Pokaż listęUkryj listę

Wieersz <*> Krwawy Księżyc

Niewola. Ciasny pokój. Wychodzę na zewnątrz.

Dość tego. Nie godzę się z tym. Nie może tak być. Trzymam nóż.

Błyszczące ostrze czeka na spełnienie. Wbijam w szarą powierzchnię.

Słyszę jęk zranionego Księżyca.

Czerwone kropelki rosy, błyszczą zmęczoną szarością.

Nie widzę blasku Słońca. O nie! Tylko nie to. Ono jest. Przyćmione. Przyczajone.

Takie inne. Zaczynam się bać. Ono mnie goni. Uciekam coraz szybciej.

Wyrzucam nóż. Narzędzie zwątpienia. Wiruje przez chwile, zamieniając się w popiół.

Zwęglone ciałka polnych myszy, kleją się do butów. Uciekam. Wciąż biegnę.

Księżycu, czy ty mnie widzisz? Nie pozwól na to. Proszę.

Dlaczego każesz mi cierpieć? Czuję oddech słonecznej gardzieli.

Potężny ryk, wiruje w mojej głowie, jak stado zgłodniałych sępów.

Pajęczyna. Jestem w pajęczynie ciepłych dźwięków. Ale zimnych.

Szaleńczo zimnych. Lodowatych. Czerwone kropelki szarości, wznoszą się ku niebu.

Chcę je złapać. Pochwycić. Uczepić się drobinek nadziei.

Poszybować. Ulecieć razem z nimi. Owinąć zbawczym wiatrem.

Nie mogę. Muszę biec. Właśnie tutaj. Przez łąkę niemożliwości.

Księżycu. Dlaczego tak? Czy słyszysz moje błaganie? Biegnę. Uciekam się do Nich.

Ono mnie dogania. Jest coraz bliżej. Ten złowieszczy żar kulistej fali.

Nie oglądam się za siebie. Boję się tego widoku. Tego co zostało za mną.

Widzę jego ogromny cień. Biegnę na nim. Drgającym.

Ciemnym. Lecz on biegnie szybciej. Jestem małością.

Małą szarą myszką.Wystraszonym pyłkiem popiołu. Wiem o tym. Teraz wiem.

Dopadło mnie. Kłębowisko gorącej magmy, zasłania nicość.

Unosi się nade mną. Chce mnie wchłonąć. Pożreć. Roztopić na gorące kawałeczki.

Otwieram Parasol. Wiem, że go mam. Cały czas miałem. Za późno się pod nim chronię.

Całe życie za późno. Gorący deszcz przepala płótno.

Pocałunki wrzących cząstek, kleją się do mnie jak pijawki.

Wysysają moje ciało. Całego mnie. Czuję zapach palonego mięsa.

Widzę jasność jaśniejszą niż światło. Brzeg tonący we mgle.

Oddalam się. Lecę w dół porwany przez mrok.

Słyszę wycie głośniejsze niż wiatr. Ciemność ciemniejszą niż noc.

Przeszłość. Teraz. Przyszłość bez przyszłości. Przegraną bez zwycięzcy.

Ból. Płacz. Krzyk. Wszechobecny wrzask. Mój własny jęk.

 

Tak. To ja do ciebie wołam. Księżycu wybacz. Moja wina.

Uratuj mnie chociaż krwawisz.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania