Demon - Rozdział 14 - (SW)
(STARA WERSJA - NOWA WERSJA TO "DEMON ODRODZENIE")
Terror cz.2
Carstwo Varsji
Rok 551 nowej ery – 1912 rok imperialny
3 kwietnia, początek wiosny
Miasto Kirov – Sztab główny Frontu Centralnego Armii Varsji
Największa zima stulecia w końcu zaczęła odstępować znad rozległych terytoriów Varsji. Śnieg i lód topniały, wypełniając po brzegi rwące rzeki, oraz zamieniając większość dróg, w błotniste autostrady piekieł. Wojna Kontynentalna trwała w najlepsze. Każdego dnia ginęły tysiące żołnierzy i dochodziło do setek potyczek. Zwycięstwa i porażki były po obu stronach. Szala zwycięstwa stała bez ruchu. Ani Imperium, ani Carstwo nie zdobyły przewagi. W sztabie głównym jednak został poruszony inny temat – straty ważnego naukowca, oraz podejrzeń które nie dawały wielu spać w nocy.
- Feldmarszałku Tkaczow – Pułkownik Piotr Krasnow uderzył dłonią w stół. – Ten atak czerwonych nie był przypadkiem. Jesteśmy prawie pewni że za śmiercią Fiodora Drówieckiego stoi Imperium.
„Krwawy Kawalerzysta” patrzył na dowódcę zdeterminowany. Po porażce pod Kurskiem cały czas pchał się do akcji – choćby na pierwszą linę. Jego kolega, Dimitri Kuruta położył mu dłoń na ramieniu.
- Uspokój się, znów działasz instynktownie.
- Nie! Jestem pewny że siły imperium mają jakąś jednostkę sabotażystów za naszymi liniami. Najpierw bombardowanie zagłębia, a teraz To! Jak tak dalej pójdzie to jeszcze podniosą rękę na cara. Nie możemy na to pozwolić Bracie Feldmarszałku Tkaczow.
Stary dowódca pochylił się nad swoim biurkiem. Miał na sobie polowy mundur, a w ustach fajkę. Spoglądał na tą dwójkę, młodych, zdolnych oficerów, którzy przecież tak niedawno stracili swojego dowódcę, mentora i opiekuna. Był szczerze zaskoczony faktem że z Kuruta nadal trzymał się obok tego osobnika, jakim był Krasnow, ale nie dał tego po sobie poznać. Spojrzał na raport jaki Krasnow mu przekazał i który był powodem że go wezwał do sztabu.
- Nie przekonujesz mnie Krasnow – oznajmił podnosząc dokument. – Podajesz że jakiś żołnierz z zagłębia znalazł imperialny hełm. Nic wielkiego. Strzelcy przy działkach Zeppelinów również je noszą, jest spora szansa że po prostu spadł. Do tego że w lasach wokół zagłębia wybuchły pożary. Sugerujesz że wylądowały tam wrogie siły… udało ci się nawet znaleźć jakieś metalowe części w środku lasu. Jednak na nic to nie wskazuje. Możliwe że byli Imperialni szpiedzy, a ten metal to z Zeppelina którego zestrzeliliśmy.
Krasnow nie wytrzymał.
- A co z śmiercią Drówieckiego? To był nasz czołowy inżynier lotnictwa.
- Wszystko wskazuje na czerwonych – przerwał mu dowódca ignorując jego zachowanie. – Bogactwa skradzione. Dom spalony, brak ocalałych.
- Zostali zabici strzałem w tył głowy! – Przypomniał Krasnow. – To nie przypomina zachowań rewolucjonistów.
Tkaczow pokręcił głową.
- Część czerwonych była szkolona przez ZSRZ (Związek Socjalistycznych Republik Zatrolii). Ci mają już doświadczenie i są w stanie wyszkolić profesjonalistów. Nadal. Nic mi nie udowodniłeś.
Krasnow jakby lekko się zapadł w sobie. Stał w milczeniu.
Tkaczow wiedział że coś może być na rzeczy, ale wojna trwała w najlepsze. Nie mógł pozwolić by jeden z jego lepszych oficerów nie był na froncie. Wiedział jednak również że Krasnow nie spocznie dopóki jego obawy nie zostaną rozwiane. Westchnął.
- Może być coś na rzeczy oznajmił – spojrzał po obu oficerach. – Daję wam siedem dni na stworzenie jednostki która będzie działała za naszymi liniami. Oficjalnie będzie polowała na czerwonych – ale będziecie mogli jej użyć by sprawdzić twoją teorię Krasnow.
Oficer już się ucieszył, ale Tkaczow uniósł dłoń hamując jego podziękowania.
- Jedna zasada, żaden z was nie będzie tą jednostką dowodził. Potrzebuję was na froncie. Obu. Zrozumiano?
Krasnow był trochę zawiedziony, ale nie miał zamiaru się sprzeciwiać. Kuruta natomiast odetchnął, miał nadzieję że to wystarczy by uspokoić trochę jego towarzysza broni. Strzelili obcasami i zasalutowali.
- Tak jest Bracie Feldmarszałku Tkaczow.
Ten uśmiechnął się lekko.
- Spocznijcie. Jak stworzycie tą jednostkę to wyślijcie mi raport.
Ci kiwnęli głowami. Krasnow pokiwał głową zadowolony, uśmiechnął się serdecznie.
- Usiądźcie – schylił się i wyciągnął z biurka flaszkę wódki i trzy kieliszki. – Nie miałem nawet szansy być na pogrzebie generała Łochwickiego – tu wspomniał nazwisko ich wspólnego przyjaciela, oraz mentora dwóch oficerów. – Wypijmy za naszego Brata i wymieńmy się wspomnieniami.
Obaj uśmiechnęli się smutno i usiedli naprzeciwko swego dowódcy.
Ten rozlał wódkę i wzniósł kieliszek.
- Toast, za Generała Brata Nikołaja Łochwickiego. Żal że nie może być tu z nami.
- Chwała poległym – dodał Krasnow.
- Niech mu ziemia lekką będzie – dokończył Kuruta.
Po połowie butelki Tkaczow pokiwał smutnie głową.
- Miał niezłe wyjście z tego świata, to trzeba mu przyznać. Imperium wysłało jego ciało w trumnie wraz z listami, do rodziny i dowódca, od tego który go zabił i zabrał jego szablę i płaszcz.
Oficerowie milczeli. Nie ważne jak im się to nie podobało. Szabla i płaszcz były trofeami, a te i oni przecież posiadali. Krasnow wypił kolejny kieliszek.
- Nie miałem okazji przeczytać, czy mogę?
- Oczywiście – odpowiedział Tkaczow i wyciągnął z szuflady kopię listu i podał go Krasnowowi.
- Czytaj na głos – poprosił Kuruta.
Krasnow kiwnął głową i zaczął czytać.
- „Do Sztabu Głównego Armii Varsji.
Z przykrością muszę poinformować, że wasz generał i głównodowodzący armii spod Kurska. Generał Nikołaj Łochwicki, poległ w czasie bitwy, w starciu ze mną. Walczył dzielnie i zadał mi bolesne rany, ale ostatecznie to Ja zwyciężyłem. Przed śmiercią, przekazał mi swą szablę, mówiąc, że zdobył ją na kozackim dowódcy, który i jemu na łożu śmierci ją przekazał. Honorując jego prośbę, zabieram szablę jako symbol zwycięstwa.
Wiem że toczy się miedzy nami wojna, ale chcę byście wiedzieli, że zdobyliście mój szacunek, zupełnie jak Nikołaj Łochwicki z którym się mierzyłem.
Jestem pewny że ktoś mnie zabiję, a wraz z mą śmiercią, szabla znajdzie kolejnego właściciela, by i ten mógł poznać ciężar dusz które nią władały.
Wraz z ciałem przesyłam wieniec, który chciałbym żebyście umieścili na jego grobie, jako symbol mego szacunku.
Z wyrazami Szacunku…”
Krasnow zamilkł na chwilę. Kuruta spojrzał na niego pytająco.
- Kto się podpisał?
Krasnow podał mu list, a ten przeczytał na głos.
- „Człowiek, Demon – Sługa Imperium”.
Milczeli chwilę.
Krasnow spojrzał na Tkaczowa i zapytał.
- Co było napisane na wieńcu?
Feldmarszałek milczał przez moment. Westchnął smutno i odpowiedział.
- „Dla przyjaciela i wroga – Brata-Generała Nikołaja Łochwickiego”
(Po dłuższym okresie wracam do "Terroru" mam nadzieję że wam się spodoba. Jestem ciekawy ilu z was rozpozna skąd wziąłem tekst z wieńca na grób Łochwickiego - dajcie znać poniżej. Pozdrawiam. Kapelusznik)
Komentarze (3)
HAHAHAH
Znowu opuściłeś jedną część!
To cz. 2 rozdziału 13
HAHAHA
Sorry
Coś spróbuję ogarnąć żeby tego nie było - ale to jutro
Po cholerę wymyślać nic nie znaczące imiona, skoro można użyć tych które mają za sobą jakieś znaczenie?
Sorry że się zaśmiałem
Ale logika "następne części" i "Poprzednie części" na tym portalu mnie powala.
Mam nadzieję że jakoś uda mi się ogarnąć - albo zostawię tak jak jest
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania