Pokaż listęUkryj listę

Opoowi ? Kłopot w Smoczym Królestwie→Dla dzieci

Za trzynastoma górami i tyleż samo morzami, Królestwo Smoków Poczciwych istniało. Stworzenia to były nadzwyczaj łagodne, chociaż rozumne, skore do niesienia pomocy wszystkim potrzebującym. A że świadomi posiadania swojego króla, królowej oraz ich córki byli, żyło im się radośnie i szczęśliwie. Zajmowali się głównie uprawą roli. Aczkolwiek wypalanie cegieł, największe profity w handlu przynosiło. Życie upływało w błogiej sielance, gdyż powodów do narzekania, nawet w najdziwniejszych kątach, jakoś znaleźć nie mogli. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że wcale nie szukali . A nawet gdyby coś znaleźli, to milczeli jak płyta nagrobna, by przykrości rodakom nie sprawić, a co gorsza, do płaczu zachęcić.

 

Aż pewnego razu, wielka skaza na firmamencie ich rajskiego życia się ukazała, niczym ciemna zakrwawiona jutrzenka. Niebawem zakłóciła z dziada pradziada, od wieków ustalony porządek. Ogromny Szewczyk, na jeszcze większym baranie wypełnionym siarką, do Królestwa wjechał i zaczął nie tylko domostwa pustoszyć, lecz także niektóre smoki, a szczególnie smoczyce, swawolnie poniewierać. Ponadto wielu tubylcom kawałki skóry wycinał ostrym narzędziem, śmiejąc się przy tym radośnie, prosto w zatrwożone dziury ogniowe. Krzyczał bezczelnie, że buciki będzie miał z czego robić, które z wielkim zyskiem na jarmarkach sprzeda, a przez to fortunę zyska i poważanie wśród innych szewców z okolic wszelakich, lub z jakichkolwiek się napatoczą.

Biedne smoki, mimo że wykazywały przemożną chęć, ziajać ogniem na barbarzyńce nie postanowiły, gdyż mógłby jego wierzchowiec w powietrze wylecieć, rozpizdrzając wszystko wokół, na cztery strony świata. Gdyby jeno członki Szewczyka, to pies mu mordę lizał a kot mysz do tyłka wcisnął. Ale zapewne nie tylko on zmieniłby swoją konstrukcję.

 

Dzień w dzień ich tak nawiedzał i nękał, chciwością napędzając swoje ludzkie serce. Wiele smoczych matek, bojąc się, żeby skóra z ich dzieci nie została doszczętnie wyszarpnięta jako budulec do sandałków, błagała na styranych życiem kolanach, o całkowite najazdów zaprzestanie. Ale on, swoją podłość na starym baranie dźwigając, nic sobie z owych błagań zatroskanych tubylców nie robił, jeno jeszcze bardziej ze skór ich obdzierał, chociaż przyznać trzeba, że żadnego nie do golasa tak zupełnie.

 

Smoczy Król, widząc co się w jego państwie święci, wielu śmiałków zwołać postanowił. Obiecał każdemu, że jak bestie pokona, to tchnienie ognia królewskiej córki oraz jej rękę i całą resztę otrzyma. Zjawiły się różne napalone smoki, młode i stare, z umiejętnościami i bez, te co jeszcze mogły lub tylko im się wydawało, lecz żaden wojak nachalnego do przesady szewczyka pokonać nie zdołał.

 

Aż pewnego razu, stanął przed królem smok: mizerny, koślawy, prawie bez skóry i ognistego oddechu. Król ujrzawszy takie indywiduum, z powrotem do rodziny postanowił go odesłać, albowiem nie chciał go mieć na królewskim sumieniu siedzącego, jak gdyby był gadającą papugą. Okazało się jednak, że ochotnik ów, jest uparty jak stado osłów i odprawić się tak łatwo nie da, myśląc zapewne o napalonym oddechu królewskiej córki i nie tylko o tym. W końcu król machnął ogonem, dając do zrozumienia, że zezwala Mizernemu... Jadącego na Baranie pokonać.

 

Szewczyk, gdy takiego rycerza obaczył, roześmiał się w głos, aż mu sztuczna szczęka wyleciała i potoczywszy się do rzeki, na wieki utonęła. Poszkodowany ujrzawszy to, zaniepokoił się wielce, gdyż przyszło mu do głowy, czym będzie gryźć jadło wszelkie, żuć smoczą skórę, lub chrupać zardzewiałe gwoździe, gdyż takim kaprysem, też się przed innymi szewcami chwalić raczył.

Nie namyślał się długo. Do rzeki skoczył i już nigdy nie wypłynął. Może jakiś konik morski, walnął go w łeb z kopyta.

 

Od tego czasu, spokój zapanował w Smoczym Królestwie.

Mizerny, koślawy smok, dyplomatycznie zrezygnował z obietnicy, gdyż okazała się wcale nie ładniejsza od niego, a nawet w niektórych szczegółach, prześcignęła go w wizerunku, takim a nie innym.

Może to i dobrze, bo ów bohater w swojej przyszłości, aż takim do rany przyłóż się nie okazał. Nawet budowę pomnika na jego cześć przerwano, gdy usłyszano jak mu dekiel zaczyna odbijać. Widocznie sława jego umysł czochrając, zmieniła go na tyle, że zaoszczędzono parę groszy, budując w tym miejscu Wesołe Miasteczko, w którym to małe smoczki, pluły ogniem na figurkę Złego Pana.

 

Po jakimś czasie w owej krainie, zaczęła krążyć z paszczy do paszczy legenda, o wyłaniającej się z rzeki gałęzi, co powieszonego Szewczyka na smoczej skórze unosi, któremu z gardła zardzewiałe gwoździe wystają, a na jednym z nich, sztuczna szczęka ukojenie w dyndaniu znajduje, pogryziona przez piranie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Marian 13.07.2018
    Czy to proroctwo jakie?
    W sumie fajna bajka.
    "Królestwo Smoków poczciwych" -> albo: "Królestwo Smoków Poczciwych", albo: "królestwo smoków poczciwych".
    Podzrawiam.
  • Dekaos Dondi 13.07.2018
    Dzięki Marianie. Poczciwych poprawiłem. Pozdrawiam
  • Justyska 13.07.2018
    Masz mój uśmiech:) Tu smoki szewczyka a nie szewczyk smoka. Super pomysł, no i kara za wyśmiewania adekwatna:)
    Pozdrawiam serdecznie!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania