Boska Makabra: Filozof - Rozdział 6 (Część 8)
Peter, zmęczony wrażeniami dzisiejszego dnia, wrócił do domu. Myślał nadal o Edzie i o Kasei. Nie miał z nimi żadnego kontaktu. Zaczął już nawet myśleć, że może pojechali szukać Mateo? Tego bał się najbardziej. W wiosce panował względny spokój. Przed powrotem do domu, jak codziennie, zaszedł na grób Jana. Przypomniał sobie wtedy obrazy, jakie widział w domu Jenkinsów, zapłakał samotnie. Przypomniał mu się wtedy również list, który tam znalazł. Wyciągnął go z koszuli, po czym usiadł i przeczytał.
Peterze
To, co się zaraz ze mną stanie, nie może być już odwrócone.
Błagam Cię tylko, żebyś się nie obwiniał za nic, co ze mną będzie. Gdyż to była moja całkowicie świadoma decyzja. To ja śmiałem igrać z tą magią i teraz to ja muszę ponieść tego konsekwencje. Chcę, byś opiekował się naszymi pacjentami, swoim i moim bratem i Kasei. I babcią Casandrą. I każdym w naszej wiosce, gdyż to ty jesteś jej przyszłością. Ty jesteś przyszłością medycyny. I naprawde wierzę, że p e wne g o dni a coś wymyślisz.
Proszę nie przestawaj leczyć hemasitus. To jest m o ja jedyna pro
Ostatnie słowa były spisane krwią. I nie były już pisane starannym pismem Jana, ale literami z długimi odstępami od siebie. Ostatnie zdanie nie zostało dokończone, jednak Peter wiedział dokładnie, co przyjaciel chciał przekazać. Zapłakał ponownie.
Postanowił pójść do biblioteki, którą miał w domu, gdyż tam zawsze przychodził, gdy było mu źle. Tam zawsze przecież czekał jego brat, zawsze gotowy go pocieszyć. Peter czuł, że to zmarnował.
Zapalił lampkę. Sterty kartek i książek leżały tak samo, jak wcześniej.
Nic się nie zmieniło.
Znowu zapłakał.
Chciał wyjść, gdy nagle przypadkowo strącił książki Eda. Szybko się chylił, żeby je podnieść, jednak wtedy to zobaczył karteczkę z podpisaną datą, która przykuła jego uwagę. Był to dzień kiedy Ed i Kasei zniknęli. Wiedział, że nie powinien, lecz wziął ją do ręki i zaczął czytać.
Już nie zapłakał. Tylko się przeraził.
– To… nie może być… – mruknął pod nosem.
Był wystraszony.
Koniec rozdziału 6
Komentarze (6)
Ale tak, nie powinien się za nic obwiniać.
Chociaż czasem, ba, często obwiniamy się za coś, na co nie mamy żadnego wpływu.
Piątka oczywiście ;)
Dziękuję za obecność i ocenę. :)
Pozdrawiam ~Cynamonek
Ohh Haley, ta Haley, jeszcze nam tutaj namiesza. ;)
Chciałem napisać, że rozdział krótki, ale zobaczyłem, że to epilog, więc to do przyjęcia. Poznaliśmy nowe postacie, dowiedzieliśmy się paru nowych rzeczy o starych, a jeszcze czuję, że wiele przed czytelnikiem. Cierpienie Petera potrafi poruszyć, nawet jeśli wina nie leży po jego stronie. Daję 5 i biorę się za kolejny epizod.
Pozdrawiam ciepło :)
Bardzo dziękuję za ocenę i czekam na dalsze wrażenia - lecisz z tym sprawnie, już 7 tom przed Tobą! ;)
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania