Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Ȥʍɾożօղҽ Տҽɾϲɑ

Tekst powtórkowy

 

 

Powierzchnię podłogi zakłóca delikatna szata wirujących śnieżynek. Nieustannie zmieniają położenie, lecz wiele z nich wędruje do innego świata, jako przeistoczone w wodę. Wewnątrz domu jest nieco cieplej. Od strony wejścia widać ciemniejsze smugi. Wiatr nieustanie nawiewa maciupeńkie krainy śniegu. Niczym pies pasterski, zagania zimne owieczki do niewiele cieplejszej komnaty. Niektóre osiadają na meblach, niczym srebrzyste gwiazdki.

Tyle, że zimne. Na tym odludziu, nawet pasują.

  

Drzwi są otwarte. Zlodowaciałe. Ruszyć się nie mogą, żeby chociaż poskrzypieć zawiasami o swoim uwięzionym losie, lecz z drugiej strony, przed kim miały by się żalić? Przecież już nikt nie słucha. Nawet bałwan, który stoi na zewnątrz. Blisko niego, na oblodzonej gałęzi, siedzą dwa kruki. Nie mają zamiar odfrunąć. Czekają.

  

Na progu, w okowach futryny, przycupnęła figurka. Gdyby nią popukać o drewniane boki, można by usłyszeć głuche stukanie. Nie cała jest otulona: gęstą śnieżną poświatą. Tu i ówdzie, widać trochę kolorów. Jakby chciała zapomnieć o tym, co przed chwilą nastąpiło, w jej smutnym świecie. Najbardziej przygnębiający jest fakt absolutnego bezruchu oraz otwarte oczy, niczym zepsuta migawka aparatu fotograficznego. Już nigdy nie zaprosi obrazów, by zagościły w krainie matrycy.

  

Dziecko jest zamrożone. Odczuwało zimno tylko na początku. A później mroźne powietrze, utuliło niewielkie ciałko, w kołysce błogiego odpływania. Niektóre śnieżynki przysiadły na powierzchni ust, które jeszcze tak niedawno zadawały pytania, mówiły słowa, których nie chciano słuchać. Aż wreszcie zamilkły na zawsze. Jednak w szklistych, martwych oczach, migocze światło.

  

{Jakiś czas temu}

  

– Jesteś naszą największą zakałą i zmartwieniem. Masz siedem lat, a rozumu tyle, co w psiej kupie . Same utrapienie z tobą. Czy kiedykolwiek zmienisz swoje postępowanie? Dasz nam trochę radości?

– Ależ tato...

– Cicho bądź. Jestem twoją matką i myślę tak samo jak twój ojciec. Sprawiasz nam same kłopoty. Jesteś nieusłuchana, bezczelna i masz sieczkę w głowie, zamiast rozumu. Czy ty w ogóle pojmujesz, co do ciebie mówię? I nie patrz tak na mnie, tym swoim tępym krowim wzrokiem. Przyrzeknij poprawę, bo dostaniesz po dupie.

– Słuchaj co matka mówi. Widzisz ten pasek na ścianie?

– Tak... ale ja nie wiem, co to jest sieczka i nic złego nie zrobiłam.

 

– Nie wiesz co to: sieczka? Dobre sobie! Nie dosyć, że jesteś jak jesteś, to jeszcze sobie żarty stroisz ze swoich rodziców? Za chwilę wyjeżdżamy. Jakiś czas nas nie będzie. Zostaniesz za karę sama w domu.

– Za jaką karę?

– Za jaką karę? Co to w ogóle za pytanie? I nie dłub w nosie, bo ci ten paskudny palec utniemy i wyrzucimy przed dom, żeby zamarzł.

– Co ja takiego złego zrobiłam?

– Jeszcze się głupio pytasz? Drzwi nie będą zamknięte na klucz. Nie chcemy, żebyś siedziała jak we więzieniu. Może ktoś cię odwiedzi i rozumu nauczy. Z ciebie przy każdej sposobności, świrnięty bachor wyłazi. Aż przykro patrzeć. Jeszcze nam oczy wylecą od twojego widoku.

– Nic ze mnie nie wyłazi i nie chcę zostać sama. Będę się bać.

– Przestań pyskować! Możesz sobie nie chcieć, ale zostaniesz.

  

Siedzi na progu kiedy odjeżdżają. Ma wrażenie, że nie ma dla niej miejsca w domu. Natłok myśli, strasznie ją gnębi i przytłacza. Nie bardzo wie, za co jej tak nie lubią. Czuje się odtrącona i niepotrzebna. Macha ręką bardzo długo, chociaż zupełnie niepotrzebnie. Nawet nie spojrzeli w jej stronę, by zobaczyć jak im kiwa na pożegnanie. Nie zdają sobie sprawy, że przegapili ostatnią szansę, by zobaczyć ją żywą. Jest coraz dalej od nich, chociaż siedzi ciągle w tym samym miejscu.

  

Rodzice odjechali, ale chłód ich serc pozostał. W wystarczającym stopniu, by zacząć przeobrażenie w coś na kształt: człowieka. W mroźną mgłę o ludzkim kształcie. Dziewczynka nie odczuwa lęku i chłodu. Chociaż wokół jest zima, powietrze nie jest aż tak mroźne, a ona ma na sobie odpowiednie ubranie. Patrzy ciekawie na dziwną, migotliwą postać, która to siada przy niej i ją przytula. Słyszy jakby słowa:

 

– Nie siedziałbym przy tobie, gdyby nie zima w sercach twoich rodziców.

   

Po jakimś czasie postać wstaje i zaczyna wolno spacerować wokół budynku. Temperatura powietrza diametralnie spada. Wszystko wokół zaczyna nagle zamarzać. Ból i łzy zostają zamrożone, a myśli które tak bolały, zatrzymują się w pół kroku i tak już zostają, niezdolne do zadawania ran. Dziewczynka przestaje cierpieć.

  

Dziwny stwór, zamienia swoją mgłę w zwykłego bałwana i zaczyna cierpliwie czekać, by móc powrócić jeszcze bardziej zimny, w to samo miejsce, które niedawno opuścił.

 

*

Policja została zawiadomiona przez przypadkowego turystę, jakiś czas później, kiedy aura się diametralnie zmieniła i było o wiele cieplej. Znaleziono martwe dziecko, siedzące na progu. Ciała rodziców leżały przy ścianie. Sztywne i zamrożone. Kruki stukały dziobami po ich szklistych oczach.

 

Została jeszcze jedna zagadka do wyjaśnienia. Część ziemi nadal pokrywał zlodowaciały śnieg. Wyryte były na nim: dwa duże serca. Wewnątrz nich, wyrosły wiosenne kwiaty. Niektórzy w utworzonym kształcie, widzieli małe serduszko.

Sprawiało wrażenie, jakby chciało coś powiedzieć... lub już powiedziało.

 

 

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Atriskel ponad rok temu
    Szkoda, że nie napisałeś, że to dramat.. to bym nie czytała, bo nie lubię, gdy coś się źle kończy.
    Ładnie napisane .. ale takie smutne
  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Atriskel↔Dzięki:)↔Tak ściśle zupełnie źle, aż nie↔gdyby zrozumieć odpowiednio zakończenie, wybiegając
    poza... ∞:)↔Pozdrawiam?:)
  • Pobóg Welebor ponad rok temu
    Długie. Nie mam siły na razie na to, ale wrócę.
    Pozdro.
  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Pobóg Welebor↔Dzięki:)↔Pozdrawiam?:)
  • Akwadar ponad rok temu
    Chłód ściągasz na czytelnika, dreszcz przejmujący wzdraga przed zagłębieniem się w przejmującą jasność mroku tekstu, z czającą się odrobiną nadziei na...
    No właśnie, jak zwykle zawile przekazana myśl :))
  • Dekaos Dondi ponad rok temu
    Akwadarze↔Dzięki:)↔To prawda. Nie chciałem jednoznacznie zakończyć, tylko zostawić "nieco zmrożoną"
    interpretację:)↔Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania