCi 10.08.2019
    Kapelusznik ludź bez słabości nudny je :-)
  • Ozar 11.08.2019
    Przepraszam za może głupie pytanie ale niestety wychodzi u mnie przerwa w czytaniu. Mi się wydawało że Adler 001 i Duch to ta sama postać A tu jak widzę Duch to ktoś inny. Jak możesz klika zdań wyjaśnienia albo podaj numer odcinka gdzie jest to wyjaśnione.
  • Kapelusznik 11.08.2019
    ...
    Pamiętasz scenę gdy Adler padł nieprzytomny po pokonaniu wilkołaka i pewna osoba obserwowała go przez lunetę?
    Ten sam co w masce-czaszce spotkał się z partyzantami - "Majorem"
    Ta postać to Duch
    Adler i Duch to zawsze były osobne byty.
    Nie wiem co ci więcej powiedzieć. Są do siebie lekko podobni - to mogę przyznać, nawet było to zamierzone, ale tu spoilerować nie będę - są to bardzo istotne postaci dla fabuły.
    Duch/Damian - ten co zabawia się aktualnie z mafią to postać nr.1
    A Adler, co służy Siłom Specjalnym i strzeże Eweliny - to nr.2
    Pozdrawiam
  • Ozar 11.08.2019
    Kapelusznik No oki ale w takim razie kim jest duch?
  • Kapelusznik 11.08.2019
    Ozar
    ...
    Na razie to tajemnica - zresztą bardzo ważna dla fabuły
    Nie mogę ci tego zdradzić :(
    Całą zabawę by zepsuło - Cały ostatni tom i ten jest zbudowany na fundamencie z postaci ducha i jego faktycznego wpływu na wydarzenia
    Odpowiedź pojawi się pod koniec tej serii (Demon Odrodzenie II) i mocno wpłynie na Demona Odrodzenie III
    Więc na razie mówię jedynie - że bardzo ważne - bardzo istotne - i nie powinieneś się zawieść odpowiedzią
    Pozdrawiam
  • Nefer 12.08.2019
    Kontynuacja wątku Ducha i rozgrywek mafijnych. Duch odsłania tutaj rąbek swoich planów, czy prawdziwych? Czas pokaże. Napisane dobrze, dynamicznie, dialogiem. Język poprawny, tylko tego "być" tradycyjnie tu i tam za dużo. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania