Drabble - Plac zabaw
Spędziłem nań wilczą część młodości.
Niezwykły plac zabaw położony na dosyć stromym zboczu. Poznałem tam najlepszych przyjaciół, z jakimi przyszło mi się bawić, po dziś. Uczyli mnie wszystkiego, co zdołałem pojąć jako dziecko.
Gdzie chowają się chrabąszcze majowe, jak przestaną już latać oraz, który ptak o czym śpiewa. Wykładali również podstawy bezlitosnej fizyki, gdy obrywałem gałęziami, a zdarzyło się nawet, że z jednej spadałem.
Odwiedzając ostatnio to miejsce poczułem znów to niemiłe uczucie, że wszystko w życiu się zmienia i przemija. Smutne to, że kilku przyjaciół już nie ma, a wśród nich najważniejszego -stuletniego świerka, między którego korzeniami dorastałem.
Komentarze (39)
Ja również spotykał jeszcze swoje drzewa, na szczęście. Wciąż są młode.
Pozdrawiam?:)
Ja już probowałem kilka drzew posadzić, zawsze umierają po jakimś czasie ?
Najdłużej przeżył klon, który teraz ma trzy ludzkie lata i z piętnaście centymetrów wzrostu.
Smutne, niestety...
Myślałem o tym ostatnio. Doszedłem do wniosku, że to czy jest to smutne jest kwestią perspektywy. Dla nas, dorastających wśród natury, znających możliwości "starego" świata, może się to wydawać smutne.
Widzimy kontrast i subiektywnie oceniamy to co widzimy zgodnie z naszą perspektywą, uznając obcowanie z naturą za nadrzędne.
Dla człowieka dorastającego wśród elektroniki, percepcja jest przypuszczalnie zgoła odmienna. Oni postrzegają ten świat za przyjazny, dający im szczęście.
Smutek i szczęście to uczucia. Każdy odczuwa je z osobna i od każdego z nas zależy to, które wybierzemy. Skoro maluchy spędzające godziny przed ekranami czują się szczęśliwe, może my nie powinniśmy się z tego powodu czuć smutni?
No i bezsprzecznie powinniśmy raz na czas dać im możliwość poczuć też ten kontrast i wywalić z domu, żeby się przeszli po górach :)
Obyś miał rację. Ale nie wiem czy ewolucja przebiega aż tak szybko, by wyeliminować potrzebę (organiczną) kontaktu z naturą — i to zarówno w sferze duchowej jak i czysto fizycznej — bo jednak nasze ciała zmieniają się i dostosowują do trybu życia. Poza tym... jak to kiedyś wszystko rypsnie... To ech... Lepiej nie myśleć.
Nawet jeśli się mylę :) to nic nie poradzimy na to. Wchodzimy tu w zakres odwiecznego konfliktu młodych ze starymi. Starzy mówią młodzi wiedzą lepiej. A na końcu dostajemy konsekwencja działań naszych i tych przed nami. I tak toczy się koło życia.
Właśnie dlatego warto przyklęknąć w katedrze. Jeśli właśnie to sprawi nam radość :)
Odwieczny konflikt — fakt. Jedyną różnicę widzę w szybkości zmian. Mój Tato dzieciństwo spędził bez elektryczności, telefonu. Za jego życia technologia wręcz wybuchła. Teraz ma smartfona, tablet, ma swoje miejsce w cyfrowym świecie...
Ale w katedrze tak czy inaczej spotkamy się wszyscy, nawet wbrew swojej woli :).
Pozdrawiam!
Pozdrawiam
Niestety doświadczam tego.
Na szczęście młody człowiek oprócz tego co my w niego wlewamy ma własny mechanizm poznawczy, który pozwala mu wlewać do siebie również to czego on sam chce.
I na szczęście tego również doświadczam :)
Fajny ten Twój plac zabaw (był). Smutną wizję przedstawiłeś. Udany drabbelek.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania