Poprzednie częściDemon - Prolog - STARA WERSJA
Pokaż listęUkryj listę

Demon Odrodzenie II - 3

Rozdział 2 – Muzyka i Marmur

Republika Finicka

544 rok nowej ery – 1905 rok imperialny

16 Maja

Miasto Zerva – Zachodnie granice Walencji

 

Ze Stephenem rozstali się na peronie. Nie przejmując się zbytnio pożegnaniem, rzucił kilka szybkich słów i zniknął we wnętrzu automobilu, który ruszył z miejsca w momencie, kiedy drzwi się zamknęły.

Adler był zafascynowany tym nietypowym człowiekiem. Znacząco odchodził od obrazu swego ojca, który bardzo lubił zaznaczać słowem i ubiorem swoją pozycję… choć z drugiej strony, sarkazm na pewno odziedziczył po ojcu.

Ewelina westchnęła głośno i pokręciła głową.

- Cóż… jest wyjątkowym osobnikiem, nie można mu tego odebrać.

Adler przyjrzał się jej. Dziś nosiła lekką, jasno-kremową sukienkę i piękny kapelusz na głowie. On sam, nadal paradował w swoim typowym czarnym ubiorze. Naprawdę, byli niczym dzień i noc.

- Jest następną głową rodu Kruppów. Nie zostałby wybrany przez swego ojca, gdyby nie był profesjonalistą, w ty co robi.

- Wybrał? – Ewelina spojrzała na niego pytająco.

- W Wielkim Trójkącie, pozycja głowy rodu nie jest dziedziczna, jest wyznaczana.

- A tak, faktycznie, zapomniałam – przytaknęła Ewelina i rozejrzała się po stacji.

Było na niej kilka pociągów, ale zaledwie dwa pasażerskie, nie licząc ich „Serca ze Stali”, ludzie byli widoczni, ale nie było tłumów. Sam budynek stacji był jednak bardzo elegancki. Niektórzy mogliby go pomylić z teatrem, gdyby nie tory i perony. Ewelina spojrzała na niego pytająco.

- Więc… co robimy?

Eagle poszukał wzrokiem jakiegoś środka transportu i dość szybko znalazł, otwartą dorożkę. Spojrzał na kwotę, jaką zabrał na dzisiejszy dzień. Ród Vazów, upadły czy nie, nadal był bardzo bogaty. Nie musi być oszczędny, ale nie powinien być też rozrzutny. Zwrócił wzrok na Ewelinę.

- Proponuję wziąć dorożkarza i zwyczajnie zapłacić mu, by obwiózł nas po wszystkich najważniejszych atrakcjach miasta – zaproponował.

- Ale czy się zgodzi? Przecież poszukuje jak największej ilości klientów.

- Zapłacimy mu sowicie, może zostanie naszym prywatnym dorożkarzem na czas naszego pobytu?

Ewelina spojrzała na niego krytycznie.

- „Prywatnym dorożkarzem”? Czy, aby nie przesadzasz Franciszku?

- Czemu nie? Jestem pewny, że nasz niedawny towarzysz podróży rzuciłby jakimś tekstem, pokroju: „wszystko da się kupić, trzeba tylko znać cenę”.

Ewelina wywróciła oczami. Nie była w stanie odmówić mu racji. Eagle podszedł do dorożkarza, ten widząc, młodzieńca uchylił kapelusza. Był to człowiek lekko po pięćdziesiątce, pomarszczony i spalony przez słońca, a na domiar wszystkiego rudy, jak marchewka. Dobrze mu z oczu patrzyło, widać było, że to ciężko pracujący człowiek, szanujący swój fach, swą dorożkę i konie.

- Piękny dzionek – oznajmił chrapliwym głosem.

- Faktycznie piękny – przyznał Adler. – Chcielibyśmy wynająć dorożkę.

- Dobrze, gdzie chcecie pojechać? – dorożkarz otworzył niewielki zeszyt, najpewniej wypełniony cenami.

- Wszędzie gdzie warto pojechać – oznajmił Eagle.

Dorożkarz skamieniał i uniósł na niego wzrok.

- Pardon?* - zapytał woźnica po Detrońsku.

- Chcielibyśmy wynająć pana na cały dzień, możliwe, że jeszcze na dzień jutrzejszy, jako prywatnego dorożkarza.

- Ja, ten… - mężczyzna zająknął się. – Zwykle nie daję takich przejażdżek.

- Ale jest Pan miejscowy, prawda?

- Od dziecka w Zarvie żyję, tak – przyznał mężczyzna.

- Przyjechaliśmy do miasta bez planu – przyznał Eagle. – Wiemy, że jest wiele rzeczy do zobaczenia, ale nie wiemy, czy zmieścimy się w czasie. Potrzebujemy kogoś z miejscowych, by wskazać nam najlepsze i najciekawsze miejsca.

Dorożkarz zamyślił się na chwilę, przejrzał swój notes i mruknął.

- Dwieście koron za dzień.

- Sto pięćdziesiąt, a zostaniemy w mieście trzy dni i będziemy korzystać z pańskich usług.

Dorożkarz pokręcił nosem, pomruczał pod nosem, jeszcze raz przejrzał notesik, by na końcu spojrzeć na Eagle i uśmiechnąć się serdecznie.

- Aj – kiwnął głową. – Mamy układ, szanowny młodzieńcze – wyciągnął do niego silną dłoń. – Tomasz Zervovski, miło poznać.

- Franciszek Eagle – Adler wyciągnął dłoń i uścisnął ją mocno. – Mi również miło poznać. Szanowna Panienka za moimi placami to Ewelina Vaza.

- Eagle! – dziewczyna tupnęła nogą.

Dorożkarzowi prawie oczy wyskoczyły z orbit.

- „Panienka Vaza”? – zapytał, spoglądając na Eagla, a kiedy ten kiwnął głową, dorożkarz zeskoczył z wozu i ucałował dłoń Eweliny. – To prawdziwy zaszczyt. Mój dziad i ojciec w Finicji w czasie „Pęknięcia" służyli pod twym dziadkiem.

Eagle uniósł brwi, szczerze zaskoczony.

„Ten świat jest cholernie mały” – pomyślał, nie wiedząc co sądzić o zaistniałej sytuacji.

Ewelina zarumieniła się i skłoniła nisko głowę.

- Cała przyjemność po mojej stronie. Raduje się, że nasze rodziny spotykają się tym razem w czasie pokoju, a nie wojny.

- I Bogu za to dziękować – bogobojny dorożkarz wzniósł oczy do nieba, a następnie z powrotem na ziemię. – Czyli, chcecie zostać trzy dni? – Przytaknęli. – Macie zaplanowane miejsce noclegowe?

Eagle odezwał się, zanim Ewelina zdołała coś powiedzieć.

- Nocleg w mieście, na rozsądnym poziomie i cenie, byłby mile widziany.

- Ach, dobrze, dobrze – dorożkarz przeglądał notatki, a następnie kiwnął głową. – W takim razie, proponuję następujący układ. Dziś objedziemy miasto i zapoznam was ze wszystkim, co jest tu ciekawe i układem miasta, byście się nie zgubili. Następnie podjadę pod Hotel Czerwonego Smoka i tam znajdziemy dla was nocleg.

- A co z bagażami? – zapytała Ewelina.

- Czerwony Smok ma to obcykane, transport pojedzie po wasze bagaże, gdzie wskażecie i zabierze ze sobą. Możecie też kogoś poprosić z waszej… eskorty? – zaproponował.

- Pójdę do pociągu i przekażę, gdzie powinni zabrać bagaże – odpowiedział Eagle.

- Dobrze – dorożkarz zamyślił się. – Kiedy już będziecie mieć pokój, zacznie robić się ciemno. Czy będą szanowni państwo zainteresowani atrakcjami nocnymi?

- Jak najbardziej – Oznajmiła Ewelina, wyprzedzając Eagla.

- Proponuję więc cukiernię Rel’calrco i obejrzenie Śpiewających Fontann.

- „Śpiewających Fontann”? – Ewelina spojrzała na dorożkarza zaintrygowana. – A cóż to takiego?

- Nie zdradzę – dorożkarz uśmiechnął się w odpowiedzi. – Cała przyjemność przecie w tajemnicy. Po zabawie odwiozę was do Hotelu i przyjadę po śniadaniu, przed dziesiątą i zabiorę was, tam, gdzie będziecie mieć ochotę – spojrzał na nich wyczekująco. – Czy taki plan, szanownym państwu odpowiada?

Eagle spojrzał na Ewelinę pytająco. Ona natomiast uśmiechnęła się tak słodko i tak radośnie, że Adler z trudem powstrzymał swoje emocje. Widząc jej zadowolenie, kiwnął głową. Ewelina spojrzała na dorożkarza i uśmiechając się, szeroko oznajmiła.

- Jak najbardziej. Będziemy w pańskich dobrych rękach.

- Wyśmienicie, proszę, zapraszam na pokład – otworzył niewielkie drzwiczki i pomógł Ewelinie wejść do środka. – Zerva to magiczne miasto i trzeba czasu, by je docenić.

 

Adler przekazał istotne informacje służącym z pociągu i dołączył do Eweliny. Dorożka ruszyła, kiedy Tomasz zacmokał na parę pięknych koni. Przed nimi leżała Zerva, miasto wyjęte jak z bajki.**

 

*Detronia – albo Święte Cesarstwo Detronii – sojusznik Imperium Feniksa znajdujący się na drugim kontynencie – Tyrylii – dla ciekawskich – to z jej rodziny królewskiej pochodzi cesarzowa Victoria

**Zervę wzoruję na trochę na Lwowie, który to miałem okazję odwiedzić. Osoby, które tam były, rozpoznają kilka nawiązań, które znajdą się w następnych częściach

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Nefer 29.07.2019
    Udana scenka rodzajowa, tymczasem nie wnosząca wiele do postępów fabuły, ale przyjemna w lekturze. Taki obrazek obyczajowy z epoki przełomu wieków (oczywiście, XIX/XX). Za trochę przesadne uznałem tylko zwracanie się bohatera do dorożkarza per "Pan" z dużej litery. Ogólnie w zapisie dialogów nie używa się w takiej sytuacji dużych liter, chyba, że dla podkreślenia wyjątkowego szacunku rozmówcy dla osoby wyżej postawionej. Ewentualnie to dorożkarz mógłby mówić w taki sposób do Eweliny, skoro pochodzi ona z rodziny królewskiej (a mówi per "pani" z małej). Ale o tym kiedyś już wspominałem w innym komentarzu. Spójrz też, proszę, na akapit z opisem dworca kolejowego. W dwóch kolejnych zdaniach mamy tam aż cztery czasowniki "być".
    Ogólnie zapowiada się ciekawie i czekam co dalej.
    Pozdrawiam.
  • Pontàrú 29.07.2019
    A więc zwiedzanko. W sumie w tej części nie ma niczego nadzwyczajnego. Od taki przerywnik, jednak jak się domyślam ważny dla oddania klimatu.
    Zostawiam 5 i w sumie tyle :)
    ~(°—°~)
  • Ozar 08.08.2019
    Lwów stare polskie miasto obecnie nie nasze niestety. Ciekawy pomysł z nawiązaniem do tego akurat miasta . Czyli na razie sielanka zwiedzanie itd. Cóż pewnie to znowu cisza przed burzą. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania