Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Most i Rzeka

Modyfikacja dawnego tekstu

 

 

Stary drewniany most, dysząc i skrzypiąc, stoi nad rwąca rzeką, płynącą w nieznane. Bolą go wszystkie podtrzymujące pale, a korniki, niczym nowotwór, wyjadają obolałe wnętrze. Nie narzeka, bo i po co. Nikt nie rozumie drewnianych słów. Może rośliny, które przywarły do zmurszałych desek, coś nie coś pojmują. Cóż z tego, skoro są zajęte wzrastaniem. Nie bardzo je obchodzi, co tam pierdzieli, jakiś stary niedołężny most.

 

Rzeka obmywa mostowe rany, a on przez swoje istnienie, ochrania ją od wszelkich nieczystości oraz innych śmieci. Ludzie widząc taki most, rzucają na niego wszelkie odpadki, bo do odpadków pasuje. Wygląda prawie tak jak one. Jedyna różnica polega na tym, że on o tym wie, a śmieci – nie. Nie mają wiedzy kim są i komu już niepotrzebne. Spełniły zadanie, a ich tożsamość została odrzucona.

 

Rzeka pozostaje nieskazitelnie czystą. Wdzięczna mostowi, że tak o nią dba, płynie spokojnie. Leczy przyjaciela ożywczą wodą. Są chwile, że gdy mu bardzo doskwierają stare deski. Rzuca wtedy myśli w rwący nurt. Ma nadzieję, że zostaną całkowicie wchłonięte przez płynny umysł, by go lepiej rozumiała... a może nawet pokochała. Wiele z nich wraca oczyszczonych, z dołujących zmartwień.

  

***

 

Pewnego dnia, kiedy wiatr trochę większy niż zazwyczaj, z mostu spada niewielka, obrośnięta mchem, cząstka. Wiruje przez jakiś czas, na podobieństwo małej zielonej wróżki, by po chwili popłynąć w nieznanym kierunku. Rzeka natychmiast czuje, że coś wpadło do jej wnętrza. Koliste dreszcze mącą spokój. Zostaje ów zakłócony.

 

~~~//~~~

 

Po chwili więcej odpadków, musi przyjąć w płynne ciało. Nie jest ich wiele. To tu, to tam, jakaś mała deszczułka, tyci gałązka, liść, trochę mchu, małe papierki. Stary most, dokłada wszelkich starań, żeby ochraniać rzekę. Robi co może, by śmiecie zostawały na nim. Niestety. Nie jest wszechmocnym.

 

Rzece jest tego za dużo. Diametralnie zmienia swój charakter. Spokój odpływa w siną dal. Zaczyna burzyć i pienić wodę. Wie już, że zawinił most, najlepszy przyjaciel. Jak mógł ją nie ochronić. Tak o niego dbała. Brudzi krystaliczne ciało, o brudne, cuchnące dechy. A on co! Pozwala zapaskudzić nurt, tym całym cholernym bałaganem.

 

Most błaga o przebaczenie. Świadomy swojej winy, tłumaczy, że ma już swoje lata i po prostu, brakuje mu sił, lecz nie zrobił tego specjalnie. Z tej całej zgryzoty, jeszcze bardziej trzeszczy i skrzypi. Rzeka widząc to wszystko, jest coraz bardziej zła i wzburzona.

  

***

 

Na poręczy siedzi stary, zgnuśniały kruk. Nie wyszło mu w życiu. Sfrustrowany, z pretensjami do całego świata, patrzy na koniec przyjaźni, ciesząc umysł świadomością, że im tak źle, jak i jemu. Ma odegrać niewielką, lecz znaczącą rolę w tym wszystkim, ale jeszcze o tym nie wie.

 

Rzeka coraz bardziej wzburzona, pogniewana i zła, szarpie most na wszystkie strony. Potworny, trzeszczący hałas – jakby głosem z piekieł przywołanym – przybiera na sile, wspomagany wiatrem. Słońce nagle zakrywa ciemna chmura i zaczyna padać deszcz.

 

Most ostatkiem sił, wstrzymuje wielką stertę odpadów na śliskiej powierzchni. Nagle, targnięty bocznym podmuchem wiatru, przechyla drewniane ciało, na jedną stronę, razem z całą kupą śmieci, Równowaga – póki co – jest jednak zachowana. Odpady sprawiają wrażenie, iż nie wiedzą, czy wpaść do rzeki, czy nie. Czekają na bieg wydarzeń.

   

Nagle wie, co ma zrobić. Radość wypełnia czarne pióra i serce. Bije gwałtownie. Za chwile poczuje euforyczne spełnienie.

   

Rzeka nie przestaje napierać na zmurszałe ściany. Ma przebłyski smutku, że to w końcu przyjaciel, że to nie jego wina. Lecz drugi nurt jest nieustępliwy. Można by rzec, wyje ze wściekłości. Most po raz ostatni błaga o przebaczenie, prawie nie słyszalny, w tym całym zgiełku, demontażu przyjaźni. Nie ma odwrotu. Sprawy płyną na skraj wodospadu.

  

Kruk wzlatuje na chwilę. Przysiada na krawędzi. Równowaga zostaje zachwiana. Wszystkie śmieci wpadają do wody. Tego rzece jest już naprawdę za dużo. To przeważa szalę zwątpienia. Targana jeszcze potężniejszą furią, porywa most w swoje objęcia.

  

Teraz jest dla niej prawdziwą zawadą. Jednym wielkim pomieszaniem. Przestaje być czystą. Nurt musi walczyć z płynącym trupem przyjaźni,

  

Ptak jest w siódmym niebie. Prawie dosłownie. Szybuje wysoko. Chce dokładnie wszystko widzieć. Dokarmiać frustrację, radosnymi obrazami. Lecz tego mu za mało. Pragnie zobaczyć z bliska. Poczuć owe coś, którym przechylił szalę. Jego serduszko bardzo podniecone. Rozkosznie puka: stuk – puk – stuk – puk...

  

Zniża lot. Leci nisko. Raz po raz, dotyka podbrzuszem rzeki. Ostry kawałek deski, wchodzi w pierzaste ciało.

 

Przez chwilę trzepoce skrzydłami, rozbryzgując czerwień.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • Poncki 7 miesięcy temu
    Kruk to zwiastun śmierci. Przeinteligentne ptaszysko. Widząc tłum zbrojnych wiedział, że będzie wyżerka. Nie przewidział tylko, że tym razem swoją śmierć zwiastuje.
  • Dekaos Dondi 7 miesięcy temu
    Poncki↔Dzięki:)↔Akurat to ptaszysko, pomimo, że inteligentne, ze swojego punktu widzenia, przekombinowało. Gdyby fruwało nieco wyżej... :)↔Pozdrawiam😆:)
  • Angela 7 miesięcy temu
    Lubię personifikację w Twoim wydaniu i tylko po przeczytaniu zrobiło się tak jakoś smutno.
  • Dekaos Dondi 7 miesięcy temu
    Angela↔Dzięki:)↔Smutno, bo właściwie... wszyscy przegrani na swój sposób:)↔Pozdrawiam😆:)
  • Józef Kemilk 7 miesięcy temu
    Masz talent to ożywiania rzeczy martwych. 👍 A tak w ogóle głębokie to i niestety pesymistyczne
    5
    Pozdr
  • Dekaos Dondi 7 miesięcy temu
    Józef Kemilk↔Dzięki:)↔Ano tak. No chyba, że "inne rzeki, mosty i kruki" coś to nauczy.
    Jest prawdopodobieństwo tego, jest znikome!! )↔Pozdrawiam😆:)
  • Józef Kemilk 7 miesięcy temu
    Dekaos Dondi nie nauczą, historia nie raz to pokazała
  • Piotrek P. 1988 7 miesięcy temu
    Czasami ciekawie jest przeczytać opowiadanie o tak zaskakującym zakończeniu. Powyższa historia kończy się pechowo dla wszystkich postaci pierwszoplanowych. Czasami bywa i tak. A to najprawdopodobniej dlatego, żeby w życiu była pewna równowaga.

    5, pozdrawiam 👾 🤯 😄
  • Dekaos Dondi 7 miesięcy temu
    Piotrek P. 1988↔ Ano czasami bywa. Dal równowagi, gdyż przechylenie, może, lecz nie musi,mieć znaczące, skutki:)↔Pozdrawiam😄")
  • rozwiazanie 7 miesięcy temu
    5 zostawiłam już wczoraj, a dzisiaj wracam do opowieści codziennych wydarzeń, które znalazły u Ciebie miejsce w niecodziennej aurze. Pozdrawiam.👍
  • Dekaos Dondi 7 miesięcy temu
    Rozwiazanie↔Dzięki:)↔No fakt. Trochę niecodzienna. Taki "splot":)↔Pozdrawiam😄:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania