Pokaż listęUkryj listę

Opoowi – LBnP↔50↔Milczenie Gór

Właśnie zaczynam wędrówkę na wierzchołek góry, gdy nagle słyszę za sobą, odgłos kroków. Spoglądam do tyłu, lecz szlak jest pusty. No cóż. Dziwnie jakoś ze mną ostatnio. Może tylko obluzowany kamień, był przyczyną wybrzmiałych dźwięków, lub co gorsza, poluzowana piąta klepka.

Nagle widzę niewyraźną postać. Delikatnie rozdziera znajomymi dłońmi, zasłonę lekkiej mgły. Nie mogę uwierzyć szczęściu. O w mordę! A jednak przyjechała za mną. Żona ukochana. Widzę ją teraz wyraźnie. Jest coraz bliżej. Chyba dzięki temu, że podchodzi do mnie, ubrana w ulubioną żółtą kurtkę. Nie ma czapki na głowie. Włosy falują od ledwie wyczuwalnego wiatru.

  

–– Cześć kochanie –– słyszę ciepłe słowa. –– Postanowiłam zrobić ci niespodziankę. Wiedziałam, że tu będziesz. W naszym ulubionym miejscu. Na początku wspinaczki.

–– Nie ma we mnie odpowiednich słów, żeby wyrazić należycie, tak ogromną radość.

–– Dlaczego tak dziwnie mówisz? Tak… elegancko? To do ciebie niepodobne. Aż mi głupio.

–– Przepraszam kochanie. Jestem trochę roztrzęsiony twoim widokiem. Nie zrozum mnie źle… sam nie wiem… dlaczego.

–– Hmm… to mnie zaczyna martwić. Chciałam tylko, żebyś w końcu...

–– Przepraszam. Przecież to świetnie, że jesteś.

–– Hmm… pamiętasz, jak śmiesznie groziłeś słonku, gdy ci świeciło prosto w gałki?

–– Oczywiście, że pamiętam. Jakbym mógł nie pamiętać: prosto w gałki. To cię zawsze, tak uroczo bawiło.

–– Wiesz co… zacznijmy wreszcie wędrówkę. Dobrze nam zrobi taki spacer. Może więcej zrozumiesz. Tak sądzę. Nie uważasz?

–– Masz racje. Ty sobie nawet nie zdajesz sprawy, ile szczęścia w tej chwili ofiarowujesz.

–– Oby… i nawzajem kochanie. No ale idźmy, bo pogodę szlag na szlaku, trafia.

  

*

–– Wiem co mówię. Proszę, uwierzcie mi. Żona zaginęła. Czy to do was nie dociera? Przyjechała bo chciała mi zrobić wspaniałą niespodziankę.

–– Jak wyglądała?

–– Tak jak zwykle. Cudownie.

–– No jasne. Co było dalej?

–– Po krótkiej rozmowie, zaczęliśmy iść w kierunku wierzchołka. Prawie cały czas szła przede mną, ale po jakimś czasie zaczęła mnie denerwować. To był nasz rytuał jakby. Słyszała za sobą marudzenie, że ma iść szybciej. Finał był taki jak zwykle. Maszerowała za mną i smęciła, że idę za wolno. Jednak tym razem, gdy spojrzałem do tyłu, żeby wypowiedzieć tradycyjną kwestię, nie było jej na szlaku. Szukałem jak mogłem najlepiej. Patrzyłem w przepaść. Wszystko na próżno.

  

*

–– Sprawa wygląda tak, że rozmawiałem telefonicznie z pańskim przyjacielem.

–– Nie wiem jak mam dziękować. Czyli numer był w porządku?

–– Tak.

–– I co? Ma jakiś pomysł, co mogło zajść? W końcu kto jak nie on.

–– Tak, tylko że...

  

*

Wreszcie po dłuższym czasie, dotarła do świadomości prawda, którą cały czas spychałem poza krawędź akceptacji. Teraz o dziwo, jest mi łatwiej, chociaż ponoszę wszelkie konsekwencje. Już nie muszę uciekać od tej cholernej ściany. Przytłaczała tak bardzo, izolując od wielu życzliwych ludzi, celebrując egoizm oraz użalanie się nad sobą.

 

*

Stoję u podnóża góry. Przestały boleć wspomnienia. Spoglądam na szlak, który tyle razy żeśmy wspólnie pokonywali. Mam już odchodzić, lecz ostatni raz spoglądam w stronę dalekich wierzchołków. Naszych ulubionych. Wtem, ni stąd ni zowąd, przestrzeń między nimi, rozświetla na chwilę jasny promień. Wiem co mam robić. Śmiesznie pogrozić słonku.

 

*

Wstałem wcześnie. Rześki i wypoczęty. Kolejny poranek sprzyja świetnemu samopoczuciu. Jest pochmurny, więc tym bardziej mogę wziąć głęboki oddech. Z uśmiechem wspominam znaną maksymę: „Czas minął, gra skończona.” Jestem teraz zupełnie innym człowiekiem. Więcej mogę, bo mnie stać. Raźno maszeruję w przyszłość, o powabnym imieniu. Żeby tylko cholera wzięła, te dołujące sny.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Przyszłość o powabnym imieniu... Jedno, poza interpunkcją, do której się zresztą chyba przyzwyczaiłem: żeśmy. Ale może to specjalnie tak potocznie... Prosto w gałki – cudne. Ale grozić słonku nie wolno, same nieszczęścia z tego ?
    Pozdrawiam ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pobóg Welebor↔Dzięki:)↔Ano tak jak wiesz, z własnego pisania, różniście pisze?:) Żeśmy też.
    Pozdrawiam?:)
  • Witam w Bitwie!
    Podziękowanie i powodzenia.

    Literkowa
  • Rozpoczynamy Głosowanie!
    Zapraszamy do czytania i komentowania. Potem na Forum: https://www.opowi.pl/forum/literkowa-bitwa-na-proze-glosowanie-w935/
    Głosujemy wg. zasady 3 - 2- 1
    Zapraszamy obowiązkowo Autorów!
    Głosowanie potrwa do 28 pażdziernika /piątekk/ godz. 23:59
    Literkowa
  • Urszula Pieńkowska dwa lata temu
    Inność, która na początku związku nas tak bardzo pociąga w partnerze, później nazywa się motywem zbrodni :)
    Fajne opowiadanie.

    Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Urszula Pieńkowska↔Dzięki:)↔Tak to mogło wyglądać, aczkolwiek niekoniecznie?↔Pozdrawiam?:)
  • Urszula Pieńkowska dwa lata temu
    Dekaos Dondi Oczywiste, że u Ciebie nic nie jest oczywiste:)
    Pozdrawiam ?
  • Pasja dwa lata temu
    Wędrówka na szczyt zawsze bywa trudnym wyzwaniem. W tej ciężkiej przeprawie trzeba zwracać szczególną uwagę na przyszłość, która praktycznie nie istnieje... nawet w snach. Przed nami zawsze czas biegnie do przodu, nigdy do tyłu, a my jesteśmy w zawsze w tym samym miejscu. Lecz góry milczą o tych co odeszli przed nami.

    Pozdrawiam
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pasjo↔Dzięki za komet, z innego spojrzenia, na to co jest i będzie:)↔Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania