Boska Makabra: Filozof - Rozdział 3 (Część 7)
Yodiara, stolica Gormili, ogromne miasto, w którym mieszkała sama królowa. Właśnie tutaj Ed miał nadzieję znaleźć jakiekolwiek wskazówki dotyczącego gry bożka. Złotowłosy razem z Kasei w końcu dojechali. Dziewczyna już dawno tutaj nie była, więc każdy widok ją zachwycał: piękne budynki, elegancko ubrani ludzie, dorodne drzewa i rośliny, a także rzeźby i ozdoby, jakie ustawione były przy ulicach. W końcu znaleźli właściwy budynek mieszkalny i weszli na klatkę schodową. Wchodzili po stopniach, aż na siódme piętro. Ed szukał czerwonych drzwi, a gdy je znalazł, zapukał.
– KTO TAM KUŹWA ZNOWU?! – Usłyszeli uniesiony głos zza drzwi. – NIE CHCĘ NIC KUPOWAĆ, NIE CHCĘ DAWAĆ ŻADNYCH PIENIĘDZY, WYNOCHA!
– Em… Artur? To ja, Edward. Z Rebellar.
Odpowiedź nie padła, w zamian byli w stanie usłyszeć dźwięki odsuwania czegoś z trudem. Po chwili drzwi otworzył spocony i zmachany chłopak w wieku Edwarda, miał pomarańczowe włosy, morelowe oczy i opaloną karnację. Ubrany był w białą koszulę, krótkie brązowe spodnie i sandały.
– O rany! – wykrzyczał szczęśliwy, po czym przetarł dłonią pot z twarzy. – Stary, jak ja cię dawno nie widziałem! Kopę lat, Edek!
– Cześć – przywitał się Ed. – Co ty robiłeś? Zagradzasz drzwi czymś?
– Aa… Tak, szafką. Wkurzają mnie ci ludzie! Przychodzą tutaj non-stop i próbują mi wciskać jakieś rzeczy, które są mi zbędne do życia! A miarka się przebrała, gdy wparowali mi do domu! Od tamtej pory zagradzam drzwi! Ale proszę, wejdź, co cię tu sprowadza?
Ed wszedł z Kasei do jego mieszkania, zdjęli buty. Mieszkanie było dosyć duże, nawet jeśli żyła w nim tylko jedna osoba. Miało trzy pokoje, każde oddzielone od siebie drzwiami, aneks kuchenny i łazienkę. Artur zaprowadził ich do dziennego pokoju, po czym zaparzył im herbaty.
– Co mnie tu sprowadza, pytałeś – powiedział Ed, gdy Artur dosiadł się do niego i Kasei. – Interesy.
– Hm?
– Nadal masz dostęp do pradawnych ksiąg, prawda? Potrzeba mi czegoś o religiach.
– Wow, religiach? – Zdziwił się Artur. – Po co to tobie? Nawróciłeś się?
– Ja? – Zaśmiał się Edward. – Można tak powiedzieć. Po prostu chcę zapoznać się z tym tematem.
– Ale dlaczego akurat pradawne?
– Sądzę, że mogę tam doczytać się wielu ciekawych rzeczy. I poza tym, mam wspaniałego przyjaciela, który może mi taką książkę załatwić, prawda?
– Hehehe! – Zaśmiał się Artur. – Załatwię, spoko. Chcesz zostać tutaj na kilka dni, czy przyjechałeś tak po prostu?
– Jeśli to nie problem to bym został. Zapłacę ci.
– Ach tam! Nie przesadzaj! Po rodzicach dom mi wielki został. Pomógłbyś mi przy okazji przegonić tych idiotów, co wciskają mi te gówienka.
– Haha, na pewno to zrobię jak zajdzie konieczność. – Ed chwycił kubek za ucho i zaczął pić herbatę.
– Ale dobra, skoro tu już jesteś, to muszę ci coś opowiedzieć.
– Hm? – Złotowłosy odwrócił w jego stronę wzrok, Kasei tak samo.
– Dzieją się tutaj naprawdę dziwne rzeczy ostatnio. – Artur odstawił swój kubek, a Ed spoważniał.
– Jakie? – spytała Kasei.
– Cóż… kanibalizm.
– Kanibalizm? – rzekła pytająco. – Co to takiego?
– …Człowiek zjada człowieka – odpowiedział Ed.
– Obrzydliwe… – skomentowała.
– Królowa jest zaniepokojona – mówił dalej Artur. – Nadal nie wiadomo, kto jest temu winien. Na początku znajdywano ciała, którym brakowało rąk, nóg czy nawet narządów. Ale niedługo później dopiero odkryto, że za tym stoi jakiś kanibal.
Ed spojrzał na Kasei. Brzmiało to dla nich zbyt podejrzanie, by nie mogli tego połączyć z grą. Dopili herbatę, po czym odstawili kubki.
– Dobrze, że o tym powiedziałeś.– Uśmiechnął się Ed. – Ja i Kasei chcieliśmy się jeszcze przejść po mieście, w sumie dawno już nas tutaj nie było. To dobrze, że nas ostrzegłeś.
– Ha, proszę bardzo! To skoro chcecie iść, to idźcie teraz, póki ciemno nie jest. Pod wieczór zaczyna się godzina policyjna, nie wolno wtedy wychodzić właśnie z tego powodu.
– Zrozumieliśmy. Chodź, Kasei.
– Ok! – Wstali i wyszli z domu.
Szli przez miasto, które żyło swoim rytmem, a słońce powoli zbliżało się ku horyzontowi. Ed i Kasei szukali czegokolwiek, co mogłoby naprowadzić ich na innych uczestników.
– Kanibalizm… – zastanowił się Ed głośno. – Czy tylko dla mnie ma to jakiś związek z grą?
– Nie tylko dla ciebie – odparła Kasei. – Kto wie, jakich wariatów ten bożek wybiera…
– Słusznie. Mamy czas do wieczora, by się rozejrzeć.
Chodzili po mieście cały ten czas, starając się, by nikt nie zwrócił na nich zbytniej uwagi. Ed skupiał magię, szukał śladów many, robiło się coraz ciemniej. Chodzili w różne miejsca, po budynkach, po parku, po targach i barach. Nigdzie jednak nie mogli niczego znaleźć. Słońce już prawie zaszło, postanowili wybrać sobie na dziś jeszcze jedno miejsce do przeszukania. Tym miejscem była jakaś fabryka o wielkich oknach, zastali tam kartony i maszyny. Poczuł tam jakiś ślad, wraz z Kasei wślizgnęli się do środka, złotowłosy nadal skupiał magię wokół swoich dłoni, skupiał swój umysł… Gdy poczuł coś, słabo, lecz coś, co przypominało aurę bożka. Zatrzymał się.
– Chyba mamy towarzystwo.
Na te słowa Kasei od razu zmieniła się we włócznie, a Ed złapał ją w dłonie. Czekał, gdy jego oczom ukazała się dziewczyna o długich, czerwonych włosach. A tuż za nią stało jeszcze troje ludzi, dwóch z lisimi uszami, jeden z króliczymi. Ta z fiołkowymi włosami skupiała magię, lecz po chwili przestała.
– Mistrzu, to jest… – powiedziała najwyższa, z bladofiołkowymi włosami. – Jeden z grających. Ed nieco zestresował się zaistniałą sytuacją. Czerwonowłosa lekko uśmiechnęła się.
Koniec rozdziału 3.
Komentarze (6)
Pozdrawiam ciepło :)
To prawda, jest tutaj tego mnóstwo. To były jeszcze te czasy pisarstwa, kiedy nie umiałam znaleźć innych synonimów, bardzo charakterystyczne dla tzw "młodocianego" tekstu ;) Ogółem wersja "Filozofa" którą udostępniam na opowi jest wersją bez profesjonalnej redakcji, gdzie dociągnęłam stylistykę opisywania kolorem włosów do końca, by nie burzyć pewnej harmonii. Byłoby to dziwne, gdyby nagle styl się zmienił. Ale bardzo możliwe, że kiedy już uzbieram pieniążki i wyślę redaktorom tekst, to ta tendencja zniknie. Ogółem już zredagowanej wersji na opowi nie będę wrzucać, możliwe że po prostu zrobię update wszystkich części na istniejących publikacjach, albo po prostu rzucę link do pdfów. Teraz jak poprawiam drugą część z cyklu Boskiej Makabry, to likwiduję ten typ opisu i ograniczam go do absolutnego minimum, więc w przyszłych opowiadaniach to zniknie. :) Ogółem za to przepraszam, bo to czasem wygląda infantylnie, ale z drugiej strony chciałam też widzieć, sama dla siebie, pewien "progress". Ale na pewno w tej materii i na to coś zaradzę, ale trzeba dać mi czas, bo taka tona tekstu niemało kosztuje, by ją redaktorzy ogarneli. xD
Spokojnie, dobre rzeczy wymagają czasu. Prolog kolejnej cześci perfekcyjnie mnie zaciekawił, więc moje oczekiwanie nie ostudzi się, nieważne ile bym czekała. Uwierz, czekać to ja mogę i mogę... nadal wierzę w Half Life 3, a ostatnio Alyx dostałam... ;) Czekanie popłaca!
Pozdrawiam!
No no, ciekawie, kanibalizm. Nie powiem, intrygujący temat, sam również o nim cuś tam pisałem. Ciekaw jestem, czy rzeczywiście wiąże się z grą, czy z pewną ciemną stroną i degeneracją świata. No no, zobaczymy :)
Z tego co się zorientowałem, to na końcu bodajże ponownie spotkali naszych zwierzakoludzi.
Muszę powiedzieć, że część zakończona w dobrym miejscu, bo nie wiadomo co się wydarzy, a chce się wiedzieć haha :D
Ale co to? Co to? Końcówka rozdziału...
a skoro tak, to pora na krótkie podsumowanie: ;)
Cóż, wiele, wiele się wydarzyło. Peter, Mateo, Ed, Kasei, coraz bardziej rozwijają się jako postacie.
Peter, mam nadzieje "dojrzewa", "dorośleje".
Mateo, wpada w obłęd, w jednym komentarz wspominałem, że jest mi go żal i zdania nie zmieniam. No, zobaczymy, jak to się dalej z nim potoczy, czy "zniszczy" siebie.
Ed, nasz "nie-filozof" ;) Po raz pierwszy zabił, po raz pierwszy tego doświadczył, odebrał komuś życie. Mam nadzieję, że dzięki temu bardziej zrozumiał Petera, a to pozwoli im w przyszłości, w końcu szczerze porozmawiać i się "dogadać".
Zabił i co? Szok, wyparcie, histeryczny śmiech, aby "wytrzymać". Zastanawia mnie, czy gra nie odsłoni jego mrocznej strony, o czym chyba również wspomniałem w jednym z poprzednich komentarzy. No zobaczymy, zobaczymy. Mam nadzieję, że "zachowa" siebie, lecz jest to tylko mała prośba, a jak będzie, to się okaże.
Kasei, no co tu dużo mówić? Nadal moja ulubiona postać, po prostu świetna. Cóż, szczerze powiedziałbym nawet, iż mam pewną słabość di tego typu postaci, ale co poradzić, można powiedzieć trafiłaś nią we mnie haha ;) Mam nadzieję, że Kasei będzie niejako a la "bezpiecznikiem", który powstrzyma Eda przed ewentualnym, nie wykluczonym zejściu na złą drogę, gdyby rzeczywiście zaczęło się to ziszczać. W końcu jest tak niewinna, prostoduszna, naturalna. Oby była przeciwwagą.
Bożek, właśnie bożek. Co z nim? A no, on jak to on, nie ujawnia się za często, ale nie wierze, że nie obserwuje ;) bo w końcu po to też jest ta gra, aby mógł obserwować, poznawać jeszcze bardziej i uczyć się więcej. Zapoczątkował kolejny cykl. Czy okaże się prawdziwą "Makabrą"? To się okaże.
Migną nam tam gdzieś również Goro. Cóż, również szykuje się do gry. Na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło, że ma przewagę, że nie gra fair, że to niesprawiedliwe, ale z drugiej strony, czy życie nie jest niesprawiedliwe? Czy jedni nie mają lepiej? Lepszego startu? Niż inni? No właśnie. Bardzo dobry obraz tej "nierówności".
Pojawił się również nowe, równie ciekawe i intrygujące postacie zwierzakoludzi i ta tajemnicza potężna kobieta, czarodziejka na pegazie. Z pewnością rozwiną nam powieść o nowe wątki, jakie? To się okaże :)
Każda ma jak na razie zarysowaną osobowość i cóż, tutaj również, jak zwykle czekam na rozwój i więcej informacji, wiedzy :) Matko, głodnym jej normalnie prawie jak bożek haha, albo jeszcze bardziej? :D Nie, to niemożliwe, w końcu to bożek, a jam tylko prosty czytelnik ;)
Ogólnie, muszę również zauważyć, że z każdą częścią, z każdym rozdziałem wzrasta poziom powieści pod każdym względem. Widać ten stopniowy progres :) Z pewnością w następnych częściach będzie jeszcze wyraźniejszy :)
Łoooo, znowu się "trochę" rozpisałem haha, więc kończę. Bo ja tu gadu gadu, a tu trzeba będzie lecieć do kolejnego rozdziału do kolejnej części, aby w dalszym ciągu poznawać Twój "Świat" i kolejne jego "smaczki" ;)
Powiem Ci szczerze, że po zobaczeniu tego komentarza miałam mocne wypieki na twarzy, a serducho przyspieszało mi z każdą przeczytaną linijką. Dlatego odpisuję tak późno, bo jeju, jeju... Jest mi naprawdę miło, a wręcz aż czuję, że języka mi brakuje w gębie... Ostatni raz tak zareagowałam, gdy pan Bajko mi napisał recenzję po przeczytaniu całości. TuT
Mogę jedynie powiedzieć pokornie - dziękuję. Naprawdę dziękuję za zainteresowanie i tak głęboką analizę, gdyż właśnie na tym mi między innymi zależało gdy to pisałam. Na dyskusji, dzieleniem się postrzeżeniami i uwagami, które pomogą mi się jeszcze bardziej rozwinąć. Naprawdę dziękuję, bo znaczy dla mnie tak wiele, że w słowa tego nie ubiorę.
Chyba też teraz wiem, jak się czują ludzie gdy nawiedzę ich z ultra długim komentarzem, ha!
No to już powoli przechodzisz do czwóreczki. Im dalej w las, tym będzie więcej informacji i tylko więcej zwrotów akcji, o tym ZAPEWNIAM, daję wręcz GWARANCJĘ, że wszystko co poruszyłeś w komentarzu i napisałeś, że masz nadzieje, że się jeszcze rozwinie/pojawi, BĘDZIE. Szczególnie kwestia jak to z tym zabijaniem i czy Ed ujawni swoją "mroczną stronę". Bo o mrocznych stronach będzie jeszcze czas, by porozmawiać. Oj, oj... będzie. ;)
Bożek cały czas obecny, ale obserwuje cicho, bo w końcu po co miałby ciągle się pojawiać. Głównie to przychodzi do Mateo jak pewnie zauważyłeś, no ale przez jego stan psychiczny można sobie wyobrazić czemu - widzi w nim "potencjał" prawdziwego spektaklu, więc co rusz stara się wrzucić przysłowiowy opał do drewna, by ogień rósł i rósł.
Radzę też bacznie obserwować Goro. Naprawdę mnie ciekawi, jak z biegiem wydarzeń będziesz go postrzegał, gdyż kryje jeszcze wiele asów w rękawie.
"Ogólnie, muszę również zauważyć, że z każdą częścią, z każdym rozdziałem wzrasta poziom powieści pod każdym względem. Widać ten stopniowy progres :) Z pewnością w następnych częściach będzie jeszcze wyraźniejszy :)"
No proszę! To właśnie w tym momencie pan Bajko również mi mówił, że idzie coraz lepiej z każdym rozdziałem, zupełnie jakbym się "rozkręcała". No cóż, choć ktoś mi na innym forum ironicznie i szyderczo zarzucał, że "to się nie nadaje do czytania", to jednak przestałam się tym przejmować, bo naprawdę, ale to naprawdę wrzuciłam w napisanie i podnoszenie swoich umiejętności bardzo dużo czasu i siły. Że nie jest redakcyjnie i technicznie perfekcyjnie, to jestem świadoma, ale powoli nad tym pracuję - będę całość oddawała pod opiekę redakcyjną, ale zanim to zrobię muszę uzbierać "trochę" pieniędzy. Cała powieść jest bardzo obszerna, więc i trochę będzie kosztowała jej redakcja, ale czego się nie robi z miłości. ;) Nowe powieści jednak zanim ujrzą opowijskie światło dzienne to będą już po redakcji w całości, więc o technicznych usterkach praktycznie nie będzie mowy, a będzie można się cieszyć czystym tekstem. Z Filozofem wyszło inaczej, ale osobiście uważam, że to nadaje całości uroku - pierwsza powieść, to i pierwsze kroki i błędy, których nie trzeba się wstydzić.
No to czekam na kolejne komentarze pod rozdziałami! Tak też szepnę, bo ostatnio jak stalkerowałam Twoje komentarze to gdzieś wspominałeś, że podoba Ci się między innymi poruszanie tematu fanatyzmu religijnego... I cóż, mogę Ci obiecać, że ta kwestia na pewno się w Filozofie pojawi. ;) Ale czytaj na spokojnie, bo jeszcze wiele przed Tobą, że tak to ujmę, haha!
Miłej nocy/dnia. ;)
Doprawdy, piękna to odpowiedź. Aż mi się od razu humor poprawił i widzę jeszcze wyraźniej, jeszcze bardziej, iż jest sens, sens
I za to dziękuję :D
Również miłej nocy ;)
Ps
Za szybko mi się nacisnęło "zapisz" ?
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania