Wieersz <*> Ofiara obiadu.
niech to diabli kurde molek
pływają kłaki w moim rosole
muchy glizdy toną w nieładzie
oraz paluszki w pełnym rozkładzie
smród jak mgiełka nozdrza młóci
chyba co nieco gęba wyrzuci
oj gulgotki już z trzewi tryska
w gęstej mazi łyżeczka błyska
wstaję nagle od lepkiej michy
chce do wychodka opróżnić kichy
co się dzieje słyszę mlaskanie
to mej twarzy w kałużę spadanie
na dodatek dwa cwane szczurki
chcą się dobrać do mojej rurki
przez którą w ciszy oraz skupieniu
chciałem ja ciućkać przy jedzeniu
widzę ptaszka przy mojej twarzy
wyłupie mi oko czy się odważy
a jednak bestia milutka była
tylko w nochalu mi dziurę zrobiła
nawet ślimaczek i jego chata
spieprzył do ucha szukając brata
pająk włochaty zwierzątko tłuste
wlazł do nosa jak zając w kapustę
już bym wolał jeść zwykłe frytki
myślę spoglądam na moje łydki
postrzępione w krewce są całe
a z nich wystają dwie kości białe
nagle przywlekło się jakieś psisko
zaczęło obgryzać mi niemal wszystko
a później przybiegły urocze świnki
już nigdy nie zrobię uroczej minki
*
trzeba było dojść do ładu
zabrał pojazd ofiarę obiadu
Komentarze (11)
Pozdrawiam.
tego zgarniętego w resztach truposza. :) 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania