Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** D i a l o g *** Wygrałeś Pan Żaglówkę!

                                                                               –––//––– 

 

W środku nocy o dwunastej w południe, rozbudza mnie telefon. Cały w nerwach wstaję, wlokąc sen za sobą. Odcinam go brakiem snu, łapię paskuda, wracam i kładę pod kołdrę. Nie będzie łachudra jeden podsłuchiwać, jak to ma zazwyczaj w zwyczaju. Telefon na szczęście jeszcze dzwoni. Dokładam do ucha we wzorki, bo mi się koronka od jaśka oddusiła. Słyszę radosny głos o poranku:

 

–– Mam przyjemność z panem Nowakiem?

–– Nie. Z Kowalskim.

–– To świetnie się składa. Pragnę panu obwieścić radosną nowinę…

–– Ktoś się narodził?

–– Nie… to nie to. Pan wygrał?

–– Na jakim instrumencie? Bo to dziwne. Nie gram na żadnym. Konkurs był?

–– Jaki konkurs? Co pan chrzani? W środku nocy?

–– Pan też musiał rychło wstać? Współczuję.

–– Musiałem… bo pan wygrał.

–– Przecież mówiłem łaskawemu panu…

–– To pan zaznał łaski. Wygrał pan… może pan zgadnie… co. Można dodatkowo coś wygrać.

–– Żaglówkę.

–– Niech mnie ster ściśnie! Skąd pan wiedział? Jestem normalnie w szoku.

–– Zobaczyłem ją przed chwilą we śnie.

–– W śnie? Nie ważne. A zatem jest pan zapewne bardzo ucieszony. Nieprawdaż?

–– Oczywiście. Zaraz pójdę wykopać basen w ogródku sąsiada.

–– Nie będzie się burzył jak… bałwan na morzu?

–– Nie jak bałwan, bo on jest bałwanem. Od urodzenia.

–– I tak panu pozwoli?

–– Bo ja mu pozwolę się pobawić.

–– Pobawić… czym?

–– Żaglówką.

–– Ależ drogi panie. To nie jest zabawka. Ona jest prawdziwa.

–– No to prawdziwą pozwolę.

–– Panie kochany. Ona jest duża. Taka na jezioro. Dla ludzi dźwigania.

–– No to w takim razie, sąsiad będzie mi musiał pomóc kopać. Nie ma głupich.

–– Czy pan mnie nie rozumie? A w ogóle gdzie pan mieszka, bo słyszę pluskanie w tle.

–– Bardzo blisko jeziora. A co? Nie mogę? Zazdrośnik z pana. Oj nie ładnie.

–– To na cholerę panu kopać basen?

–– Będą miał blisko wodę. Nie muszę daleko nosić. Czy to panu tak trudno zrozumieć?

–– Ależ nie… łatwo.

–– Kiedy mi ją dostarczycie? Niecierpliwy jestem. W gorącej wodzie kompany.

–– Muszę pana zmartwić. Zaistniał pewien problem.

–– Mnie trudno zadziwić.

–– Taa… wnioskuję z rozmowy… no więc… żagla pan nie dostanie.

–– Jak to nie dostanę? To co będzie mi stało? A kto dostanie?

–– Nikt nie dostanie. Zostanie u nas, dla reklamy żaglówek. Ale to pana własność. Będzie pan miał widzenia, każdego dwudziestego dziewiątego lutego. Cały dzień, może pan siedzieć przy swoim żaglu. Nawet z nim rozmawiać.

–– To on jest gadający? No w sumie… czemu nie.

–– Proszę nie żartować. Gdy termin minie, to panu odsprzedamy.

–– Odsprzedacie? Mój własny żagiel?

–– A tak na dobrą sprawę… po czorta panu żagiel na łódce? Z daleka widoczna, może ktoś ustrzelić.

–– Doprawdy żałuje, że mój stary…

–– Co z nim? Chory?

–– … telefon, nie posiada funkcji→Zastrzel rozmówcę.

–– Drogi panie. Bez nerwów, bo odłożę słuchawkę. Powtarzam, że bez żagla jest bezpieczniej.

–– A w co wiatr będzie dmuchać?

–– To proszę pływać tam, gdzie nie ma wiatru. Nie będzie panu żal.

–– Nie… coś tu się nie zgadza. Przecież reklamujecie żagle. Chociażby mój. Skoro nieprzydatny, to mi go oddajcie… złodzieje cudzej własności. Na cholerę mi żaglówka bez żagla. A wiosła chociaż możecie dać, w zamian.

–– Po pierwsze drogi panie, reklamujemy przyczynę wielu nieszczęść, bo przez żagiel, gdy wichura niespodziewanie nadejdzie, to wielu w głębinach pogrążyć się może… a zatem dbamy też pośrednio o pana bezpieczeństwo… a wiosła… taa… coś tam się wystruga. Czyli sprawa załatwiona. Dostarczymy żaglówkę z wiosłami.

–– Pan nie przewidział jednego. A gdybym tak chciał z białego płótna, koszule dla rodziny uszyć, albo dla żony nocną? No co? Zatkało mównicę? Dla pana ograniczonego umysłu, żagiel jest tylko żaglem. A on może być, czymś dużo więcej… koszulami, podkoszulkami, płótnem dla słynnego kiedyś malarza, na przykład mnie, a pan mi tu…

–– Hallo! Proszę się uspokoić. Zaszła pomyłka. W pana przypadku, to jednak faktycznie o zabawkę chodziło. Sąsiad już zaczął kopać. Nie mógł się doczekać.

 

*

 

–– Panie Kowalski. Znowu to samo. Rozmowa przez telefon. Domyślam się, że chodziło o żaglówkę.

–– Mówię pani… sąsiad jest bezczelny. Nie zapytał mnie, czy może kopać w swoim ogródku.

–– Tak panie Kowalski. Pełna zgoda. Jest bezczelny.

–– Widzi pani białą koszulę na mnie? Ładna co? I fajnie leży, nie?

––Tak. Bardzo panu z nią do twarzy.

–– A zgadnie pani, z czego zrobiłem?

–– Z zasłonki na okno?

–– Pani się ze mną przekomarza. Oj nu nu. Nie ładnie.

–– No przecież wiem, że to płótno żaglowe.

 

  

  

 

                                                                      ᵈᵉᵏᵃᵒˢ

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • JamCi 14.11.2019
    Biedni telemarketerzy. Mają z Tobą prze...żaglowane...
  • Dekaos Dondi 14.11.2019
    JamCI→Dzięki→No fakt. Przeżaglowanwe:) Pozdrawiam:)
  • Pan Buczybór 14.11.2019
    * "Cały w nerwach wstaje" - ogonek ci uciekł
    * "kompany" - kąpany, ale w sumie nie wiem, czy nie napisałeś tak specjalnie...
    * "Dala" - Dla

    Fajny dialog. Już od początku wprowadzasz klimat absurdu, momentami bardzo mi to przypomina Fantomasa :) Parę razy się uśmiechnąłem, częściej byłem w sumie zaskakiwany. Dobrze operujesz językiem w tym opku.
  • Dekaos Dondi 14.11.2019
    Panie Buczyborze→Dzięki→Poprawiłem i Pozdrawiam:) Kompany zostaje:)
  • Krzysztoff 14.11.2019
    Fajny skecz do jakiegoś kabaretu.
    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 14.11.2019
    Dzięki Krzysztoffie→Pozdrawiam:)
  • Pasja 15.11.2019
    Cudo. Znakomity dialog pomiędzy absurdami naszej codzienności. Nie wiem czy ankieter nie był bardziej szurnięty od słuchacza. Udany pastisz. :)
  • Dekaos Dondi 15.11.2019
    Pasjo→Dzięki→Najbardziej lubię pisać dialogi bez narracji:) Pozdrawiam:)
  • pkropka 15.11.2019
    Cudowny dialog. Absurdalny, ale jednocześnie niesamowicie prawdziwy.
    Zaserwowałaś mi dużo uśmiechu :))
  • Dekaos Dondi 15.11.2019
    Pkropko→Dzięki→Pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania