Boska Makabra: Filozof - Rozdział 4 (Część 5)
– Hej mistrzu… Czy naprawdę jesteś pewna co do tej współpracy? – spytał Lorenzo. Aru pokiwała głową.
– Oczywiście, że nie jestem. Jednakże…
– Edward z Rebellar naprawdę nie wytwarza złej aury – dokończyła za czerwonowłosą Kyoko.
– Ja sądzę, że jesteście wszyscy debilami! – wykrzyczała Eris. – Naprawdę sądzicie, że on się z nami tymi informacjami podzieli? Że nie ma wobec nas żadnych złych planów? Naiwniaki! Znam takich jak on! Najpierw mają ładne, maślane oczka, a potem wbijają nóż w plecy!
– Jego styl walki jednak był honorowy – odpowiedziała stanowczo fiołkowowłosa. – Uwierz mi czy nie, Eris, jednak po stylu walki też widać osobowość i cele. Znam się na tym.
– Tia, bo jesteś wspaniałą Kyoko – fuknęła.
– Zastanawiam się… czy Edward nie nadawałby się jako sojusznik przez całą grę – powiedziała głośno Aru. – Wiadomo, że walczyć byśmy musieli ostatecznie, jednak… pozwoliłoby nam to przeżyć.
– Chyba już totalnie ciebie… powaliło! – wykrzyczała Eris. – DOBRA! Skoro tak chcesz… to go sprawdźmy!
– Niby jak? – spytał zaciekawiony Lorenzo.
– Jest tylko jeden stan, w którym ludzie mówią szczerą prawdę! A przynajmniej tak się uważa… Więc spróbujmy! – zaśmiała się brzydko czarnowłosa.
~
Edward siedział, pisał notatkę w swoim notesie na temat ostatnich wydarzeń i tego, co Aru mu powiedziała. Kasei za to nadal czytała książki i zapisywała nazwiska rodów. Zbliżał się wieczór, nie poczuli nawet upływu czasu. Wrócili do rzeczywistości dopiero, gdy usłyszeli znajomy głos.
– Witaj. – Uśmiechnęła się Aru, wraz z nią były wszystkie jej bronie. – I jak tam poszukiwania?
– Na książki specjalne sobie poczekasz – mówił Ed, który nie odrywał się od pisania. – Jednak Kasei spisała rody, jakie powinniśmy przejrzeć.
– Enzern, Kavaru, Brando, Yanara, Kasuse… – czytała Kasei. Aru gestem wskazała, by nie kontynuowała czytania.
– Skoro tak dużo pracowaliście… Co wy na to, by oderwać się nieco od stresu? – zaproponowała tajemniczo Eris. – I zapomnieć choć na chwile o tym, że gramy w cholernie niebezpieczną grę? Chciałbyś może się z nami napić?
– Ech? Napić? – Zdziwił się Edward.
– Nie ma nic lepszego na rozluźnienie od zimnego trunku! – Zachichotała Eris. Aru, Kyoko i Lorenzo spojrzeli po sobie. Ed odetchnął.
– No dobrze. By lepiej się poznać możemy się napić. – Uśmiechnął się. Eris zaśmiała się złowieszczo.
~
Kolejny wieczór był kolejną szansą do ataku; pomimo wszechobecnych ostrzeżeń i zbiorowej paniki, Catherin nadal udawało się upolować nowe ofiary. Dobierała je ostrożnie, wszystko wcześniej planując. Była zadowolona, że udało się jej po raz kolejny, a wszystko to dzięki pegazowi. Brunetka właśnie skończyła przygotowywać swój „posiłek” – aksamitną suknię przemieniła w poszarpaną szmaciankę, piękną biżuterię wyrzuciła gdzieś w kąt, a ciało kobiety zmasakrowała, zrobiła to wszystko dla własnego fetyszu. Po swoim obrzędzie wyrzuciła ciało ofiary daleko od kryjówki, tam, gdzie ją uprowadziła. Zostawiała ślady, manifestowała innym swoją obecność i gotowość do najgorszych czynów. Skrzydła wron trzepotały, czarne ptaki zbierały się przy wyrzuconym ciele – dla ludzi czyny Catherin były makabrą, dla ptactwa okazją do nasycenia żołądków.
Ucztę wron obserwował kruk, dostojny ptak. W jego lśniących oczach widać było pogardę, rozłożył swoje skrzydła i poszybował ku górze, kiedy Catherin siedząca na Karii jechała bez konkretnego celu. Z nieba spadło czarne pióro, które przeleciało jej przed twarzą, złapała je w palce.
– Kruki – mruknęła do Karii z przymkniętymi oczami. Wzięła mocny wdech, po czym powoli odetchnęła. – Czujesz? To odór śmierci.
– Tak. Masz racje. Lecz… nie czuję żadnej obecności – odpowiedział pegaz, który rozłożył skrzydła. Catherin poczuła zdenerwowanie, rozejrzała się.
– Ciekawe… – Na twarzy kobiety zagościł złośliwy uśmiech. – Kogo takiego możemy tu mieć?
Brunetka przeraziła się, gdy poczuła jak wokół jej ciała coś się zbiera; to była czarna mana, nawet czarniejsza niż ta od Karii. Pegaz ze swoim właścicielem natychmiast odskoczył. Brunetka przyłożyła dłoń do gardła i zaczęła ciężko oddychać, już nie była tak opanowana jak wcześniej. Czarna mana znowu wyskoczyła w ich stronę, Karia zaparła się i próbowała odepchnąć dziwną energię. Catherin była coraz bardziej przerażona; nigdy nie widziała, by jej pegaz tak bardzo męczył się w walce. Przeklęła pod nosem, kopnęła Karię nogami w brzuch, to był znak, by uciekała. Pegaz rozłożył skrzydła szeroko, po czym wybił się w górę. Czarna mana szybko cofnęła się w cień, a z niego po chwili wyleciał czarny kruk, podążając za pegazem i kanibalką.
Komentarze (6)
Początek opowiadania i Eris już wyzywa od debili. Wyobraź sobie mój szok... XD Podobał mi się opis bestialstwa Catheryn. Pokazuje to, że nie ma z nią żartów. No i znów ten kruk! Ehh, te ptaki zawsze źle mi się kojarzyły i tym razem chyba nie będzie inaczej. Scena walki na końcu troszkę za krótka, ale źle nie jest. Błędów nie ma, więc... Piąteczka.
Pozdrawiam ciepło :)
Osobiście jest to jedna z moich ulubionych scen w całej powieści, choć krótka, to uważam, że nadałam odpowiedni klimat. No zobaczymy, jak się sprawa z tym kruczkiem rozwinie, bo to też ciekawe będzie, he, he, he. ;) Ale przeczucia masz dobre, oj masz.
Dziękuję serdecznie za piątkę. Ja czytałam właśnie od Ciebie, ale pozwól, że przyjdę później, bo właśnie znów walnęłam komentarz na prawie 1,5k znaków u kogoś i już na dziś mam dość. xD
Heh, dlaczego mnie nie dziwi, że to "ten" sposób? haha Tak, mówi się, że pijany ci zawsze prawdę powie. Cieszę się, że moje nadzieje co do ściślejszej współpracy powoli przeistaczają się w rzeczywistość, jednak Eris jak zawsze nie ufna co jest dobre, w pewnym sensie "zdrowe" jednak no nasz Nie-filozof i Fenek, toż to dobre istotki som.
No, ale szczerze, nie powiem, że mi się ten pomysł nie podoba, gdyż tak naprawdę ciekaw jestem co z tego wyniknie haha :D
No i znów mamy Catherinę. Dobrze opisany jej proceder i "rytuał" jednak ja, osobiście chciałbym jeszcze mocniejszych akcentów (tak wiem, trochę to dziwne i niepokojące, ale wychodzę z założenia, iż każdy kanibal ma charakterystyczny tylko dla siebie sposób "spożywania" i właśnie o niego mi chodzi. Cóż, po prostu jak zawsze jestem ciekaw, w tym przypadku dość makabrycznych rzeczy haha)
No proszę, no proszę, nasza "Wiedźma" po raz pierwszy poczuła się niepewnie, jak i pod wpływem zagrożenia. Kruk, cóż, coraz bardziej wydaje mi się, że albo jest to jakiż potężny mag, albo jeszcze jakaś inna istota, może nawet również zakażona, lecz silniejszą mroczną magią nawet od jej pegaza.
Czyżby był to kolejny gracz? Nie można tego wykluczyć, a nawet bym się co do tego przychylał, choć kto wie, kto wiem? Może to jest jeszcze bardziej zaskakujące niż mi się wydaje.
Cóż, niech się w końcu ujawni, gdyż uwielbiam potężne postacie, lecz nie przepadam za zbytnim ich ukrywaniem się haha. Skoro są potężne niech tę potęgę pokażą. Choć zdaje sobie sprawę, iż może to być po prostu robione specjalnie, gdyż ktoś tak potężny mógłby po prostu lubić bawić się ludźmi, niczym bożek... No właśnie, a bożek? Dawnośmy go nie widzieli co szczerze wydaje mi się podejrzane. Czyż istnieje możliwość, iż tak naprawdę to on ukrywa się pod postacią kruka i obserwuje poczynania naszych graczy, czasem "interweniując" lub raczej ingerując i zabawiając się z nimi. Z powodu natury bożka, jak i z samego faktu jego bycia bożkiem, nie można tego wykluczyć.
No ciekawa, ciekawa kwestia, można spekulować. Cóż, szczerze, jeszcze jeden fakt, mały szczegół lecz wielokrotnie podnoszony wskazywałby na bożka, a mianowicie to, że mana powodowała duszności. To samo odczuwał Ed gdy zdobywał swoją pieczęć podążając za jego maną, oraz tego samego doświadczyła Aru i jej grupa, gdy oni z kolei zdobywali swoją pieczęć.
Są to oczywiście wnioski wyciągnięte drogą prostej dedukcji, jednak może również być tak, iż sama natura czarnej many sprawia, iż każda, nie ważne, czy bożka, czy kogoś innego, sprawia duszności.
Choć tutaj z kolei nie mogę tego potwierdzić, gdyż nie pamiętam, czy również mana pegaza, która również jest czarna powodowała duszności, gdy nasi bohaterowie z nim walczyli, czy jednak jest to domena tylko i wyłącznie many bożka, jak tego, co ją wyróżnia.
Cóż, to tylko moje gdybanie, lecz mam nadzieję, że Autorka :) rozwieje moje wątpliwości odnośnie natury i cech czarnej many :)
A tymczasem...
Pozdrawiam ;)
1) Oj się będzie działo... Tą konkretną scenę, która wydarzy się w następnym rozdziale, miałam w głowie na długo zanim jeszcze zaczęłam pisać. Tak jakoś mam, że jak wymyślam historię to widzę kilka scen które potem umieszczam. W Filozofie są ich, z tego co kojarzę, dwie. ;) Ta i później jeszcze jedna, ale na razie nie spolieruje - dojdziesz tam, to napomknę. ;)
2) Aktualnie to Aru i jej bronie czuły duszności przez czarną magię, bo to ona powoduje drapanie w gardle. Mana Bożka jest raczej gęsta, że wywołuje duszności na zasadzie zbyt wysokiej temperatury, niż ucisku w gardle. Być może słabo to zaznaczyłam wcześniej, ale z biegiem czytania się powinno rozwijać.
3) Super interpretacja o kruczku! Ciekawe ile z tego jest więc prawdziwe? Zapraszam, aj zapraszam, bo odpowiedzi czekają... ;) Jeszcze w sumie 2 sceny i rozdział 4 będzie za Tobą. A od piąteczki to już same cuda się będą działy. Zapewniam Cię Samuraju mój drogi. ;)
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania