Opoowi *** LBnP - XIII - Psie Marzenie
Wyczuwał, że go nie widzi. Miała takie dziwne oczy. Było mu z tego powodu bardzo przykro. Pomagał jej jak mógł. Wiele razy marzył o tym, żeby jego Pani mogła go zauważyć. Swego wiernego przyjaciela. Bo takim niewątpliwie był. Nie szczycił się tym przed innymi psami. Zresztą mało co je widywał. Może trochę na ulicy, gdy razem wędrował ze swoją Panią, troszcząc się o to, żeby trafiła gdzie zamierzała.
Pewnego razu przypomniał sobie, że w dalekiej krainie istnieje Psia Wróżka, z którą można się na odległość skontaktować, jeżeli ktoś potrzebuje pomocy. A on wiedział o jaką pomoc by poprosił.
W tym samym czasie jak o tym pomyślał, usłyszał w głowie słowa: ’’Możesz pomóc swojej Pani. Wystarczy, że pokonasz w ciągu jednej nocy drogę do mnie i z powrotem. Pamiętaj tylko, że to się wiąże z utratą czegoś, co ciebie dotyczy.”
Nie dowiedział się co może utracić, gdyż Wróżka dała do zrozumienia, że gdyby był tego świadomy, to próżny jego wysiłek. A zatem musiał zadziałać w ciemno.
I zadziałał. Gdy jego Pani zasnęła, wymknął się z domu przez otwarte drzwi. Dziwne to było, że nie zamknięte, ale nie myślał o tym. Zaczął biec w kierunku Wróżkowej Krainy, niewidocznej dla ludzi. Był przekonany, że na pewno istnieje. Nie wiedział dlaczego wie, w którym kierunku ma podążać. Biegł bardzo szybko. Musiał wrócić o brzasku.
Nagle zdał sobie sprawę, że z jego ciałem dzieje się coś dziwnego. Niby takie samo, lecz o wiele słabsze. Coraz trudniej pokonywał różne przeszkody. Z każdą mijającą sekundą, jego zmęczone ciało, szybciej traciło swoją witalność. Starzało się w zastraszającym tempie. Usłyszał w głowie słowa: ”Możesz zaprzestać biegu. Odzyskasz młodość i siły. Będziesz taki, jaki byłeś przed chwilą. A nawet sprawniejszy. Musisz coś postanowić. Wybieraj”
I wybrał. Biegł dalej cierpiąc ogromnie. Gdy dobiegł do Wróżkowej Krainy, zaczął biec z powrotem. Wrócił przed świtem. Kilkadziesiąt ostatnich metrów czołgał się po ziemi, plując krwią. Jakoś wszedł do mieszkania. Drzwi nadal nie były zamknięte. Położył się przy łóżku.
Gdy jego Pani się obudziła, nie mogła uwierzyć własnym oczom. Odzyskała wzrok. Widziała wszystko, co zapragnęła. Na dodatek ten sen, którego nie zdołała zapamiętać. Siedziała na łóżku i płakała ze szczęścia. Niewiele widziała przez łzy, ale to jej nie przeszkadzało, gdyż miała świadomość, że w każdej chwili może je wytrzeć i będzie wyraźnie widzieć. Taka była tym wszystkim skołowana, że w pierwszej chwili nie zauważyła swojego wiernego Przyjaciela. Leżał przy jej papciach i wypisie ze szpitala.
Spojrzała na niego. Teraz mogła. Wiedziała jak wygląda. Ale dlaczego jest taki stary. Zmarnowany życiem. Czy to moja wina. Aż taka wymagająca przecież nie byłam. No piesku… obudź się. Twoja Pani cię widzi. Zapewne się ucieszysz z tego powodu. Wyobraź sobie nasze wspólne spacery. Będzie wszystko inaczej, weselej, radośniej. I znowu łzy popłynęły z oczu. Z kolejnego szczęścia.
Tylko że coś tu nie grało. Jeszcze niedawno chociaż nie widziała, to słyszała znajome odgłosy: radosne poszczekiwania, dreptanie po podłodze lub chłeptanie wody z miseczki. A teraz nic. Absolutna cisza.
Schyliła się i pogłaskała ukochane stworzenie.
Ciało było zimne i martwe.
Po raz kolejny łzy napłynęły do oczu. Tym razem nie szczęścia, tylko z rozpaczy. Nigdy w swoim życiu tyle razy nie płakała, co teraz.
Ale nie wstydziła się tego. Ani tamtych łez, ani tym bardziej: tych.
Zadawała sobie pytania: Dlaczego? Jak to się mogło stać. Czyżbym doprowadziła do jego śmierci?
Nie, to niemożliwe. Był moim prawdziwym przyjacielem. Czy kiedyś się dowiem, co było przyczyną?
Nigdy się nie dowiedziała. Bo przecież nie mogła. W jaki sposób?
Zakopała go w przydomowym ogródku od strony ulicy. W najpiękniejszym zakątku. Bo wiedziała, które to miejsce.
Miała wybór.
Na jego grobie przymocowała tabliczkę z napisem:
Kiedyś ciebie nie widziałam, za to ty widziałeś mnie. Teraz jest odwrotnie. Niech mi ktoś do jasnej cholery wytłumaczy, dlaczego nie mogliśmy się widzieć wzajemnie?!
Wielu ludzi przystawało i czytało. Niektórzy ją namawiali, żeby zlikwidowała tabliczkę, gdyż napis jest dziwaczny. Jakby człowieka dotyczył.
A to tylko zwykły pies.
Komentarze (17)
Tak to można poza tekstem odnieść do różnych relacji.
Celem tekstu rozumiem, domyślam się że było wzruszenie czytelnika.
Uciekam, dobranoc.
Bardzo smutny tekst. Nie napiszę, że mi się podobał, bo byłoby to bardzo nietaktowne. Treść trafiła do mnie, myślę, że to wystarczy.
Pozdrawiam :)
"Teraz jest odwrotnie. Niech mi ktoś do jasnej cholery wytłumaczy, dlaczego nie mogliśmy się widzieć wzajemnie!?" - wpierw znak zapytania, potem wykrzyknik.
Końcówka ładna melancholijnie. Tekst pisany pod wywarcie odpowiednich wrażeń. Kupuję go, bo nie przesadziłeś z patosem. Tak... granicznie.
Ometkuj na konkurs, bo warto.
Czytając zastanawiałam się nad końcówką, a ostatnie zdanie, niby krótkie, ale ma w sobie ogromną moc :)
5 wstawiłam, pozdrawiam :)
Bardzo mi się podobało i to zakończenie takie prawdziwe i może dotyczyć związków międzyludzkich, jak często się mijamy, nie dostrzegamy... A no i jeszcze tak sobie myślę, że prawdziwe dobro nie potrzebuje poklasku.
Pozdrawiam serdecznie
Poprawnie napisany, choć bardzo smutny tekst.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania