Pokaż listęUkryj listę

Opowiw *** Ɗօ Ɓoցíղí Ɑցղí ↔ Ɩísե 3

Zmieniona wersja, nieco

~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

 

Witaj Agni Zatroskanych Spojrzeń Ale Nie z Byle Przyczyny. Ośmielam się pisać do ciebie po raz trzeci, przede wszystkich z dwóch powodów. Po pierwsze o Agni Falującej Czupryny, chciałbym nawiązać do tego kawałka dechy, który Tobie przez umyślnego wraz z listem przysłałem. Uwierz proszę, iż naprawdę zabrakło mi papieru, a że myśli swych uronić nie chciałem, gryzmoliłem dalej po blacie stołu. Doceń to o Bogini Ostrych Piłek Zębatych, że aż dwa wkłady do laubzegi zmarnowałem, lecz jakoś sprawnie poszło, gdyż w czasie rżnięcia, o Tobie Agni Najmilejsza cały czas myślałem, dodając sobie otuchy, że na pewno dotrwam do końca.

 

Osiłek ze mnie że hej, jak kiedyś raczyłaś zauważyć, gdy wziąłem byka za rogi i później leżałem dwa tygodnie w połamanym szpitalu. To znaczy ja byłem połamany, ale lubię raz po raz, nawijać głupoty, na twoje rozedrgane myśli. Miło wspominam ów czas, bo fajnie jak nie wiem co, było. Przychodziłaś wtedy z flamastrem, by za chwilę siedzieć na obrzeżu betów, kontemplując nieco, rysując jednocześnie na gipsie, małe śliczne obrazki i pisząc obok wiersze, o szpitalnych kaczkach oraz innych ptaszkach.

 

To były owe chwile, krótko przed tym, jak się dowiedziałaś, że jesteś Boginią i nic tego zmienić nie może. Szlag by to trafił, rzekłem wtedy z niechcianą werwą do własnych uszu. Musiałem akurat trafić na Boginię. Wybacz mi och wybacz, Agni Co Wszystko Wybaczasz Jak Chcesz, ale to tylko dlatego, że zakochałem się w Tobie bez pamięci. Chociaż akurat o tym pamiętam do dziś.

No dobra. To co powyżej dotyczyło kawałka dechy i sytuacji, o których dzięki temu sobie przypomniałem.

 

A zatem, to po pierwsze.

 

Po drugie, O Bogini Pofałdowanych Wspomnień, jeżeli pozwolisz, to chciałbym powspominać te piękne cudowne dni, kiedy byliśmy małymi szkrabami, a ty nie miałaś pojęcia, że jesteś Boginią. Proszę Agni, pozwól wrócić do tamtych czasów. Nie dostrzegam żadnego pioruna, lecącego w moją stronę, czyli rozumiem, że mam Twoje, O Agni Szalonych Myśli, przyzwolenie.

  

To wielka szkoda, że nie możesz być moją. Miałbym Tobie tyle do powiedzenia i zaoferowania. Nawet więcej, niż w listach ośmielam się pisać. Ale cóż. Teraz jest jak jest. Co ze mnie za pożytek. Tym bardziej, że zapewne masz Boskie potrzeby, takie i różnorodne. Nie wnikam o Agni Kryształkowych Oczu, w te wszystkie szczegóły, bo przecież mylić się srodze mogę. Z tym: jest jak jest, to rzecz jasna, trochę o Bogini Ludzkich Pojednań, przesadziłem, niczym kwiaty na wiosnę.

 

Miałem tylko na myśli, że Ty się nie starzejesz i na wieki, bez zgryzoty na wizerunku widokowym, pozostaniesz. O wybacz znowu. Co ja tu piszę. Wszak wspominać miałem, a nie wydziwiać i marudzić. Zacznę ładnie, jak tylko zdołam, żebyś była zadowolona, całą gębą. Wyobrażam sobie, jak uśmiech krąży wokół Ciebie, by po chwili przysiąść, na Twoich wilgotnych ustach.

  

No to zaczynam.

  

Pamiętasz, jak byliśmy dziećmi. Ty mi nagle nasikałaś na babkę z piasku, a ja Tobie za to co zrobiłaś, chciałem włożyć łopatkę w oko. Nie pozwoliłaś na to. Już wtedy byłaś zaradna, chociaż nie korzystałaś z boskich zdolności. Kiedyś powiedziałaś innym dzieciom, że skakanka to taki: okropnie zaczarowany wąż, który może straszliwie ukąsić. Mówiłaś to z takim przekonaniem, że dzieci w końcu uwierzyły, rozbiegając się na wszystkie strony. A Ty sobie skakałaś jakby nigdy nic. Wtedy się pozłościłem, mówiąc Tobie: oddaj im skakankę, głupia jesteś. A ty mi na to: „Nie oddam i mordę w kubeł’’. Już wtedy dysponowałaś takimi dziwnymi sformułowaniami. Nawet nie wiedziałem, co to znaczy. Musiałaś gdzieś usłyszeć. Słuch miałaś wyśmienity.

  

Och… co to były za czasy.

  

A pamiętasz, jak poszliśmy deptać świeżo wyrosły trawnik, bo się Tobie o Agni Zielonych Rozkojarzeń, jak to określiłaś, nie podobała ta: piekielna zieleń. Podszedł do nas jakiś człowiek i wrzasnął: „No dzieciaki! Zmiatać mi stąd. Niewychowane bachory”. Powiedziałem do ciebie: Agni, nie róbmy draki. Chodźmy lepiej na jabłka.

Lecz ty spojrzałaś na niego przez zaciśnięte zęby i warknęłaś: „Odwal się palancie. Co tu zmiatać. Oprócz zielska, nic tu nie ma”

Wybacz o Agni Najsłodsza, ale romantyczna to ty przesadnie nie byłaś. Ciebie nawet zieleń nie ruszyła i sterczące kwiatki.

  

Poszliśmy na jabłka. Zapewne przypominasz sobie O Bogini Późniejszych Ogrodów, jak nie pozwoliłaś, żebym przełaził przez tą samą dziurę w płocie, co ty. Rzekłaś mi wtedy: „Nie życzę sobie, żebyś roztrząsał pozostawione przeze mnie ślady” Co miałem zrobić. Nie roztrząsałem. Przeszedłem przez płot, na którym zostawiłem część spodni. Ty miałaś podwiniętą spódniczkę, jako koszyczek do jabłek. Jednak musisz przyznać, że babcia ogrodowa była super. Zaczęła wrzeszczeć głośno i wyraźnie, wyzywając nas od złodziei, a nawet zbójów i morderców. Tobie z tego wszystkiego, jabłka z podwiewajki wyleciały. Wzięłaś jedno do ręki, wystawiłaś przed siebie na uroczo spoconej dłoni, niczym Hamlet czaszkę i zaczęłaś biednej babci nawijać:

  

„O kobieto, nieznośna w zapalczywości swojej. Mówisz, że to twoje jabłka, tak? Nie przeczę. Lecz z bliźnimi należy się dzielić. Spozieraj trwożnie na kolegę mego. Lekarz mu przepisał jabłka codziennie spożywać, by w lichość członków nie popadł. A on nie z bogatej rodziny pochodzi. Proszę, spójrz w tej chwili, jaki cienki przed panią stoi. A dlaczego? Ano dlatego, że jakaś bez serca, skąpa kobieta, paru głupich jabłek, poskąpić pragnie, co mu dla zdrowia potrzebne, jako nieodzowne lekarstwo.

 

Ja też trochę zjeść muszę, żebym siły na opiekę miała. Jak pani nam poskąpi tych jabłek i z ogrodu wygoni, to na mur beton, najpierw poszkodowany padnie. A oni biedni. Pogrzeb kosztuje. Spójrz niecna kobieto na kolegę mego. On ledwo dyszy ze słabości i truchleje nieborak. Niedługo legnie wśród jabłek, by za moment ztrupieć na amen. Ducha wyzionie. Zacznie śmierdzieć w ogrodzie, a ów duch po całym ogrodzie, gonić panią będzie, rozkładem jabłek rzucając w uciekające plecy”

 

Och Agni, Agni. Dusiłem się wtedy, lecz ze śmiechu. Biedna babcia. Była taka skołowana, że nawet nas do mieszkania zaprosiła, na kompot z rzeczonych owoców. A poza tym, mogliśmy wziąć, ile się dało.

  

To były piękne dni. Niestety Agni. Teraz jesteś Boginią. Niedostępną dla mnie. Mam nadzieję, że za bardzo nie uraziłem twojej Boskiej Duszy, tymi wspomnieniami. Ale co to by byli za Bogowie, bez poczucia humoru. No powiedz sama. Dla mnie na zawsze pozostaniesz, przede wszystkim, we wspomnieniach z dzieciństwa. Było ich więcej, ale zapewne dokładnie je pamiętasz. To ty masz Boską Pamięć. Ja tylko zwykłą ludzką.

Do koperty wkładam mój ulubiony ogonek. Jeszcze bardziej tobie przypomni, sytuację z jabłkami i wiele, wiele innych, o których nie napisałem, zanudzać niechcący nie chcąc.

  

Sҽɱρҽɾ oԃԃαɳყ,

ɳιҽ ʂҽɱρҽɾ ρoԃԃαɳყ

                           ԃԃ

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Tyle, że Agni to hinduski bóg ognia... On się może pogniewać. Jednak przeczytam później.
    Z Panem Bogiem ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pobóg Welebor↔Dzięki:)↔Nie podobno. Gdy będzie brać przykład ze mnie:)↔Pozdrawiam?:)
  • Wrotycz dwa lata temu
    :))) Bardzo fajne, Dedusiu! Nazwy własne Bogini - cudne. W ogóle językowo dałeś popis, tu żadna linijka nie jest letnia.
    Ogień bywa potrzebny, np. do ogrzania się, przygotowania posiłku, jest piękny, wywołuje uśmiech...
    Ale również jest straszliwie silny, bezwzględny. Ma moc.
    Własną moc trzeba trzymać na wodzy, inaczej może zniszczyć nie tylko nasz wizerunek. Stąd hipokryzja bywa potrzebna :)
    Brawo! Piąteczka.
    Pozdr. :)
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Wrotyś↔Dzięki:)↔To fajnie, że fajnie. Tu specjalnie, o ogniu nie stoi, bo wiadomo, jak z nim jest.
    O właśnie. Różne są ognie, różne wodze i różne siły, zarówno takie, jak i inne:)↔Pozdrawiam?:)
  • Lotos dwa lata temu
    No, fajnie napisane, chociaż trochę mnie drażni imię bogini, bo to był bóg ognia, ale co tam, Mercedes to kobiece imię, a w Polsce mówią ten Mercedes.
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Lotosie↔Dzięki:)↔No właśnie. Jak rzekłeś z Mercedesem. Sądzę, że z liściem lotosu, ogień nie miałby szans. Poślizgnął by się na gładzi i złamał płomień:)↔Pozdrawiam?:)
  • rozwiazanie dwa lata temu
    „Doceń to o Bogini Ostrych Piłek Zębatych, że aż dwa wkłady do laubzegi zmarnowałem, lecz jakoś sprawnie poszło, gdyż w czasie rżnięcia, o Tobie Agni Najmilejsza cały czas myślałem” :))..nie znam się na boginiach, ale ona może nie być zachwycona tym, że zębate piłki marnujesz. Pozdrawiam ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Rozwiazanie↔Dzięki:)↔Przecie zębów piłkowych nie zmarnowałem. Uciąłem nimi kawałek stołu, na której ciąg dalszy listu tkwił, co się nie zmieścił na papierze.O!↔Pozdrawiam?:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Inga to Agni ;-))
  • Atriskel dwa lata temu
    Albo skrót od Agnieszka
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Atriskel↔Dzięki:)↔Nie ukrywam, iż taka możliwość, możebną jest:)↔Pozdrawiam?:)
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Super ten text, ale mnie zasmuciło to, że ona jest boginią i przez to niedostępna dla peela... Myślę, że srodze się myli. Najfajniejsze dla mnie było to o szpitalu, że w nim super ?
    Z Panem Bogiem ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Pobóg Welebor↔Dzięki:)↔No różnie z tymi boginiami bywa. Mogą być takie, lub zupełnie inne, w istocie swej:)↔Pozdrawiam?:)
  • Atriskel dwa lata temu
    Dla mnie najśmieszniejsze, gdy na babkę z piasku nasikała :-))
  • Pobóg Welebor dwa lata temu
    Atriskel
    Dla mnie też ?
  • Dekaos Dondi dwa lata temu
    Nie wiadomo, czy dla piaskowej babki, też było takie śmieszne??:))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania