Opowiw *** Ƭɑᴊҽʍղíϲɑ Ƥłɑsƙoաყżմ
Płaskowyż jest niebezpiecznie oblodzony. Srebrzysta poświata maluje szaro mroźną przyszłość, na lustrzanej drodze. Blisko krawędzi przepaści idzie człowiek. Ominął dostateczną ilość drogowskazów, by nie zgubić drogi. Dlaczego zatem tak blisko upadku? Podeszwy podtrzymują pozostałości butów, a buty ciało. Ślizgają się niebezpiecznie, kołysząc wędrowcem. Zmartwione śnieżynki osiadają na zamyślonych oczach kryształkowym pocieszeniem. On na nicości, uchwycony przez dwa białe skrzydła. Ledwo unoszą ciężar. Podąża dalej, wlokąc je za sobą. Pomyślał, że pofrunie, lecz kolejny raz upada. Wisi na skostniałych rękach. A tam daleko w dole, na zamrożonym stosie zwłok, leży kolejny posąg anioła. Błyszczące czernią kikuty skrzydeł, chłoną obraz ciemnej strony księżyca.
Komentarze (15)
Gdy sobie przypominam Ciebie z początków Twojej obecności tutaj, to zrobiłeś wielki krok naprzód.
Ostatnie zdanie jest niezwykle obrazowe. Przejmuje, lodowato się robi. Na szczęście prawdziwa zima jeszcze przed nami ;)
Pozdrawiam, Dedusiu.
Tu wszystkie przecinki do kasacji :)
"Srebrzysta poświata, maluje szaro mroźną przyszłość, na lustrzanej drodze.
Blisko krawędzi przepaści, idzie człowiek.
Dlaczego zatem, tak blisko upadku?
Zmartwione śnieżynki osiadają na zamyślonych oczach, kryształkowym pocieszeniem."
A tutaj: "Podeszwy podtrzymują resztę butów (...) ---> resztę zamieniłabym na pozostałości/ skrawki/ dziurawe buty...
Ale oczywiście, jak tam chcesz :)
Pozdrawiam?:)
Miłego dnia, Dedusiu!
Text alegoryczny, niedawno wstałem, więc kumatość jeszcze się nie obudziła, wrócę później.
Pozdrawiam ?
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania