Pokaż listęUkryj listę

Opoowi ?Wiśniowe Drzewko→Dla dzieci

~~~//~~~

Ośmioletnia dziewczynka ubrana w czerwoną sukienkę w białe groszki, siedzi jakby smutna pod wiśniowym drzewem. Codziennie tu przychodzi, jak tylko ma czas. Bo czasami zapomni. A to szkoła, a to zabawy w głowie. Takie po prostu zwyczajne. Rodzice przestali się temu dziwić, że prawie codziennie, ich córka idzie do sadu, rozkłada kocyk i siada.

Teraz właśnie, nie wiadomo już który raz, wpatruje się w drzewo wyczekująco. Pełno na nim różowego kwiecia. Wygląda tak, jakby ktoś konary kwiatkowym lukrem posypał. Słońce snuje swoje ciepłe promienie, między listkami a delikatnymi początkami wiśni.

Zuzia ma na głowie wianek z płatków róży. Musi często robić nowy, czasami kalecząc swoje drobne dłonie. Nie przejmuje się tym. Tak naprawdę martwi ją tylko jedno.

Drzewo kryje w sobie pewna przykrą tajemnicę. Jeszcze nigdy nie wydało owoców. A ona ma na nie taki wielki apetyt. Nie wie dokładnie: dlaczego. Wie natomiast, że musi tu często przychodzić... i czekać. Może się pojawią. Zobaczy je wreszcie, by chociaż kilka zerwać i sobie zjeść.

Zuzia ma jeszcze inny kłopot. Jest wyśmiewana przez inne dzieci. A szczególnie przez jednego chłopca, któremu na imię: Staś.

 

– Ty znowu tu? Tylko uważaj, żeby ciebie wiśnia nie zaatakowała. Może cię pożreć

– Głupoty gadasz. Nie przeszkadzaj mi. Idź sobie!

– Tak... czekaj sobie... aż ci figa z makiem wyrośnie. Przecież wiesz, że to drzewo jest głupie.

– Drzewo nie może być: głupie. Głupi jesteś ty.

– Skoro jesteś tak mądra, to przychodź codziennie. Żebyś nie przegapiła... wyskakiwania wiśni. Rozbiegną się i co? Już ich nie znajdziesz.

– Znajdę. Nie martw się. Jestem cierpliwa.

– Ooo... cierpliwa. Ciekawe, na ile ci jej wystarczy?

– Nie twój interes! Daj mi spokój! Głupiś tylko!

 

*

Dzisiaj dziewczynka się dowiaduje, że Stasiu ciężko zachorował. Wiele dzieci, ma go jutro odwiedzić w szpitalu. Ale Zuzia nie ma zamiaru tak długo czekać. Postanawia iść do niego dzisiaj. Wiadomo, ma trudny, czasami nie do wytrzymania charakter, ale cóż... to zawsze kolega. A kolegę należy odwiedzić. Nawet takiego uciążliwego. Szczególnie w takiej sytuacji.

 

Stoi przy jego łóżku. Słyszy ciche słowa pełne zdziwienia:

– Nie wierzę! To ty? Ta, której najbardziej dokuczałem, przyszła mnie odwiedzić jako pierwsza. Czy ty się dobrze czujesz?

– Powiedz lepiej, jak ty się czujesz?

– Z tego co podsłuchałem, już chyba za długo nie pożyję. Przestanę cię denerwować.

– Co ty gadasz za głupoty. Mam cię walnąć za to... oj przepraszam. Chorych się nie biję.

– Wiesz co...

– Co?

– Mam apetyt na wiśnie. Choćby kilka. Właśnie z tego drzewa. Załatwisz mi to. Znasz to drzewo tak dobrze. No co? Chociaż spróbujesz załatwić?

– Nie mogę niczego obiecać.

– Wiem. Poczekam, ile będę mógł.

 

Staś leży w szpitalu, a Zuzia chodzi do sadu. Teraz codziennie. Zaczyna nawet przemawiać do drzewa, trochę wnerwiona:

 

– Posłuchaj Drzewo. Co ty sobie w ogóle myślisz? Jak długo mam jeszcze czekać? Wiśni mi daj! Ale już! Przepraszam... chociaż trochę. Dla chorego kolegi potrzebuję. Szczerze mówiąc, jest mi przykro, że nie dla siebie, ale w tej chwili on jest ważniejszy. Przychodzę i przychodzę... i co? I nic! Czy ty nie masz litości w gałęziach. Jestem małą dziewczynką, ale już wiele kłopotów życiowych za uszami. A teraz jeszcze to! Nie chcę dla siebie, tylko dla niego. Proszę! Bądź drzewo człowiekiem! Nie machaj gałązką, że nie możesz, bo wiem... że możesz i już!

 

Tego pamiętnego dnia, jak zwykle przychodzi w dobrze jej znane miejsce. W pierwszej chwili nic nie zauważa. Aż nagle oczom nie wierzy. Na gałązce i to jeszcze blisko ziemi, wisi kilkanaście wisienek. Dużych, ładnych i zdrowych. Dziewczynka stoi jak oniemiała, a jej serduszko bardzo się raduje. Dziękuje pospiesznie Drzewu, zrywa owoce i biegnie co tchu w płucach do szpitala. Wyobraża sobie, jak go ucieszy ten prezent.

– Może nawet jedną mnie poczęstuje.

Ojej! Nie musi. Nie powinnam tak myśleć.

 

Niestety. Po przybyciu na miejsce dowiaduje się, że Staś przed chwilą umarł. Znowu stoi jak oniemiała, nie mogąc powstrzymać łez. Czyżby wszystko na próżno? A może za wolno biegłam? Lub za długo zrywałam?

 

Kolejny raz zobaczyła go w czasie pogrzebu.

 

Zuzia, kładąc owoce na jego zimne ręce, szeptała cicho:

– Weź je na drogę. Chociaż tak sobie myślę, że może już jesteś w innym świecie. Lepszym. Chyba nie byłeś zły, tylko... a tak w ogóle, trochę będę tęskniła za tym twoim dokuczaniem... głupku.

 

W czasie pogrzebu i trochę po, drzewo zakryły piękne owoce. Po raz pierwszy w swoim drzewnym życiu obrodziło i to od razu wielką ilością. Tak już było przez wiele długich lat. Nawet ptaki omijały je z daleka, jak by wzbudzało szacunek.

A owoce właśnie z Tej gałązki, miały najlepszy smak. Wiele dzieci się o tym przekonało.

 

~~~//~~~

Tylko Zuzia, po wielu latach, nie wytrzymała i wrzasnęła w kierunku Wiśniowego Drzewka:

– Czy on naprawdę musiał umrzeć, żebyś ty mogło zaowocować!!

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • betti 25.11.2018
    Nie wiem skąd ta jedynka, bo tekst smutny, poruszający coś w środku... mnie się podoba.

    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 25.11.2018
    Betti Dzięki Pozdrawiam
  • Karawan 25.11.2018
    Masz jakiegoś "fana" wstawił jedynkę bez słowa - na prawdę odważny! ;)
    Ode mnie pięć a Czepialski poniżej. Dziękuję z piękna bajkę.
    wianek z płatków róży. - nie ma takiej opcji! 1/ róża kwitnie długo po wiśni, 2/ do wianka konieczna łodyga z kwiatem, latki to część kwiatu.
    Wielu dzieci zaczyna go odwiedzać - po pierwsze wiele a nie wielu (wielu chłopców, wiele dzieci i dziewczynek), po wtóre zaprzeczasz sam sobie, bo kawałek dalej piszesz, że Zuzia była pierwszą odwiedzającą.
    pospieszne - pospiesznie
    i biegnie co sił w płucach - w nogach albo co tchu w płucach
    Może nawet jedną poczęstuję. - poczęstuje on ją , a ja Ciebie poczęstuję. Poza tym brak jednego wyrazu; kogo on poczęstuje?
  • Dekaos Dondi 25.11.2018
    Dzięki Karawanie. Jeżeli chodzi o różę, to nawet nie pomyślałem tak daleko. Chodzi o pewną - myśl. Zresztą w bajkach wszystko jest możliwe. Co do reszty sugestii, to poprawiłem. Mam nadzieję, że dobrze. Pozdrawiam
  • Angela 25.11.2018
    Piękny i bardzo smutny tekst. Polubiłam bohaterkę.
    Zostawiam 5 i pozdrowienia.
  • Dekaos Dondi 25.11.2018
    Dzięki Angelo Pozdrawiam
  • kalaallisut 26.11.2018
    Duduś to muszę na dwa razy. Wrócę.
  • Dekaos Dondi 26.11.2018
    Dobrze, że nie na dwie: zrazy. No chyba, że wirtualne:~))
  • kalaallisut 26.11.2018
    Przepiękne i interpretacja tekstu, która się nasuwa a zachowam ją dla siebie. Naprawdę wzruszające. Tak z prywaty, kiedyś w okresie szkolnym wylądowałam w szpitalu, i pierwsze odwiedziły mnie dzieci, z którymi jakoś wcale się wielce nie kolegowałam, po wyjściu koleżanka z ławki nawet zeszytów nie mogła pożyczyć, bo musiała się uczyć i mieć 5, pożyczyła mi dziewczyna która mnie odwiedziła, cały mój świat koleżeński wywróciło to do góry nogami, tak troszkę aż przesadnie ja zareagowałam ale to dluzsza historia. Dziękuję piękny tekst ...tutaj dwie ważne rzeczy pokazuje.
  • Dekaos Dondi 26.11.2018
    Dzięki Kalilka. To fakt. Chciałem przekazać pewne sprawy. Życie lubi zaskakiwać. Pozdrawiam
  • Justyska 27.11.2018
    Jak czyste serce miała i jak łatwo wybaczyła. Często pomagają nam Ci od których tego nie oczekujemy... bogata emocjonalnie opowieść. nie podoba mi się tylko ten uśmiech na końcu jej wypowiedzi. Myślę, że zbędny.
    Piąteczka ode mnie! Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 27.11.2018
    Dzięki Justysko. Fakt.Uśmiech można było zrozumieć opacznie. Nie pomyślałem. Wykasowałem. Pozdrawiam
  • Pasja 30.11.2018
    Witam
    Bardzo smutne i pełne emocji opowiadanie. Dzieci choć małe istotki to mają wielki dar obserwacji i wysuwania wniosków. Przypomina mi moje drabble o kompocie ze śliwek.

    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi 30.11.2018
    Pasjo. Akurat zerkłem. Masz racje z tym drabble. Kto wie, może mi coś w podświadomości zostało.
    Umysł ludzki to jedno wielkie ''niezbadane dziwo''

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania