Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Rytuał Odgryzania Głów

W słonecznej osadzie, życie upływało sielankowo i w istocie takim było. A to dlatego, że raz na pół roku nawiedzał ową, poczciwy drapieżca. Doprawdy do rany przyłóż. Szczególnie do tej, którą własnymi pazurami zadawał. Trzeba jednak przyznać, że empatii mu nie brakowało. Męczenie ludzi przed śmiercią, nie wchodziło w rachubę.

 

Ze swoistą gracją i wrodzoną elegancją, najpierw głowę odgryzał, czopował, by z wierzchołka tułowia nie sikało czerwienią, a następnie brał resztę pod pazuchę, zanosił do pobliskiego lasu, by tubylcom nie brało się na wymioty i zjadał godnie, z należytym szacunkiem dla posiłku. Kości zakopywał, żeby któryś z tubylców, się nie potknął i nie nadział na ostrą kość.

 

W zamian za ten co półroczny rytuał, bronił tubylców od wszelkich paskudnych drapieżników. Im jednak głów nie odgryzał. Inaczej to załatwiał. Mieszkańcy dobroczyńcy zabić nie mogli, gdyż był nieśmiertelny.

 

Aż kiedyś trafił na takiego samego, lecz większego od siebie. Tenże charakteryzował się tym, że miał w zadzie jego nieśmiertelność. Po prostu go wziął i rozszarpał, z których rozszarpany, już się w całość nie pozbierał i takim rozszarpanym pozostał.

 

O dziwo, wbrew obawom społeczności, zaczął postępować dokładnie tak samo, jak poprzednik. Nie torturował, odgryzając po kawałku żywe ciało, jeno najpierw, głowę odgryzał.

 

Lecz kiedyś mieszkańcy popełnili błąd. Chociaż pewności nie było. Mógł to być, zwykły zbieg okoliczności.

 

Buszował w osadzie, też poczciwota, ale głupi jak but bez sznurowadeł i wszystkim życie uprzykrzał, na swój upierdliwy sposób.

 

Wspólnie jednomyślnie, oprócz wspomnianego, podjęto decyzję, że do odgryzienia głowy, nie będzie przeznaczony tubylec, jak zwykle w drodze losowania, tylko zostanie podstawiony głupek, by mieć święty spokój, raz na zawsze. Załatwić problem, szponami drapieżcy.

Wszystko poszło jak po przysłowiowym maśle. Odgryzł mu głowę i resztę zaniósł do lasu.

 

Minęło wiele, wiele lat. Wymarły poprzednie pokolenia.

 

Lecz kiedyś, słonecznego popołudnia, drapieżca 2, zupełnie nagle oznajmił, że należą mu się, wszystkie zaległe desery, łącznie z odsetkami i zadośćuczynieniem, z uwagi na zakłócenie rytuału, które nastąpiło w przeszłości. Jakie desery, jakie zakłócenie? – pytali ze zgrozą w umysłach, teraźniejsi.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Czadowa opowiastka! ? ?‍?

    ? ? ? ? ?, pozdrawiam ? ?‍?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P.1988↔Dzięki za "czadową":)↔?Pozdrawiam?‍?
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Niezła końcówka, ale roszczenie słuszne?
    Pozdr
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Józef Kemilk↔Dzięki:)↔A juści. Słusznie prawisz:)↔Pozdrawiam?
  • Urszula Pieńkowska dwa lata temu
    "Doprawdy do rany przyłóż. Szczególnie do tej, którą własnymi pazurami zadawał." I jak tu przy Twoim tekście nie parsknąć śmiechem?

    Gratuluję wyjątkowego poczucia humoru i pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Urszula Pieńkowska↔Dzięki:)↔Podobno najtrudniej nakręcić film, który wszystkich rozśmieszy, tak samo intensywnie:)↔Pozdrawiam?:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania