Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** Budyń

Siedzę na drzewie, prawie nieprzytomny. Na dole płynie gęsta rzeka budyniowa. Zastanawiam się, co mam robić. Jeżeli będę tutaj siedzieć, to umrę z głodu. Jeżeli wejdę -lub raczej spadnę – to umrę z przejedzenia. Patrzę na horyzont. To już nie rzeka. To morze słodkiego wzburzonego jadła. Przypominam sobie, że kiedyś mi tych słodkości brakowało. Brakowało bardzo.Teraz mógłbym się w tym wszystkim zanurzyć, zasmakować – aż wreszcie bym zapomniał. Nagle przyszła mi do głowy genialna myśl. Mogę po prostu zejść trochę niżej, nagarnąć ręką budyniu, najeść się ile trzeba i wrócić. A co będzie, jeżeli znowu mnie ogarnie ten przemożny głód. Wtedy tą czynność będę musiał powtórzyć. Aż w końcu drzewo się zawali i popłynę jako przyprawa – w słodką, lepiącą członki – dal.

 

Pomyślałem sobie – Nie warto zadzierać z budyniem. Lepiej go zostawić, w zamkniętej torebce.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • cololide 12.10.2017
    Nie łapię metafory.
  • KarolaKorman 13.10.2017
    Dawno nie jadłam takiego gotowanego budyniu, ale w pączkach i owszem, lubię budyń :)
  • riggs 13.10.2017
    Adamowicz ma ksywę budyń haha

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania