Demon - Rozdział 27 - (SW)
(STARA WERSJA - NOWA WERSJA TO "DEMON ODRODZENIE")
„Wieści Dobre i Złe”
Związek Socjalistycznych Republik Zatrolii (ZSRZ)
555 rok nowej ery – 1916 rok imperialny
3 stycznia
Departament Corazon – północne terytoria ZSRZ
Fale bezlitośnie rozbijały się o brzeg. Zimne wody oceanu mruczały groźnie, jakby grożąc sztormem. Ciemne chmury skutecznie zakrywały słońce, którego blask nie miał jak dotrzeć do zamarzniętej ziemi. Wiatr, bezduszny goniec, szarpał gałęzie drzew i wdzierał się zdradziecko za żołnierskie mundury. Jednak nawet jego majestat nie mógł przebić stali. Rozbijając się o nią, wściekły, poleciał do góry i nienawistnie szarpnął za kolorową płachtę materiału.
Flagę Imperium Feniksa
Erwin Romel spoglądał na Ocean Sztormów, bez strachu.
Udało mu się - zamknął ponad sto tysięcy przeciwników w olbrzymim okrążeniu.
Nie spodziewał się że podobna taktyka jaką użył w czasie bitwy pod Kurskiem okaże się tak skuteczna na znacznie większej skali, a jednak tu był. Stał na wrogiej plaży i patrzył na fale które do niedawna należały do „rewolucjonistów”. Dziś – po dwudziestu siedmiu latach – ziemie te wróciły pod czułe piecze Imperium. Posiłki Imperium już przybyły i aktualnie spychały Czerwonych prosto do oceanu. Podobno marynarka czerwonych rozpoczęła ewakuację, ale port jakiego używają jest mały, a imperialne lotnictwo utrudnia każdy załadunek. Dodatkowo w ciągu tygodnia flota zbierze wystarczające duże siły by całkowicie odciąć wrogą armię od jakichkolwiek form zaopatrzenia.
Opierał się o swój czołg, porównując potęgę oceanu do swej ojczyzny, którą tak mocno kochał.
Usłyszał kroki. Spojrzał w tył i zobaczył swojego adiutanta, młodego rekruta Jozefa Joya. Ten zasalutował, Romel odpowiedział salutem i uśmiechnął się odwracając się do podkomendnego.
- O co chodzi?
- Panie Majorze, mamy połączenie ze Sztabem Głównym, Feldmarszałek Guderian na linii.
Romel zmarszczył brwi. Guderian kierował całym frontem od momentu kiedy go poinformował o zaistniałej sytuacji i najpewniej bez jego zgody nie miałby szansy przeprowadzić tego potężnego uderzenia. Mimo że znali się krótko, Guderian go polubił, co ważniejsze ze wzajemnością. Mimo ze oficer ten był starszej daty, okazywał się znacznie bardziej rozsądny i trzeźwy niż większość wyższego dowództwa. Jednym z dowodów było zorganizowanie sieci sztabów polowych, który każdy mógłby operować samodzielnie, lub wspólnie z innymi, nawet jeśli sam Guderian by poległ. Widząc że adiutant czeka na jakąkolwiek reakcję Romel kiwnął głową.
- Dobrze, prowadź.
Ruszył za adiutantem do rozstawionego w pobliżu latarni morskiej „obozu” w którym Romel postanowił przespać poprzednią noc. Po tym jak zamknął okrążenie, był bardzo zmęczony. Z tego co wiedział, parszywy Haizer już przejął dowództwo nad siłami które okrążyły wroga na zachodzie i próbuje przypisać sobie jakieś zwycięstwo. Gad był już Pułkownikiem, ale nic nie zapowiadało by ten stan rzeczy miałby się zmienić. Wszedł za adiutantem do namiotu, gdzie tymczasowo utworzono centrum komunikacyjne. Mieli zamiar zająć latarnię, ale latarnik się nie zgodził, a prawo międzynarodowe zabraniało zajęcia budynku bez zgody latarnika – nie zmieniło to oczywiście faktu że przeszukali cały kompleks i zabrali wszystko co mogło zostać użyte przeciw nim – jak radio, granat oraz stary karabin. Podszedł do radia, odebrał słuchawki i odkrząknął.
- Tu Major Romel, do Feldmarszałka Guderiana, słyszy mnie Pan Feldmarszałku?
W eterze zazgrzytało i po chwili odezwał się znajomy Romlowi głos.
- Głośno i wyraźnie Romel. Jak wygląda sytuacja?
- Cóż, o tej porze roku wiatr jest silny, a ocean dość zimny, ale jestem pewny że może się Pan w nim wykąpać.
- Bardzo śmieszne Lisie – Zachichotał Feldmarszałek. – Raportuj.
- Okrążenie zabezpieczone, jednostki pancerne odpoczywają. Piechota zajmuje się wykończeniem wroga. Brak prób przebicia okrążenia, mimo że mamy raporty o wrogich siłach. Jest to dość podejrzane.
Feldmarszałek mruknął.
- W ostatnim raporcie też napisałeś ze zdobyte przez ciebie magazyny zaopatrzenia, mimo że duże, nie mogły być wystarczające do przeprowadzenia udanej ofensywy… masz jakieś podejrzenia?
- Z tego co wyciągnęliśmy z jeńców, wychodzi że wszyscy są zwolennikami jednej z grup u szczycie władzy. Kilka z wskazanych przez nich osób już jest w naszych rękach, większość z nich to ci którzy zaplanowali całą operację. Na razie milczą, ale wygląda na to że zostali wystawieni przez resztę rządu.
- Pozbywają się kłopotliwych liderów, ludzi, oraz wytwarzają nowy ładunek nienawiści do Imperium. Jeśli braki w zaopatrzeniu wroga to Ich sprawka, możemy wkrótce się spodziewać rozmów pokojowych i ponownego przesunięcia granicy.
- Najpewniej Feldmarszałku.
Chwilę milczeli. Guderian odkrząknął i oznajmił powoli.
- Cóż, utwierdziłeś moją ocenę o Tobie Pułkowniku Romel.
- Ale… - Romel chciał wskazać że jest przecież Majorem, kiedy zrozumiał co się właśnie stało.
- Proszę się tak nie cieszyć – uspokoił go Guderian. – To jeszcze nie oficjalne, ale razem z von Kruppem, pociągnęliśmy za odpowiednie sznurki. Kiedy ta kampania się skończy dostaniesz awans i przydział w rozbudowie i szkoleniu nowych wojsk pancernych Imperium.
Romel uśmiechał się szeroko. Widać że szczęście się do niego uśmiechnęło.
- Jestem zaszczycony Feldmarszałku.
Ten mruknął smutno.
- Nawet jeśli zwycięstwo jest pewne, przyszło ono z niesamowitą stratą… cesarzowa Victoria… została zamordowana tuż przed ofensywą czerwonych, przez przeklętego Rewolucjonistę!
Romel uniósł brwi zaskoczony.
- Co Pan mówi?! Cesarzowa?!
- Tak, niestety! W nocy Nowego Roku, kiedy świętowano, została zamordowana przez Czerwonego. Dopiero dziś wiadomość zostanie ta przekazana światu. Już rozpoczęło się wielkie polowanie na Czerwonych. Sam Cesarz jest w głębokiej żałobie. W Sztabie Głównym rozpacz. Z tego co wiem, rozmowy pokojowe z Varsją mają zostać przełożone z powodu zaistniałej sytuacji.
Romel milczał chwilę.
- Co teraz?
- Nie wiem. Obawiam się że Imperator źle zniesie stratę żony. Obawiam się że wyda nam rozkazy które będą godziły w międzynarodowe traktaty, ale z drugiej strony… społeczeństwo będzie chciało zemsty na Czerwonych i obawiam się że ją dostanie.
- Kiedy ten moment nadejdzie, będę gotowy. Niech Bóg nas strzeże.
- Niech Bóg nas strzeże Erwinie… niech strzeże.
Feldmarszałek się rozłączył.
Romel wyszedł z namiotu, powoli i godnie, niosąc na twarzy maskę wielkiego smutku. Przechodząc przez obóz usłyszał komunikat z radia.
- „Uwaga. Ogłaszamy komunikat państwowy:
W nocy Nowego Roku, nasza ukochana cesarzowa Victoria, została bezdusznie zamordowana przez terrorystę powiązanego z rządem ZSRZ. Bezlitosne czerwone bestie, zaatakowały nas następnego dnia, sadząc, że cios w nasze serca i ciało, będą wystarczające by powalić nasze Imperium.
Mylili się!
Nasi dzielni żołnierze, na czele z Lisem Północy, Erwinem Romlem i dowodzeni przez Feldmarszałka Guderiana zadali im śmiertelny cios. Według udostępnionych nam dokumentów, udało im się okrążyć ponad pół miliona wrogich żołnierzy i właśnie w tej chwili spychają ich w zimne odmęty wód otaczających nasz kontynent.
Ogłasza się żałobę narodową, aż do momentu gdy nasi wrogowie nie będą błagać nas o pokój.
Do dzielnych żołnierzy na froncie: Wszystkie oczy obywateli Imperium patrzą na Was! Wy, dzielni rycerze, musicie zanieść naszą zemstę i opuścić stalowy miecz Armii Imperium, na szyje Czerwonych Psów.
Bóg z wami. Chwała Imperium.”
Romel przeszedł niewzruszony obok żołnierzy, których rozrywała od środka wściekłość, smutek, nienawiść i chęć zemsty. Kierował się na klif obok latarni, gdzie dojrzał dwie znajome sylwetki.
Biały płaszcz powiewał dumnie na wietrze, kiedy jeden z nich uśmiechem wpatrywał się w odległa burzę. Drugi, opierał się o ścianę latarni obracając w dłoni ostry nóż.
Lis Północy stanął obok Demona i Ducha. Spojrzał na nich i uśmiechnął się szeroko.
- Udało się… - oznajmił Lis.
- Tak… udało się – przyznał Duch.
Demon zachichotał unosząc zaciśniętą dłoń.
- Koniec wojny na północy, pewne zwycięstwo na południu i niedopuszczenie do przewrotu w centrum… - otworzył dłoń. – A to wszystko dzięki temu…
Lis północy prychnął rozbawiony spoglądając na niewielki obiekt, który zmienił losy świata.
Pojedynczą łuskę po kuli.
Komentarze (15)
A latarnika zostawię, dla JAJ - bo pomysł że po całym tym GÓWNIE - ktoś wpadł na pomysł przestrzegania traktatów (Których nie podpisało ZSRZ na dodatek) Jest przekomiczne z mojej perspektywy.
Już Pułkownikiem!
Brytyjczyków,-eleganckich dżentelmenów, którzy nie zajmą latarni, a jeszcze się herbatki z nim napinają
Amerykanów- chłopców na luzie, którzy i tak stwierdzą, że po kiego grzyba im ta latarnia
Albo Rusków, którzy uznają go za towarzyszą i tak wpierdzielom się mu na chatę, mówiąc że własność wspólna i oni mają prawo tam być
Imperium to mieszanka II/III Rzeszy i moich ukochanych PRUS!
Więc wiesz - zależy od dowódcy
Żołnierze wykonują rozkazy
Rommel jest porządnym i szanującym siebie, a co ważniejsze, rywali, geniuszem-generałem
A Haizer...
no - to taki karierowicz SS co dostał dwadzieścia dywizji pod kontrolę i rozkaz ataku w bliżej nieokreślonym kierunku...
To idiota który stosowałby taktykę "spalone ziemi" - ATAKUJĄC
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania