Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** Piesek

Mieszkanie.

W nim Babcia i Dziadek.

Żyją spokojnie. Znają się jak łyse konie.

Aż tu nagle - od któregoś wieczora - słyszą dziwne dźwięki.

No tak – pomyśleli – Sąsiedzi na suficie, pieska kupili. A on, widocznie nie wychowany, ni to skomli, ni to szczeka.

Dotychczas ucinali sobie – popołudniowe drzemki. Później mieli więcej wigoru, na urocze kłótnie i coś tam, które to cementowały – ich małżeństwo - kielnią miłości

Tak było do tej pory. Teraz guzik z pętelką – z tego całego spania.

Wieczne skomlenie i piski. Może nie cały czas, ale akurat w godzinach ich snu.

Albo raczej podejmowanych prób.

 

Postanowili, że odwiedzą hałasujących sąsiadów. Powiedzą im, że ich piesek bardzo im przeszkadza. A zatem mają prośbę, żeby coś zrobili z tym fantem. Może po dobroci, coś wskórają. Wiedzieli, że człowiek prędzej spełni - prośbę, niż – nakaz. Chociaż byli wnerwieni {tym bardziej, że niewyspani} i do wyrażenia – nakazu – niewiele im brakowało.

 

Poszli piętro wyżej. Z rana, przy słonecznym dniu.

Otworzyła sąsiadka.

Babcia odezwała się grzecznie:

– Oby was pogięło z tym psiskiem.

Wtedy odezwał się Dziadek:

– Przepraszam. Moja żona tak po dobroci. Nie miała nic złego na myśli.

– Właśnie słyszę, że po dobroci. O co szanownemu państwu chodzi, że zapytam?

– Nam chodzi o państwa pieska. Strasznie hałasuje.

– Że co? - dopytała się sąsiadka.

– No żeby jeszcze normalnie szczekało – dodała Babcia – Ale on strasznie skomli, piszczy, przedłuża piskliwe duperele… no wiesz pani sama…

– My nie mamy żadnego psa. Żeby kłaczył? My poważni i zacni ludzie. To chyba nie ulega wątpliwości. Zgadza się?

– Niby tak – wysłowił się Dziadek – Ale bydle wnerwia. Przyznać muszę.

– Drodzy państwo! Co to za maniery. I to my z takimi mieszkamy. Trochę kultury. Obyczajności wśród sąsiadów. No co tak państwo patrzą? Może to z innego mieszkania odgłosy dobiegają?

 

– Może. A zatem zapytamy grzecznie. Tak z ogładą: kiedy wreszcie usłyszymy ciszę, w czasie naszej drzemki. Grzecznie my prosimy. Zróbcie coś państwo, z tą uroczą psinką.

– Powtarzam! My nie mamy żadnej psinki. Nawet rybek nie mamy.

– Rybki by nam nie przeszkadzały.

– Uwierzcie mi wreszcie. Nie posiadamy żadnego stworzenia. A poza tym jak już nadmieniłam, nie tylko my tu mieszkamy.

– Ale my słyszymy wnerwiające hałasy.

– Drodzy państwo. Wypraszam sobie takie insynuacje. Jesteśmy poważnymi ludźmi. Ja i mój mąż. Nie głupoty nam w głowie. Wyrosłam na odpowiedzialną matkę. Mój mąż też wyrósł. Mamy zdolną córkę, która z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem, rozwija swój nieprzeciętny talent. Codziennie pod wieczór ćwiczy arie. Będzie śpiewać w operze.

– Nu szak – dodał Dziadek.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Szudracz 11.01.2018
    Utalentowana :) Dlaczego robisz w nawiasach dopowiedzenia, one są bezsensowne. Często taki zabieg stosujesz, więc zwracam Ci grzecznie uwagę.
  • Dekaos Dondi 11.01.2018
    Ów zabieg - widziałem w książkach też. Co prawda bardzo bardzo rzadko. Nic nowego nie wymyśliłem.
    Grzecznie dziękuję za grzeczną uwagę.
  • KarolaKorman 11.01.2018
    Musi ta córka więcej ćwiczyć, bo taki skowyt faktycznie może zaleźć za skórę sąsiadom, ale żeby tak poza domem :(
    Fajny tekst :) Od pierwszych słów mnie wciągnął i zatrzymał do końca, dam 5 :) Pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi 11.01.2018
    KarolaKorman - Dzięki. Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania