Demon - Rozdział 22 - (SW)
(STARA WERSJA - NOWA WERSJA TO "DEMON ODRODZENIE")
"Czerwony Styczeń"
Imperium Feniksa
555 rok nowej ery – 1916 rok imperialny
1 Stycznia
Region Borigni - Południe Imperium
Był to zimny styczeń, ale nic nadzwyczajnego, nawet jak na tą część kontynentu. Na burych polach wznosiły się niewielkie górki śniegu. Było go mało, ale to typowe dla południa, to zimne wiatry były największym zagrożeniem dla ludzi, zwierząt i silników. W młodziutkiej bazie wojsk pancernych Imperium wiedziano to aż za dobrze. Zbliżała się ósma rano, więc moment by odpalić silniki wszystkich pojazdów i sprawdzić jak chodzą. Każdego dnia taka operacja odbywała się jeszcze raz, tuż przed zapadnięciem zmroku.
Do niedawna czołgi były używane na froncie jako bezpośrednie wsparcie dla piechoty, często, były one przypisywane do plutonów, oddziałów czy batalionów piechoty, inżynierów, czy nawet – artylerii. Powód był oczywisty – brak świadomości jak ich używać. Okres czteroletniej wojny między Imperium, a Varsją udowodnił że kawaleria jest nieskuteczna, przez co stała się zaledwie wsparciem na tyłach jednostek piechoty, czołgi natomiast, które miały swój debiut w operacji „lis” w 1912, okazały się niesłychanie powolne, awaryjne i nieskuteczne. Sztab główny miał nawet zamiar usunąć czołgi całkowicie z armii, jako nieudany eksperyment. Jednakże po dwóch latach, kiedy na froncie pojawiły się czołgi Varsjan, ponownie wezwano je na front, choć nadal używano ich w dość prymitywnych taktykach. Początek nowej idei – używania „Folgum-propelum” – „Błyskawicznej Wojny”. Dwie osoby były fundamentem tej idei: Erwin Rommel – Lis Północy – pierwszy który użył jednostek opancerzonych do przebicia frontu pod Prochorowką, mimo potężnej linii umocnień, za co zdobył stopień majora. Drugą był Stephen von Krupp, człowiek który doprowadził do stworzenia bardzo mobilnych czołgów, oraz jako pierwszy użył określenia Folgum-propelum.
Ich starania doprowadziły do stworzenia: 1 Dywizji Pancernej „Diablo”, 2 Dywizji Pancernej „Cruentus” i 3 Dywizji Pancernej „Lisów Północy” – pierwszych samodzielnych jednostek pancernych na całym świecie.
Pech chciał że Wielka Wojna Kontynentalna…
Najpewniej zmierzała ku końcowi.
Na początku grudnia, Armia Republiki Finickiej użyła gazu bojowego, w celu złamania nacierających na Miasto Firg, Varsian. Niestety Fortuna nie była łaskawa. 8 grudnia 1915 roku został już zapamiętany jako największa tragedia całej wojny.
Wiatr oraz ciśnienie, zamiast popchnąć gaz w stronę wroga, sprawiło że tan rozlał się niczym trucizna, po całej dolinie.
Miasto Firg straciło tamtego dnia Wszystkich mieszkańców.
Było to pierwsze użycie gazu bojowego w wojnie, a jego skuteczność oszołomiła wszystkich. Ludzie ginęli po obu stronach, nawet „maski gazowe” wielokrotnie okazywały się nieskuteczne.
Gaz utrzymywał się na wysokości metra przez następne dwa dni.
Cały region, dosłownie wymarł, nawet rośliny nie przetrwały.
10 grudnia podpisano oficjalne zawieszenie broni. Oba mocarstwa natychmiastowo rozpoczęły prawne przygotowania by zabronić używania gazów bojowych w jakichkolwiek wojnach.
20 grudnia Rząd Republiki Finickiej został obalony, a ród Vazów powrócił na tron, odradzając monarchię w państwie.
Dziś, w stolicy Finicji, prowadzono już rozmowy pokojowe.
Romel miał mieszane uczucia.
Z jednej strony koniec wojny oznaczał, że jego ludzie nie zginą tragiczną śmiercią na froncie, że synowie i ojcowie których ma pod swoją pieczą, wrócą do domu. Pisał już listy z kondolencjami, kiedy służył na froncie i szczerze nienawidził uczucia smutku, jakie go wtedy przygniatało.
Z drugiej strony czuł się zawiedziony: nie będzie miał szansy sprawdzić swych nowych jednostek w boju, a te, niesprawdzone, mogą zostać rozwiązane i ponownie użyte w zacofanej taktyce sztabu głównego.
Obserwował jak nowiutkie Pz.T-15 drgają pod mocą swych silników. Nie były tak duże jak potężne Pz.T-12H aktualnie służące na froncie, ale miały znacznie większą mobilność i szybkość strzału, zamiast sześciu, wymagały zaledwie czterech czołgistów. Każda dywizja miała 224 czołgi, 250 ciężarówek Blitz-1D, oraz około czterystu wozów konnych, do przewożenia amunicji, artylerii oraz żołnierzy piechoty służących jako wsparcie. Baza na południu była więc naprawdę wielka i była podzielona na wiele kompleksów, gdzie stacjonowały określone jednostki. Specjalnie podciągnięto do nich linię kolejową, by części zamienne i zaopatrzenie przybywało na miejsce bez opóźnień.
Romel włożył w Bazę „Barbarossa” wiele pracy i wysiłku… najpewniej na nic.
- Wyglądasz jakbyś stracił wszelką nadzieję Majorze Romel.
Romel odwrócił się i zobaczył przed sobą uśmiechniętego Stephena von Kruppa. Ten szczerzył się w uśmiechu sarkazmu i dumy. Wojskowy kiwnął głową.
- Witam ponownie na terenie Barbarossy, co cię dziś sprowadza Panie von Krupp?
Krupp wskazał na czołgi.
- Moje maleństwa oczywiście! Chciałem sprawdzić czy wszystkie dostawy i zamówienia się zgadzają, również pod względem jakości. Trzeba pilnować swojej marki! – Uśmiechnął się.
- Czy nie powinieneś zajmować się swoim „maleńkim” synkiem? Franciszek, prawda?
Krupp uśmiechnął się ciepło, świadomość że ma potomka bardzo go cieszyła.
- Zgadza się. Ostatnio przeszła mu kolka, śpi spokojnie u boku matki, miałem pracować, a nie chciałem ich budzić… zresztą, trochę świeżego powietrza mi nie zaszkodzi – uśmiechnął się.
Romel prychnął.
- Trudno znaleźć „świeże” powietrze kiedy tuż obok ryczy ponad sześćset silników.
Krupp prychnął rozbawiony.
- Pewnie masz rację – ponownie zwrócił wzrok na pancerne monstra. – Chciałem je jednak zobaczyć, niedawno przecież udało się skompletować wszystkie jednostki.
Tu Krupp jakby coś sobie przypomniał i pomachał w stronę nadjeżdżającego samochodu. Kiedy pojazd się zatrzymał wyszło z niego kilku szaro ubranych mężczyzn, Po ułożeniu ich ciała, Romel był w stanie stwierdzić że mają przy sobie broń palną. Domyślił się że tych których widzi to specjaliści z kontrwywiadu. Kiedy ci "sprawdzili" teren, dali znak, a z samochodu wyszedł z opatulony płaszczem facet w okrągłych okularach i z kozią bródką. Podszedł i skłonił się lekko.
- Majorze Romel, pozwól że przedstawię Ojca tych bestii, Doktor Fryderyk von Papen. Doktorze, oto Major Romel.
Wyglądający na lekko po czterdziestce doktor wymienił uściski dłoni z Romlem i uśmiechnął się zakłopotany. Widać towarzystwo agentów kontrwywiadu nie podobało mu się zbytnio.
- Mimo mi Pana poznać Majorze.
- Z wzajemnością Doktorze. Co Pana do nas sprowadza?
- Wasi ludzie przeszli już ćwiczenia, jak słyszałem.
- Zgadza się.
- Jeśli będzie to możliwe, chciałbym porozmawiać z mechanikami i czołgistami, by zobaczyć co można ulepszyć w moim projekcie.
Romel unisł brwi i spojrzał pytająco na Kruppa, ten odpowiedział z uśmiechem.
- Doktor von Papen już pracuje nad nową wersją czołgu Pz.T-15C
- „C”? A gdzie A i B?
Doktor od razu odpowiedział.
- Wersja „A” była prototypami, wersję „B” używacie teraz.
Romel kiwnął głową i spojrzał na naukowca. Rzadko kiedy szlachta schodziła tak nisko z piedestału. Po fakcie, obok von Kruppa, von Papen był jedną z kilku osób ze szlachty która faktycznie przejmowała się zdaniem ludzi na samym dole drabiny. Uśmiechnął się.
- Dobrze. Byłbym zaszczycony gdybyście towarzyszyli mi w czasie przeglądu jednostki.
Kapitalista i naukowiec kiwnęli głowami i ruszyli wraz za Romlem, po udeptanych ścieżkach Barbarossy.
Żołnierze meldowali się z uśmiechem, a wieść o przybyciu twórcy czołgów szybko rozeszła się po całej jednostce, zanim skończyli obchód, von Papen był dosłownie oblegany przez żołnierzy, mimo szczerych starań agentów kontrwywiadu. Ku jemu zaskoczeniu – większość z nich nie narzekała. Byli wśród nich weterani którzy służyli w pancernych blokach, a Pz.T-15 był na zupełnie innym poziomie jakości. Na szczęście kilka ostrych rozkazów opanowało żołnierzy i doprowadziło do wybrania dwudziestu inżynierów i dowódców którzy mieli najcelniejsze uwagi na temat jego maszyny, oraz koncepcje jak ją ulepszyć.
Spotkanie między naukowcem, a żołnierzami trwało aż do południa, Krupp, Romel i agenci uczestniczyli w nim jako obserwatorzy. Dyskusja była zacięta, kłócili się i zgadzali na zmianę. Von Papen wszystko zapisywał w swoim notatniku, nawet od czasu do czasu rysował niewielki szkic, by nie wypadł mu z głowy jakiś ciekawszy pomysł.
Kiedy skończyli von Papen i żołnierze pożegnali się bardzo uprzejmie i wyszli ze spotkania w bardzo dobrych humorach.
Krupp i Romel również byli zadowoleni. Krupp ponieważ rozwój produkcji pancernej otworzył się szerzej dla jego spółki, a Romel ponieważ wierzył, że von Papen postara się spełnić prośby jego ludzi, co najpewniej uratuje wielu ludzi.
Wszyscy byli w genialnych humorach, szkoda że nie na długo.
Nagle rozgrzmiał alarm, a do Romla podbiegł zdyszany żołnierz.
- Panie Majorze! Czerwoni atakują!
Romel nie wierzył w to co słyszy, ale jego wiara nie miała w tym momencie nic do powiedzenia.
- Gdzie?
- Walą przez granicę! Straż graniczna mówi o masie piechoty i kawalerii!
Romel syknął i spojrzał na Kruppa.
- Ruszam do sztabu by zorganizować obronę.
Krupp kiwnął głową.
- Ja jadę do domu, wyślę moją rodzinę jak najdalej od linii frontu, a Von Papena ewakuują agenci. Trzeba szykować obronę.
- Zostajesz?
- Te ziemie należą do mego Rodu od pięciu stuleci. Zresztą, niedaleko są moje fabryki. Nie mogę pozwolić by ci czerwoni położyli swe parszywe łapy na mej własności i na mych pracownikach.
Romel kiwnął głową.
- Będę ewakuował większość rezerw na tyły, by nasze siły mogły się przegrupować i dokonać kontrataku. Postaram się by lina obrony zaczepiła o twój dom.
- Jestem wdzięczny Majorze – odpowiedział Krupp i ruszył do samochodu. – Niech Bóg ma cię w swojej opiece!
- Niech ma w niej i ciebie! – odkrzyknął Romel.
Zaczął się nowy konflikt. W momencie kiedy ognie wojny cesarzy i królów zaczynały gasnąć, nowy płomień się obudził, chcąc wywołać pożar.
Płomień Rewolucji.
Komentarze (28)
W końcu kontynuacja faktycznej fabuły
Mam nadzieję że obiecani "czerwoni" się ludziom spodobają
A Trollami i Haterami się nie przejmóję
Większość z moich prac ma średnią powyżej 4 - to dla mnie wystarczający znak że komuś się moje prace podobają
Właśnie
W weekend będę czytał trochę twoich prac, może nawet jutro - ale zaczął się rok akademicki więc mam od #)(@ na głowie.
Pozdrawiam
Kapelusznik
Spoko
Pracuję już nad kolejną częścią
Pandora ma być jedną z głównych postaci - więc mam nadzieję że nie zawiodę twoich oczekiwań :)
Pozdrawiam
Kapelusznik
Chciałem wskazać narodziny nowego pokolenia szlachty - tego który wie że nie można cały czas siedzieć na szczycie drabiny
Spokojnie - Krupp się nim zajmie - von Papen jest bardziej bezpieczny niż sadzisz - Romel musi zając się armią, nie ma czasu i możliwości poświęcić kogokolwiek do eskorty
Von Papen to szef zespołu inżynierów - ma wielki wpływ, ale wiecie
Nikt nie spodziewał się ataku czerwonych - a przecież von Papen, przybył do von Kruppa, prywatnie w odwiedziny
Nie zgodzę się - to nie Zimna wojna - szpiegostwo nie jest jeszcze aż tak rozwinięte - zresztą, może byli przedstawiciele kontrwywiadu, ale zwyczajnie byli niewidoczni?
Może to zmienię w przyszłości, ale wywiad nie jest moją główną działką zainteresowania w tej serii
Pomyślę nad tym
Może jutro dopisze kilka zdań tu i tam by wszystko wyjaśnić.
No - poprawione - chyba lepiej brzmi nawet
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania