Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** Jedenastu gniewnych ludzi

Ława przysięgłych, udaję się na naradę.

 

>O>

 

– Jako przewodniczący…

– A kto cię wybrał?

– ...biorąc pod uwagę fakt, że owe zajęcie wymaga, wielkiej samoorganizacji i wysiłku umysłowego, doszedłem po przemyśleniu do wniosku, że najlepiej do tej funkcji nadaje się ja. Nie chcę was męczyć zbytecznym myśleniem. Zachowajcie sobie ten przywilej, na czas, który za chwilę tutaj nastąpi.

– Ale…

– Kto jest za? Wszyscy. Kto jest przeciw? Nie widzę. Kto się wstrzymał?

– Ja cały czas się wstrzymuję.

– To akurat mało ważne.

– Bądź już sobie tym przewodniczącym. Pies ci mordę…

– Panowie! Tylko bez inwektyw. Proszę.

– Siku mi się chce.

– To nieistotny szczegół. Przejdźmy do meritum sprawy.

– Po czym?

– Co po czym?

– Po czym mamy przejść?

– Czy ja z durniami gadam? Kto was wyzwolił od bycia mną? No kto, był taki łaskawy?

– Przewodniczący – zakrzyknęli chóralnie wszyscy jednocześnie.

– Słyszę sarkazm, z niektórych miejsc.

– Ale gdzie tam.

– A zatem przechodzimy do tematu. O co został oskarżony oskarżony?

– O kradzież koguta.

– Skąd?

– Z kurnika.

– Brawo! Co mamy stwierdzić jednogłośnie?

– Na diabła mu on?

– Panowie! O powagę proszę! Przyznał się do winy?

– Kto? Kogut?

– Ludzie! Nie róbcie sobie jaj. Tu chodzi o przyszłość człowieka. Czy pójdzie siedzieć czy będzie stać na wolności.

– Ale przecież powiedział, że kury nie porwał?

– A ja tu czegoś nie kumam. To co on w końcu porwał, kurę czy koguta?

– Czy to ważne. To i to ptak.

– Chciałbym przypomnieć, że nie przyznał się do winy. Stanowczo twierdzi, że kury primo voto koguta nie porwał.

– Jakie primo… z pierwszego... Coś się tobie miesza. A idź pan se.

– Cisza tam. Spokój. Jestem przewodniczącym i mogłem wzmocnić tembr głosu. To prawda. Nie przyznał, że porwał kurę czy coś tam, tylko lisa.

– Wypraszam sobie. Nie dałbym się porwać.

– Panie Lis. Obudził się pan. Jak miło.

– Bo mnie takie pomówienie, sen rozwaliło. A właśnie zaczynałem...

– Śpij dalej. Obudzimy na głosowanie.

– Jak to lisa, że zapytam?

– Zwykłego.

– To o co afera?

– Lis trzymał w pysku… kurę… albo koguta.

– Nie mógł jemu wyrwać?

– A po co? Żeby być oskarżonym o kradzież… Cholera… ustalmy wreszcie co nie porwał.

– Panowie. Uspokójmy się. Dam wam dobrą radę…

– Rada nie rada wyszła za…

– Głupoty tobie w głowie. A człowiek w rozpaczy czeka na wyrok.

– A ja myślałem, że w ubraniu.

– Siku mi się chce!

– A sikaj se pan. Byle nie na mnie.

– W taki sposób nie dojdziemy do niczego. A chcemy jeszcze w tej dekadzie, iść do swoich domków. Tak?

– Ja w swoim mam nierówno pod sufitem. Śniegu na dach dowieźli.

– Jak to dowieźli, że zapytam?

– Dzieciaki na taczkach. Żeby miały co zwalać. Kochane szkraby.

– Panowie! O czym wy pierdzielicie, na miłość niestrawną? Winny czy niewinny. To musimy ustalić.

– Proponuję, żebyśmy tak od początku. Na spokojnie.

– A psik!!!!!

– Cisza. Czyli co wiemy. Po pierwsze nie ukradł bezpośrednio kury…

– Albo koguta.

– Nie ważne. Po drugie, co zostało w kurniku?

– Nic

– Jak to nic ?

– W kurniku była jedna kura. To chyba panom wiadomo, czyż tak?

-- Jak mogła być, skoro została skradziona?

– Albo ogromna, albo kurnik malutki.

– A pozostałe? Zjadł lis?

– Gdyby zjadł, to by po ostatnią nie przyszedł. Bo niby po co? Mało by mu było?

-- Może ma liczną rodzinę?

– Panowie! To nie dotyczy tematu. Ważne , czy oskarżony ukradł… ptaka czy nie?

– Lisa ukradł. Sam się przyznał.

– Lis się przyznał?

– Ale nie jest oskarżony o kradzież lisa, tylko… no… kury. No co tak patrzycie. Coś musiałem zdecydować na końcu.

– Chwila. Lis porwał lisa?

– Duperele te wasze gdakanie… to znaczy gadanie. Winny czy nie winny?

– Mógł zwierzakowi wyrwać zdobycz.

– Mógł nie wiedzieć, co by wyrwał. Był w wielkim stresie.

– A ja myślałem, że w kurniku.

– Co pan. Aż taki głupi nie był. Gdyby wyrwał, to byłby winien. A tak we futerko, mógł koguta owinąć.

– Ja bym owinął żonę.

– Pańska żona jest w tej chwili nie istotna.

– Kura jest głupsza od koguta. Na pewno o nią chodziło. Łatwiej złapać.

– Proszę nie obrażać mojej żony. Nie jest głupsza, a też mogę złapać.

– Spokój tam. Ludzie, co z wami. Ogarnęło was szaleństwo wściekłych kur?

– Albo kogutów.

– Siku chcę!

– Cholera jasna. Przestań pań. Wystaw za okno.

– Zakratowane.

– Tyle miejsca jest.

– No nie! Ja nie wytrzymam. Będziemy tu tkwić, do usranej śmierci.

– A ja powiem, że z werdyktem będzie kłopot. Duży nawet.

– Na przewodzie sądowym się powiesiłeś, że tak ci głupio, słowa dyndają?

– On głupio nie powiedział. Ilu nas jest? No ilu? Mądrale jedne.

– Dwunastu.

– W dupie dwunastu. Jedenastu.

– O w mordę pysk!

– Jak to jedenastu. Ja widzę dwunastu.

– A my cała zgraja jedenastkę. Halucynację masz i tyle.

– Spójrzcie dokładnie… na przewodniczącego. Co widzicie?

– Dziwnie siedzi. Jakby w portki…

– A to czemu? Jak myślicie?

– Bo mu się chciało.

– Akurat. Ma teraz podwójną osobowość. W tej chwili jest… kurą… albo kogutem i zapewne znosi jajko...

– Jeżeli jajko, to istnieje prawdopodobieństwo, że jest kurą

– Od naszej dyskusji tak mu się stało.

– Czyli jedenastu z nas, głosuje niewinny. Brakuje nam jednego głosu.

– Zapytaj pan kury, co postanowiła. I kwita.

– Nie odpowie.

– Gdyby jego drugą jaźnią była, dajmy na to papuga, to prędzej by się wypowiedziała.

– Dobrze, że jego drugim ego, nie jest ogrodzenie, bo wtedy rzeczywiście, trudno by się było dogdakać.

– Chwila. Jak pan przewodniczący, stanie się przewodniczącym, to nam powie, co sądzi jako kura.

– Albo…

– Kuku rykuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!

– O kuźwa. Uznajemy, że powiedział...ła: niewinny.

– No to panowie. Lećmy z tego kurnika.

– Tylko nie zapomnijmy o ziarenkach dla naszego kolegi.

– Wypraszam sobie. Jestem niewinnym Lisem. Nie jem ziarenek.

– Oczywiście. A pana głosowanie przez sen, jest też ważne.

– Aha.

– Chcę siku!

 

>O>

 

Gdy ława przysięgłych wyszła, pokój opustoszał. Chociaż nie zupełnie. Na jednym z krzeseł, leżało jajko.

#~~~~~~~;;;;;;;;;~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`````````~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`````````~~~~~~~~ ~~~~#

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Canulas 26.01.2018
    doszedłem po przemyśleniu do wniosku, że najlepiej do tej funkcji nadaje się – ja. - nadaję.

    – To nie istotny szczegół - nieistotny

    – Czy ja z durniami gadam ? - bliżej znak

    – A ja tu czegoś nie kumam. To co on w końcu porwał – kurę czy koguta? - drugi myślnik niepotrzebnie. Wprowadza chaos, bo wygląda to, jakbyś przechodził na narrację.

    – Jakie primo...z - odstęp po wielokropku.

    – Cisza tam. Spokój. Jestem przewodniczącym i mogłem wzmocnić tembr głosu. To prawda. Nie przyznał, że porwał kurę czy coś tam – tylko Lisa. - znów drugi myślnik zaburza odbiór.

    – A po co. - znak zapytania

    – Cisza. Czyli co wiemy. Po pierwsze – nie ukradł bezpośrednio kury… - i tu.

    – Jak to jedenastu. Ja widzę – dwunastu.
    – A my cała zgraja – jedenastkę. Halucynację masz i tyle. - i tu

    Dalej jakieś dwa dziwne podwójne myślniki.

    Dalej jeszcze sporo, ale chciałem tylko zaakcentowac.

    Od strony treści, jak to u Ciebie, spoko (choć czytałem lepsze)
    Masz sporo wspólnego z fanthomasem.
    Niestety zapis zredukował przyjemność płynącą z tekstu.
    Sorry, wolę uczciwie.
    4-
  • Dekaos Dondi 26.01.2018
    Canulasie. Wielkie Dzięki. Myślałem, że myślniki, to będzie coś takiego - na pół drogi między wielokropkiem a przecinkiem. No ale poprawiłem, jak kazałeś. Chociaż nie wiem czy wszystko. Lubię robić po swojemu - stąd te nawyki. Pierwowzór był chyba lepszy, ale omyłkowo skasowałem. I później pisałem ponownie, jak byłem wnerwiony trochę. Pozdrawiam.
  • Bożena Joanna 26.01.2018
    Tragikomiczna parodia obrad ławy przysięgłych. Przewodniczący zachłystuje się posiadanymi uprawnieniami czyli władzą. Inni również myślą o wszystkich, ale nie o sprawie. Na zakończenie parodia. Tekst w stylu teatru absurdu, ale wciąga. Ciekawa interpretacja sądownictwa. Pozdrowienia!
  • Dekaos Dondi 26.01.2018
    Bożeno Joanno. Dzięki. Miło, że się spodobało. Pozdrawiam.
  • Felicjanna 26.01.2018
    No poj... aż miło.
    Ale tak przekornie, że zapytam? Sam autor to się w tym łapie, znaczy się, rozumie cokolwiek...?
    Podklejam się pod zdanie B.J. i z tego co słyszałam, to nasi ławnicy są na takim poziomie - bezmyślnego, hmm, czegoś...
    Pozdrówka i 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania