Wieersz <*> Bukiecik
na drzewa konarze zawisło ciało
tak sobie dynda przez całe lata
wielu ludzi w to miejsce wracało
by sobie spojrzeć na wariata
na tle słoneczka jest niewidoczny
gdyż żółta koszulka się zachowała
oraz czapeczka a spodnie na żółto
dobra duszyczka mu pomalowała
oczka już dawno wyjadły ptaki
z ciała co nieco zgniło odpadło
trochę widoczne jeszcze są flaki
oraz żółtawe wyschnięte sadło
przyszła tu kiedyś śliczna dziewuszka
którą wisielec z jezdni nawrócił
autko nie stłukło jej pulsu serduszka
a on swoją miłość jeszcze dorzucił
teraz go widzi przez smród cofnięta
uśmiech wyraźny w szczęce zębiastej
nadal go kocha pieszczoty pamięta
myśli też biedna o higienie własnej
a zatem trudno bez przytulania
wszak nową sukienkę wczoraj kupiła
a zresztą co jej z takiego kochania
gdy nową swą szatę by pobrudziła
trzyma przy sobie nasionka malutkie
z miłością sieje pod resztką kochanka
wtem nagle kwiaty rosną ładniutkie
przychodzi i zrasza każdego ranka
poczęły obrastać przegniłe ciało
płosząc robaczki wrastając w kiszki
aż w końcu z trupa zostało mało
tylko kolory pod spodem łodyżki
)*~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~*(
na drzewa konarze wisi bukiecik
w kokonie wspomnień
gdy wtedy na łące
nie gnije nie śmierdzi
chociaż bez wody
kwiaty nie więdną
są wciąż jak żywe
wiecznie pachnące
Komentarze (11)
pzdr
Pozdrawiam!!!
taka kwiatowa pralina padlina ;) Trzeba było tak sonet do trupa przerobić ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania