Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Myszka i Dżdżowniczy Wiedźm

W niewielkim lesie, w małej norce, obok niedużego świerka, mieszkała Zielona Myszka. Ktoś może zapytać: „Dlaczego zielona”? Już odpowiadam: nie wiadomo. Po prostu tak było i bęc. Owa barwa nie martwiła ją nic a nic. Przeciwnie, cieszyła, gdyż dzięki temu, mogła się niepostrzeżenie skradać, prawie niewidoczna wśród trawy i różnych opadniętych liści. Byłaby całkiem miłym zwierzątkiem, do rany bolesnej przyłóż, gdyby nie paskudna wada, którą pielęgnowała w serduszku: lubiła dokuczać innym mieszkańcom lasu.

  

Kiedyś, w księżycową jasną noc, wyszedł ze swojej norki: Dżdżowniczy Wiedźm, z czerwonymi rogami na czubku i z żółtymi ślepiami, usytuowanymi w szarej, pomarszczonej twarzy. Kiwając pionowo ciałem na przyrośniętym kopycie, odwiedził Zieloną Myszkę, po czym zaczął ją namawiać do różnych figlarnych niecności, które by mogła ofiarować innym. A ona, zamiast przegonić kusiciela na cztery strony polanki, zaczęła niezwłocznie czynić to, do czego długaśny obleśny dupek, przymilnie zachęcał.

 

Na początku psotnej działalności, wszystko wyglądało bardzo niewinnie. Żadnemu zwierzątku tak naprawdę nie zaszkodziła.

  

Dlatego razu pewnego, pisnęła sama do siebie: a co mi szkodzi podokuczać bardziej.

A juści – przytaknęło szare flaczysko, zacierając z uciechy dłonie, których nigdy nie miał.

  

Wszelkie nowe psikusy, sprawiały Myszce coraz więcej niebywałej radości. Z każdym dniem, były bardziej wredne i męczące, a wielu niewielkich mieszkańców lasu, popłakało się nawet. Niektóre zwierzaczki próbowały ją powstrzymać, ale ona im więcej dokuczała, tym większą siłę zyskiwała do dalszych działań, nakręcając spiralę podłych czynów. Tym bardziej, że dzięki temu, była na świeczniku i chociaż bardzo zardzewiałym, to jednak.

 

A Dżdżowniczy Wiedźm patrzył na to wszystko brudnożółtymi oczkami, tuptając wesoło kopytkiem o runo.

  

Razu pewnego, gdy zadowolona Zielonka wróciła do swojej norki, spostrzegła w kąciku: tyci białą chusteczkę. Zrazu nie zauważyła, że coś pod nią było. A było. Niewielkiego. Chociaż niby taka odważna, to jakoś nie chciała spojrzeć, co tam sobie jest.

I bardzo dobrze. To znaczy: dla niej.

 

Po każdej wyrządzonej krzywdzie, zakryta rzecz się powiększyła. Nawet zaczęła podejrzewać, co to może być, lecz nadal nie miała odwagi odsłonić, by zajrzeć.

W końcu tajemniczy podarunek tak wyrósł, że już nie miała wątpliwości, na co zdziwiona patrzy. A patrzyła na okulary, prześlicznie przyozdobione białymi piórkami. Nie namyślając się długo, założyła natychmiast na swój wąsiasty nosek.

  

Od tego czasu nie miała łatwego życia. Oj nie miała! Okularów nie można było zdjąć, czymkolwiek zasłonić, a co gorsza, nie potrafiła zamknąć oczu, w ustanowionym przez okulary, przedziale czasowym. Musiała patrzeć i już. Co prawda tylko od godziny: szóstej po południu, przez sześć godzin i sześć sekund (w tym czasie najbardziej dokuczała wszystkim wokół), ale to i tak było dla niej, kolokwialnie mówiąc, męczące. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że najpierw ją to rajcowało, że hej! Ale dzień w dzień te same obrazy? Oszaleć można!

 

W końcu było tego za wiele. O wiele za wiele. Wprost nie do zniesienia. Lecz cóż mogła poradzić? Nic! Jak już wspomniałem, nawet oczu w tym czasie, nie dała rady zamknąć lub czymkolwiek okularów zasłonić. Codziennie od wspomnianej godziny, musiała oglądać siebie, jak krzywdzi inne zwierzątka. Mimo wszystko, to jeszcze nie było dla niej – z wiadomych względów – aż takie nielubiane. Po prostu fajne powtórki. Ponadto z nią, w pierwszoplanowej roli. I dodatkowo, bez reklam.

 

O wiele bardziej ją dołował fakt, iż widziała dalsze skutki swoich uczynków. Ciąg zdarzeń, które rozpoczęła. Wiele wylanych łez i trudnych do wyleczenia ran. Dostrzegała to wszystko, czego nie była tak naprawdę świadoma, lub nie chciała być. Dokuczała wytrwale, ale co się działo później i jakie były tego konsekwencje, to już nie było jej broszką. Teraz czuła to samo co oni, gdy ich krzywdziła. Nawet ciało bolało w tych samych miejscach. A jeszcze bardziej umysł. Docierało do niej, jaka była wstrętna oraz ile zła wyrządziła. Odczuwała owe podłe uczynki na sobie. Wróciły do niej jak bumerang, w zupełnie innym, szerszym świetle, z podwojoną siłą, raniąc ją tak samo, jak ona raniła.

  

Zatem powzięła postanowienie, by za wszelką cenę naprawić zło, którego stała się przyczyną. Błagać o przebaczenie. O dziwo, nie miała z tym większego problemu. Jedni ją wyrzucali na zbitą mordkę, inni ową mordkę dotkliwie pobili, lecz ona tylko stała i nie miała nic przeciwko. Byli też i tacy, co od łapki przebaczyli. Będąc nadal silną i zawziętą, biegała wiele razy do tych, co w ogóle nie chcieli jej widzieć i wciąż wyrażała skruchę. Pytała też, jak może naprawić wszelkie krzywdy z jej powodu zaistniałe. Niestety, niektórych już nie można było naprawić. Stały się na zawsze rozbitym kryształem.

  

Pomimo tego wszyscy poszkodowani, doceniali dobre chęci. Nawet niektórzy pochwalili ładne okulary, mówiąc:

 

– No, no, no! Co za oksy! Ja nie mogę! Pożyczysz na trochę?

– Jak zdejmiesz z mego nosa, to z miłą chęcią oddam – odpowiadała rezolutnie.

  

I tak Zielona Myszka nadal musiała oglądać te wszystkie obrazy… ale teraz trwały krócej. Początek jak zwykle o: szóstej, ale widziała je: sześć godzin i pięć sekund, a nie sześć. I tak każdego następnego dnia, długość transmisji była krótsza o jedną sekundę więcej, a nawet co dwa dni, o dwie.

 

W końcu, pewnego słonecznego popołudnia, mogła okulary zdjąć. Momentalnie stały się bardziej piękniejsze. Odetchnęła z ulgą. Owinęła białą chusteczką i poprzez delikatność lnu, roztrzaskała zawartość, na drobne kawałeczki, tak samo ciężko sapiąc, jak ciężki był kamień, którym dokonała...

 

...zemsty.

 

W tym samym czasie, usłyszała za sobą, cichy szelest. Spojrzała za siebie. Dżdżowniczy Wiedźm falował ciało na kopytku. Żółte ślepia, obserwowały ją intensywnie.

 

— Dobrze zrobiłaś, niszcząc te wstrętne okulary. Pomyśl, ile musiałaś przez nie wycierpieć, aż tyle godzin dziennie, oglądając te głupawe zwierzaczki, rodem z filmów klasy: b. Ech, tfu, co ja mówię. Z.

 

Zielona Myszka podjęła decyzję, jeszcze mocniej ściskając w łapce, zimny kamień.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 8

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (43)

  • Wrotycz dwa lata temu
    I oberwał! :)
    Bajki dają nadzieję, nie? Pozdrawiam, Dedusiu.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Wrotyś↔Dzięki:)↔Tak w sumie pewności nie ma, jaką podjęła decyzje, ale jak rzekłaś, nadzieję przeważnie dają:)↔Pozdrawiam?:)
  • Agrafka dwa lata temu
    Bardzo lubię bajki :-)
    ja nic a nic /ją
    Kiwając pionowe ciało /ciałem
    bardziej piękniejsze ?
    To przez te okulary ;-)) tak mi się coś rzuciło w oczy, ale treść fantastyczna :))) Niestety nie mogę głosować.
    Pozdrawiam :-)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Agrafka↔Dzięki:)→Też za upatrzenie błędów:)↔ Poprawiłem. Oprócz↔bardziej piękniejsze.
    Lubię czasami inaczej:)↔Pozdrawiam?:)
  • droga_we_mgle dwa lata temu
    Dobre :)
    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Droga_we_mgle↔Dzięki:)↔Pozdrawiam?:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Słodziusie, ale co z tym kamieniem w końcu zrobiła?
  • Atriskel dwa lata temu
    Już wiem- zabiła skorpiona, który chciał zjeść dżdżownicę ;)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Jeżeli ciekawość cię żdżera co zrobiła, to wejdź do szafy, by przecisnąć się przez gąszcz płaszczy tudzież moli i odnaleźć drzwi, do owego lasu. Może akurat zobaczysz, co zrobiła owa Myszka. Możliwe, że mnie zabiła, bo jestem skorpionem, ale nie jadam dżdżownic. Więc w sumie, po co??:~)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi Ciebie??
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi ups chyba mi się coś poknociło albo może spałam jak czytałam, sorki jeśli coś nie zrozumiałam
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Nic nie poknociłaś przecie:~)↔Jam skorpion, ale jeno zodiakalny:)
    Specjalnie dałem takie niejednoznaczne zakończenie?:~)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi nie zżera mnie ciekawość... podobno to 1-wszy stopień do piekła ... w szafie dostałabym klaustrofobii...
    ...dżdżownice niech sobie żują ziemię..
    Widziałam nieraz jak węże połykają żywcem myszy- straszny widok- gdy myszka stoi w rogu akwarium malutka i wie co zaraz się stanie .. to musi być straszna chwila ... hodowane specjalnie na pokarm dla węży....
    Skorpiony.. ... terantulę kiedyś nawet dotknęłam.. wąż ma taką delikatną jedwabną skórę- jest przyjemny w dotyku ... ale skorpion wystarczy, że dotknie raz i koniec ...
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi sorki to w sumie nie na temat opowiadania, to był tylko głupi żart ze skorpionem - przepraszam- nie wiedziałam, że nim jesteś
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Ależ ja się wcale nie czuję obrażony. Przeciwnie wręcz. Stąd ta przekomarzanka, o wędrówce w szafie i ubitym skorpionie. Gdybym nieco później zaistniał, to byłbym Wszystkimi Świętymi?:~)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi co?
  • Atriskel dwa lata temu
    No tak Dondi z aureolką i ogonem ;)
  • Atriskel dwa lata temu
    Zamiast krówek na listach wypasałbyś świeczki na grobie- zatrybiłam, że trochę przed zapukałeś w świat
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔O właśnie. Gdyby się rozbiegły pogubione, to łatwo byłoby odnaleźć, biegające światełka.
    ?:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi jeśli zdążyłbyś je znaleźć zanim, by zgasnęły...
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Słusznie rzekłaś. Nie pomyślałem tak, chociaż coś podobnego mam na profilu:?:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi o krowach nic nie masz na profilu. Faktycznie
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔I o krowach ze świeczkami na barana, też nie. Chyba? Ale głowy nie dam sobie uciąć.
    Muszę sprawdzić dokładnie, gdyż mogły się skryć po kątach?:)
  • Marek Adam Grabowski dwa lata temu
    Dekaos Dondi "(...) to wejdź do szafy, by przecisnąć się przez gąszcz płaszczy tudzież moli i odnaleźć drzwi, do owego lasu". - A więc to w Narni?
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi Nie chodziło mi o to co na profilu...
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Bo to czasami tak bywa, gdy każdy myśli o czymś innym:))
    A mój humor bywa dziwny:)↔A o krowie mam chyba drabble??:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi ech .. nie chciałam Ci powiedzieć dosłownie "Byczku" bo jeszcze obrósł byś w różki, gdy ja krówka :-))
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Fakt faktem. Gdybym obrósł różkami wszędzie, to byłbym jeżowiec i by mnie, w cyrku pokazywali. Lubie krówki. Mają taki fajny smak?:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi oj a ja myślałam, że tu to cyrk czasem ;-))) hmmmm wtedy wsadziłabym jeżyka Dondika w pudełko i zakleiłabym mordoklejką,:-)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Tu się namiotu nie składa. Nie warto:)↔Dondik oblepiony otuliną mordoklejkową, podumarł by z braku tlenu i różki by mu zwisły, jak płatki zwiędłego kwiatka. Jam cały w strachu jest ;~)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dekaos Dondi ale w pudełku wieczka, by nie było przecież
  • Marek Adam Grabowski dwa lata temu
    Udane opowiadanie, zarówno pod kątem formy jak i treści. Nie rozumiem tylko, czemu myszka założyła te okulary, to bez sensu. Pozdrawiam 5 Ps. Rozumiem, że uśmierciła dzwonnicze?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Marek Adam Grabowski↔Dzięki:)↔Czemu założyła?↔Może z ciekawości, lub żeby się ozdobić...
    Przecie nie wiedziała, co ukażą. A poza tym, nie byłoby opka, gdyby nie założyła:)
    Nie w Narnii:)↔Pozdrawiam?:)
  • Szept Motyla dwa lata temu
    Bardzo mi się podoba! Ładnie napisane, odpowiednio dobrane słowa do treści. Sama kiedyś próbowałam napisać bajkę lub coś w tym stylu, ale wszystko wychodziło mi straszliwie banalne. Zainspirowałeś mnie swoim pisaniem do podjęcia kolejnej próby! :)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Szept Motyla↔Dzięki:)↔Na pewno przeczytam, Twoją bajkę. Mnie też czasami czyiś tekst zainspiruje lub komet:)↔Pozdrawiam?:)
  • Józef Kemilk dwa lata temu
    Chyba wolna wola szkodzi?.
    Fajna opowiastka, rozumiem że myszka wróci do złych uczynków?
    Pozdr
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Józef Kemilk↔Dzięki:)↔W sumie nie wiadomo, sądząc po zakończeniu:)↔Pozdrawiam?:)
  • Piotrek P. 1988 dwa lata temu
    Ha ha ha ha ha ?! Dżdżowniczy Wiedźm z kopytkiem ?! Ale odjazdowa wyobraźnia i humor! Ta przebojowa opowiastka jest bombowo odlotowa ?.

    ? ? ? ? ?, pozdrawiam ? ? ? ? ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Piotrek P.1988↔Dzięki:)↔To fajnie, ?że właśnie taka:)↔Pozdrawiam?:)
  • szopciuszek dwa lata temu
    "Po prostu tak było i bęc." - ;)

    "Momentalnie stały się bardziej piękniejsze. " - tu chyba bez "bardziej"

    Bardzo fajne. Motyw z oglądaniem swoich zbrodni z innej perspektywy skojarzył mi się z filmem dokumentalnym (dość specyficznym) Joshuy Oppenheimera, "Scena zbrodni". Oczywiście tam popełnione zbrodnie były o wiele gorsze i nie było magicznych okularów. ;)
    Ale UWAGA SPOILER film pokazuje, że można odmienić, może nie człowieka, ale jego sumienie na pewno. ;)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Szopciuszek↔Dzięki:)↔Co do↔bardziej piękniejsze, to tak specjalnie. Bardzo mi to pasi:))
    Film gdzie można zerknąć? Właśnie. Może odmienić, ale nie musi.
    Dlatego takie zakończenie, gdzie w sumie nie wiadomo, jaką decyzję Myszka podjęła
    Pozdrawiam?:)
  • szopciuszek dwa lata temu
    Niestety nie wiem gdzie, internet mowi że na Netflixie ;)

    Ano tak, w końcu tylko ściskała;)

    A film specyficzny, może wynudzić, ale może akurat przypasuje ;)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Szopciuszek↔Dzięki za namiar, ale mam dostępu do Netflixa:~)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania