Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** Tani model

Szponiasta rączka, przeorała jej twarz. Następnie schowała pazurki i czule pogłaskała po policzku. Istota była… no właśnie. Jaka była, lub czym. Czyżby zmaterializowanym symbolem ludzkości. Ponownie wysunęła pazurki, wydłubując oczko. Gdy na nie patrzyła, miała wrażenie, że nadal popatruje ciekawie. Nie słyszała wrzasku łóżeczka, które stanowiło, domek dla oczka. Łóżeczkiem nazwała twarz istoty, przy której grzebała. Domyślała się tylko wrzasku. Miała słuchawki na uszach. Kojącą muzykę, wyłapywał łapczywy na tego typu doznania, ślimaczek. Wnętrze ucha, było dla niego istnym rajem. A gdy zdejmowała słuchawki i słyszał inne dźwięki, to popadał wprost w ekstazę. Istota ponownie schowała pazurki, jednocześnie odrywając rączkę, tej drugiej.

 

Czerwona ciecz siknęła jej w twarz. Wleciała do ust, przysiadując na kubeczkach smakowych. A te były w siódmym niebie. Napój im smakował. Oczekiwały na więcej. Istota otuliła rączkę jedwabnym ręcznikiem, żeby nie było jej zimno. Miała łzy w oczach. Taka samotna ręka. Bez całej reszty. Co ona teraz biedna pocznie. Nie chciała patrzeć, jak cierpi. Postanowiła dokleić, w to samo miejsce. Nie dało rady. Wysunęła kość, wbijając w tułów. Spadły jej słuchawki. Coś wrzeszczało. Przeszkadzało jej w myśleniu, nad losem tej smutnej istoty. Znowu wysunęła pazurki. Oderwała kawałek policzka, by otulić pokrwawioną rękę. Ślimaczek w uchu był radosny. Słyszał kompilacje muzyki oraz innych ciekawych dźwięków. Kubeczki smakowe były puste. Zaczęły się gryźć między sobą.

 

Istota poczuła w ustach wojnę. A ona chciała pokoju. Zauważyła, że w nim jest. A już się bała, że w kuchni. Skórka policzkowa spadła na podłogę. Mlasknęła upadając. Istota nadepnęła ją nagą stopą. Poczuła sprężyste coś. Jakie to przyjemne. Ale co ta druga zrobi z taką dziurą. Wygląda okropnie. Wycięła z pośladka następny kawałek. Wzięła nożyczki, obcinając ile trzeba. Następnie włożyła do ust, bo była głodna. Kubeczki smakowe się ożywiły. Spadł obraz ze ściany. Cały krajobraz rozpanoszył się po podłodze. Miniaturowe drzewka, leżały śmiesznie, jak zielone zapałki. Malutki misiu, wskakiwał i zeskakiwał, z nieżywego innego misia. Biedny malec, pomyślała istota. Złapała go i obdarła ze skórki. Co ja najlepszego zrobiłam, zaczęła biadolić. Ślimaczek wyszedł z ucha i udał się na poszukiwanie ciekawszych dźwięków. Na podłodze zakwitły malusieńkie słonie. Nie mogły się ruszyć, korzeniami przyrośnięte do desek. Sęk w tym, że owa ziemia, nie świeciła miękkością. Ale świeciła pod podłogą. Skrywała ona świat równoległy.

 

Prawie taki sam, ale zarazem inny. Ogromny ślimak słuchał szumu morza. Spojrzał w górę. Przez dziurę po sęku prześwitywało, coś lepkiego. Biała stopa w czerwonawej marynacie. Kropelki kapały, z szarych paznokci. Odłamek białawej skórki, trzepotał na wietrze. Kolorowa wróżka, o śmigiełkowych skrzydełkach, wystartowała z kubeczka smakowego, stojącego na plaży. Po chwili podjadała smakowitą skóreczkę. Istota poczuła łaskotanie. Potrząsnęła nóżką. Posilająca się, poczęła wisieć na swoich zębach. Lecz to była stara wróżka. Spadła nagle, nie włączając napędu. Ząbki zostały na skórce. Misiu je zobaczył przez dziurkę w desce. Wyciągnął tycią łapkę, zgarniając zdobycz. Miał wreszcie czapkę na zimę. Była ślizga. Zaraz mu spadła. Z powrotem na plażę. Na zamek od klucza. Był z piasku, jak to bywa na plaży. W środku siedzieli włamywacze. Chcieli się dostać do następnego świata. Mniej równoległego.

 

Krajobraz zaczął wracać do ramy. Usadowił się na białym płótnie. Nie bardzo przylegał. Woda ze strumyczka w lesie, zaczęła ściekać po ścianie. Prosto przez dziurkę po sęku, na rekina, co się wygrzewał na piachu, z butlą tlenową na płetwie. Istota spojrzała w dół. Co tam się wyprawia. Wróżka ugryzła ją w dziurkę od nosa. Ale zdalnie. Sztuczne zęby miała na pilota. Osobnik na plaży, włożył nagie stopy na nogi, żeby było mu ciepło. Rekin w tym czasie odgryzł mu wspomnienia z wakacji. Biedny siedział, nie wiedząc o czym myśleć. Misiu nie wrócił na obraz. Zaprzyjaźnił się z słonikiem. Urósł trochę. Zleciał na piasek. Istota urwała lampę, bo raziła ją w oko. W kloszu siedział krasnoludek. Kapeluszem odganiał świecące pająki, o siedmiu nogach. Jedną miały w zapasie. Bo ktoś im ciągle odgryzał. Może mucha mutant.

 

Albo wielgachny ślimak. Łaził przy morzu, szukając swojego domku. Oczywiście nie znalazł. A to dlatego, że z samolotu rzucono sieć. Potrzebowali tuby do wygłaszania rozkazów. Jakich rozkazów? Pomyślał samotny mózg, wyrzucony z czaszki. Nie chciała go. A był tak bardzo pomarszczony. Jak duża rodzynka pełna myśli i pokręconej wyobraźni. Aż za bardzo…bezsensowne pierdoły...

 

Pukanie do drzwi.

 

– Słucham!

– To ja. Twój opiekun. Przestań się mizdrzyć w tym wszystkim.

– A to czemu?

– Już nie wiem po raz który, będę cię musiał oddać do naprawy.

– Trzeba było kupić, droższy model. Z możliwością wyboru ciągotek, światów i scenariusza.

– Muszę dokładnie przeczytać instrukcję.

– A niby czym? Wydłubałam z ciebie oczka. Nie pamiętasz, jak cię kocham?

– Były na gwarancji. Mam już nowe.

– Mówi się trudno. Poiskrzymy sobie? .

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (8)

  • Something 14.02.2018
    Całkiem zgrabnie napisane. Pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi 14.02.2018
    Dzięki Something. Pozdrawiam.
  • Felicjanna 14.02.2018
    To sen, czy LSD? Porypane, akuratnie, ale jak to odcyfrować? Najprostsza droga banalna. Moim zdaniem, bez dialogu byłoby lepiej. Takie sprowadzenie na ziemię popsuło mi jazdę. No i tekst napisany, że hej, pod względem techno. Tak 5 i pozdrówka
  • Dekaos Dondi 15.02.2018
    Dzięki Felicjanno. A może ten dialog, jest tylko ''normalnym'' wygłupem w tamtych światach. Pozdrawiam
  • Pasja 15.02.2018
    Gdyby tak można było wymienić wszystko na inny model? Napisane z wielką starannością i kolorowo. Pomieszanie z poplątaniem.
    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 16.02.2018
    Pasjo.Dzięki. Miało być poplątane.Pozdrawiam
  • Bożena Joanna 15.02.2018
    Tu się, tak dużo dzieje, że trudno ogarnąć. Przepiękna narracja i obrazy. Sporo ironii w oczkach na gwarancji i pytanie poiskrzymy sobie czyżby pokochamy? Pozdrowienia!
  • Dekaos Dondi 16.02.2018
    Dzięki Bożeno Joanno..... Poiskrzymy - Pokochamy - może i tak. Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania