Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Oskarżony Poeta

Pan Poeta napisał wiersz, lecz jego niebezpieczny związek z Panem Fotoradarem, przysporzył mu tylko kłopotów. Pan Fotoradar, pomimo że czuł miętę do piszącego, zmierzył co leżało w jego gestii. Prędkość napisania wiersza, została znacznie przekroczona, przynajmniej o kilka wersów do przodu. Autor miał zupełnie inne zdanie na ów temat, lecz Pan Fotoradar, skierował sprawę do sądu, oskarżając wspomnianego, o zniesławienie Dobra Poezji.

 

Na przewodzie sądowym, niczym jaskółki, zasiadła publika. Poeci i Policjanci. A później był początek rozprawy.

 

Głos dał najpierw, Pan Sędzia.

 

– Sprawa w sprawie Pana Poety, oskarżonego, o zniesławienie Dobra Poezji.

 

Po chwili dał głos Prokurator:

 

– Oskarżony jest sprawcą haniebnego czynu. Napisał wiersz z prędkością niedozwoloną, przez co wyszło jak wyszło. Tego czytać nie sposób. Wnoszę o najwyższy wymiar kary. Zerwanie naszywek i degradacja do Prozaika.

 

Następnie dał głos Obrońca.

 

– Mój klient, nic takiego nie zrobił. Prędkości nie przekroczył, chociażby dlatego, że jest melancholikiem i wiersze długo tworzy. Najlepszy dowód, że jeszcze oskarżonego wiersza, nie skończył. Nadal pisze. Ponadto wnoszę, o sprawdzenie daty ważności przydatności do mierzenia prędkości, Panu Fotoradarowi, gdyż jestem pewien, że nadaje się na złom.

 

Wysoki sądzie – wrzasnął zbulwersowany prokurator. – Wypraszam sobie takie traktowanie Pana Fotoradara. Jest jak najbardziej sprawny, a oskarżony, pisze już za pewne, dziesiąty wiersz!

 

– Tak, tak, dziesiąty – zaczęli pomstować Policjanci.

– To cały czas ten sam wiersz – potwierdzili głośno Poeci.

 

Nagle zgodnie obaj panowie, Obrońca i Prokurator, powołali na świadka Pana Fotoradara.

 

Prokurator zaczął pytania zadawać:

 

– Czy świadek zmierzył uczciwie?

– Oczywiście –– odpowiedział zapytany.

– Czy oskarżony przekroczył prędkość i przez to wyszedł kicz?

 

Wysoki sądzie, sprzeciw – zagrzmiał Obrońca. – Pan Prokurator swoim pytaniem sugeruje świadkowi odpowiedź, jaką chce usłyszeć.

 

– Podtrzymuje sprzeciw –– przytaknął wysoki sąd.

 

Z uwagi na to, że na sali było słychać coraz większe zniecierpliwienie, pan Sędzia dał głos zadawania pytań, Obrońcy.

 

– Czy Świadek na pewno nie ma defektu?

– Nie mam.

– A kiedy miał Świadek ostatnio przegląd?

 

Wysoki sądzie, sprzeciw – tym razem zagrzmiał Prokurator. – To prywatna sprawa mojego klienta, kiedy miał przegląd. Przecież gdyby miał defekt, to by mówił od rzeczy. A nie mówi.

 

– Wysoki sądzie – przerwał Obrońca – nie mówi, ale bezczelnie kłamie. Proszę spojrzeć.

 

Właśnie mój klient skończył pisać wiersz, o Kwiatach co nucą piosenkę o kwitnieniu.

 

– O jakim kwitnieniu – wrzasnęli Policjanci. – Spójrzcie na doniczki na parapetach. Wszystkie kwiaty zwiędły.

– To metafora, matoły jedne – dali upust wzburzeniu Poeci.

 

Wtem dało się słyszeć pukanie młotka na uspokojenie. Cisza jakoś nastała, którą to Sędzia przerwał ogłoszeniem wyroku.

 

•••••••••••••••••••••••••••••

 

Aż wreszcie nadszedł długo oczekiwany dzień, kiedy to Nieskazitelnego Pierwszego Tylko Jedynego, szlag wreszcie trafił, przeto przed Sąd Nadnajwyższy go przywleczono, tarmosząc za złote łańcuchy i medale za dobroć oraz miłość wszelaką przyznane, które sam za życia założył, porównując siebie do tych wszystkich pojebańców, których kochać musiał w zasadzie.

 

Ów przytargany złorzeczył Postaciom Sędziowskim bardzo głośno i dobitnie, by dźwięki z poziomu posadzki do właściwych uszu nadstawionych doleciały. No faktycznie. Dotarły gdzie trzeba. Nietańczący na zimnych kamieniach po usłyszeniu słów z góry mu danych, jeszcze bardziej w złości zajadłej, metaforami łańcuchów dzwonił, lecz zębami w te pędy też, gdyż dziwny chłód grozy stosowanej, golasa zewsząd jak zamieć owiewał.

 

Poza tym, jak wspomniano w poprzednim zdaniu, goły był niczym święty turecki lub nagie cokolwiek, jeno klejnoty klejnoty zasłaniały. Usłyszał słowa na wskroś niemiłe, gdyż Autorzy owych słów znali myśli zmuszonego do wysłuchania, a ponadto prawdziwe umysłowe intencje, których to zwykli zjadacze chleba i hod dogów, nie przytargali pod sklepienia czaszek, obcując z nim.

 

Ujrzał przed sobą wielki tabloid, na którym wchodzenie bliźnich do Szczęścia transmitowano, mimo śmierci na żywo, ale jego tam nie było, bo był tu.

 

Zdziwienie przedziwne ogarnęło prześwitującą duszę, co markotna przy nim stała dygocząc jak listek osiki na sądowym burzowym wietrze, wchłaniając ozon boleści.

 

Stare ciało dźwigał wciąż na sobie ze wspomnianymi nagrodami, co za żywota swego nagłabał, a które bardzo go cieszyły, lecz teraz przypalały dupę oraz inne członki wystawne. Spojrzał dokładnie na ekran i Zgroza – 2, szarpnęła rozdziawioną szczękę poza zawiasy nawet, bardzo przytłaczająco nadmiernym opadnięciem, aż złoty ząb błysnął plombą w mroku trwożnej jamy.

 

Ujrzał wszystkich tych, co opluwał za życia śliną nienawiści, a swoje ułomności sprawnie chusteczką haftowaną wycierał, chociaż bodła lico ostrzegawczo, czterema rogami jego własnych wad. Z niechęcią błądził wzrokiem po tych stadach pikseli, co według niego włazić tam nie powinni, lecz łobuzy włazili, przez Złotą Bramę Szczęścia, czyli po wszystkich zerkał z niewłaściwym zapamiętaniem w źrenicach i tęczówkach.

 

Zadał zdziwione pytanie, dlaczego on, porządny obywatel ponad przewidzianą normę, nie może, a oni szubrawcy zatracone, zasłużyli sobie na wejście do Raju Nieskończoności. Usłyszał odpowiedź, że Istoty Sędziowskie znają ich całość, a on tylko część poznał i tylko po niej sądził wszelakie czyny, a poza tym tak naprawdę miłował najbardziej samego siebie, mimo że bliźni wokół biegali, niektórzy markotnie patrząc.

 

Sformułował następne pytanie, że przecież niektórzy z nich nawet nie wierzyli w to, co tu nastąpi i w ogóle mieli podniebne sprawy nisko w dupie. To dlaczegóż spotyka ich nagroda? Usłyszał odpowiedź, że byli po prostu przyzwoitymi ludźmi, prawdziwymi w swoim błądzeniu i dostrzeganiu własnych przywar, jakie one by tam nie były lub jeszcze gorsze. Przeto odniesienie do pytania usłyszał:

 

–– A ty palancie co? Dostrzegałaś? No nie. Tylko cudze. Czyli dupa. Jesteś gdzie jesteś i słyszysz co słyszysz. Nacieszyłeś swoją fizjonomię kryształową nieskazitelnością, to teraz nie marudź. Idź na stronę, oddaj mocz zrób kupę a później spadniesz nam z oczu gdzie zechcemy.

–– Spadniesz? Ja? Niemożebne! Nie wyrażam zgody! Żądam adwokata! I to nie byle fircyka z urzędu!

–– Nie wyrażasz zgody? Żądasz adwokata? I to nie z urzędu? I nie fircyka? A to dobre. Widzisz tu jakiś urząd? No nie. Bo tylko nas widzisz. My nie fircyki jakieś! My jesteśmy wszystkim, ale na pewno nie urzędem z fircykiem! Tylko jedna droga przed tobą. Nie masz innej możliwości. Trzeba było pomyśleć wcześniej tym swoim doskonałym, wywyższonym rozumem, w jedyną słuszną stronę, tylko tobie miłą.

Ogłaszam przerwę w rozprawie do następnej śmierci… co już? Nawet spokojnie śniadania zjeść nie możemy. No dobra. Kończmy sprawę, bo następnego golasa nasi za poszycie targają.

–– Ale ja…

–– No właśnie! Ale ja, ale sra, tra la la! Gdyby... ty, to by ciebie tutaj nie było.

–– Ale ja...

–– No tak. Rozumiemy. Ciężki przypadek pośmiertny. Odpręż członka umysłu, dziecko drogie. Podejdź synuś do cna zepsuty w zagubieniu swoim. Dostaniesz gruchawką w łeb. Będzie to równoznaczne z końcem przewodu sądowego. Najpierw zobaczysz gwiazdy, a gdy zgasną, przeżyjesz podróż pełną cierpień, utyskiwań i zgrzytania łez. Aż wreszcie o świtaniu, klapki z oczu ci spadną i zaczniesz widzieć, co nie widziałeś, kochać, co nie kochałeś, rozumieć, co nie rozumiałeś, szanować czas, co przetrwoniłeś itp. itd… byś mógł niejedno przemyśleć. Nie odpłacamy tobie tym samym. Rozumiesz zapewne, co chcemy przez to powiedzieć. Dajemy ci szansę. Jesteśmy mimo wszystko miłosierni.

 

–– No ba.

–– Kto to powiedział?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Wesołe, surrealne opowiadanie. Czy zakończenie jest niejednoznaczne?

    5, pozdrawiam 🙂
  • Dekaos Dondi rok temu
    Piotrek P.1988↔Dzięki:)↔Specjalne takie zakończenie, by każdy mógł po swojemu...:)↔Pozdrawiam😆)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania