Zostawiony Oցɾყzҽƙ
Wtedy ojciec, postawił jabłko na głowie syna swego. A ów nieposłuszny, zamiast czekać na wystrzał z łuku, pospieszył daleko precz, w swoje upodobanie. Po drodze wtranżolił większość jabłka, razem z ogonkiem i owiniętym nań robaczkiem.
– Gdzie ja jestem, gdzie ja błądzę – piszczało cienkim, przytłumionym głosikiem, wnerwione maleństwo. – Wypluj mnie och wypluj, zachłanna bestio. Nie dosyć ci było jabłka. Musiałeś jeszcze taką niewinność, w twoje pierdzące kichy tkać. Jest ci chociaż wstyd?
Syn – wszakże niezrozumiale, bo miał w ustach swoich resztki jabłka – chciał odpowiedzieć, ale usłyszał wołanie ojca swego:
– Cięciwa mi pękła. Niepotrzebnie uciekłeś, smyku. Pal licho jabłko.
Po chwili ojciec usłyszał darcie syna:
– Ocyganiłem cię ojcze. Zostawiłem środek, ale w niego i tak nie trafisz.
– Nie bądź taki pewny, synu. Przybądź tutaj w te pędy, by wspomnieniem jabłuszka, trochę główkę nakryć. Sztorcem do błękitu i podbrzusza skowronka.
Syn niebawem się zjawił, jak mu ojciec nakazał, jednakowoż nie z chęcią, lecz dla spokoju świętego.
Zanim gościu pierworodny, powrócił do pieleszy swoich, ojciec cięciwę na sprawną wymienił, co do tyłu wytęża gibkość swoją, by strzałę wolnością i świstem obdarzyć.
Postawił syn na głowie swojej, resztki jabłka w pionowej postaci i czekał znudzony, popatrując niedbale.
A ojciec, mając wprawne oko w strzelaniu do celu, wnet syna trafił prosto w czoło jego, chociaż ixa tam nie było oraz innych ułatwień naprowadzających.
Będąc zdenerwowanym wielce wynikłą sytuacją, sztuczne oko zaangażował, by trafić tam gdzie trzeba.
Tak oto powstał morał: „Nie zostawiaj ogryzka, bo cię mogą powystrzelać”
Komentarze (20)
Tego nie wiem. Jeno to, co napisałem. A dalszego ciągu, nie będzie↔Pozdrawiam😉:))
Wystarczy, że pozostaniesz→Jakiem. A najlepiej zachowuj się w dobrym zdrowiu.
Ale jak? No jak to jak... byle jak🤣:)
5, pozdrawiam 🙂
A twoja historyjka o ojcu i synu ma pewien ukryty przepis na grę kółko i krzyżyk. I jeszcze morał na przezycie.
Pozdrawiam
"kółko i krzyżyk"→ciekawe skojarzenie, gdy się wgłębić:)↔Pozdrawiam🙂:)
Początek przypomniał mi wypadek na poligonie podczas służby wojskowej.
Strzelaliśmy w pozycji leżącej z Ak47M do tarcz w odległości 200 metrów. Każdy załadował pięć naboi i czekał na zezwolenie od bosmana, żeby rozpocząć strzelanie. Zaraz po sygnale jeden z kolegów poderwał się na nogi i pobiegł do swojej tarczy, która się odkleiła w ostatniej chwili od ściany. Miał olbrzymie szczęście, że strzelający po bokach mierzyli precyzyjnie i nie dostał kulą w plecy. Później miał równie olbrzymie trudności z zaliczeniem przedmiotu i musiał chyba wybzykać sekretarkę ministra, żeby nie wywalili go ze szkoły.
Twoja historia jest mniej dramatyczna, za to zabawniejsza, zwłaszcza że pisana w archaicznym stylu mowy księdza z ambony, na przykład to:
„Syn niebawem się zjawił, jak mu ojciec nakazał, jednakowoż nie z chęcią, lecz dla spokoju świętego.”
Jak sam widzisz nawet zmyślone zdarzenie, może mieć w sobie odrobinę prawdy.😊
Ano tak. Słusznie prawisz z tym zmyślonym zdarzeniem. Taki de ja vu→w innym sensie jakby.
Pozdrawiam😊:)
bo czasami człek głupio wyjdzie na tym:)↔Pozdrawiam😊:)
Hehe no faktycznie, nie pomyślałem o tym, że wszyscy te ogryzki zostawiają na później i zapominają 🤣
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania