Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 11 Uprowadzenie część 2

Wielkie bogato zdobione drzwi otworzyły się, w progu stała Rozalia w pięknej sukni ślubnej, welon sięgał po sama ziemię, ciało jej zdobiła biżuteria z pereł a w rękach trzymała bukiet białych róż. W ławach siedziało całe mnóstwo ludzi a pod ołtarzem stał król, kapłan oraz książę Guaer jako młody pan. Rozalia zbladła widząc przyszłego męża, nim się zorientowała szła w jego stronę, choć chciała się zatrzymać nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Po upartym stawianiu oporu udało się jej zatrzymać.

- Czy coś się stało kochanie? – spytał król.

- Rozalio zostaniemy małżeństwem – wtrącił książę.

Nagle śnieżno białe róże stały się czarne.

- Ja, nie chcę! – odparła przerażona puszczając bukiet.

Wtem z ziemi z ogromnym łomotem wyrosły nienaturalnie długie, blade ręce. Pierwsza z nich pędem ruszyła na Rozalię lecz ta odskoczyła. Trzecia z rąk chwyciła dziewczynę, uniosła i siłą postawiła przed młodym panem.

- Czy ty Rozalio bierzesz sobie księcia Guaera za męża i ślubujesz mu miłość, wierność oraz, że go nie opuścisz aż do śmierci?

- Nie!

- A czy ty, książę Guaer bierzesz sobie księżniczkę Rozalię za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność oraz, że nie opuścisz jej aż do śmierci?

- Ślubuję.

- Tak więc ogłaszam was mężem i żoną.

- Przecież powiedziałam nie!!!

- Możesz pocałować pannę młodą.

- Ogłuchłeś!!!!? Nie chcę być jego żoną!!!!!!

Książę usiłował ją pocałować, jego usta były coraz bliżej. Wówczas Rozalia obudziła się, ciało jej oblał zimny pot, a gdy spojrzała na pierścionek podarowany przez Eryka łzy napełniły jej oczy.

- Nie zniosę świadomości ,że jestem niewolnikiem własnego życia.

Na drugi dzień, statek dobił do poru. Eryk nie miał na nic ochoty, zamknął się w swojej kajucie i nie wpuszczał nikogo. Tymczasem po porcie przechadzał się Hektor, został on zauważony przez dwóch piratów którzy na jego widok pośpieszyli do karczmy.

- Kapitanie! Znaleźliśmy jednego z załogi Eryka.

- Doskonale - Odparł mężczyzna – przyprowadźcie go tu.

Drobnej postury Hektor, nim się zorientował został pojmany i siłą zawleczony do karczmy. Gdy posadzono go na ławie zauważył rudowłosego kapitana, którego Eryk pokonał w jaskini, było to tuż przed dostaniem zlecenia na Podróż do Wiecznego Miasta.

- Witaj, jesteś głody? Spragniony? Czegoś ci trzeba?

- Czego ty o de mnie chcesz?

- Przechodzimy od razu do rzeczy, lubię konkretnych ludzi! Łatwiej z takimi negocjować.

- Negocjować?

- Zgadza się, mam dla ciebie bardzo ciekawe zadanie.

- Niby jakie?

- Powiec mi gdzie płyniecie, ile robicie postoi i w których miejscach.

- Po prosu chcesz żebym wsypał swoją załogę.

- Nazywaj to sobie jak chcesz.

- A co bym z tego miał?

Kapitan uśmiechnął się – Czekałem aż to powiesz – mężczyzna położył na stole wielki kufer złota i kosztowności.

- Nagroda którą dostaniesz po tym jak załatwię sprawę – odparł Kapitan – A to jako zalicza – dodał podając mu worek ze złotymi monetami i diamentami.

- Dajcie mi drugi kufer to powiem wam znacznie więcej, zwłaszcza, że teraz Eryk jest w kiepskim nastroju.

- Naprawdę? Mów zatem, dlaczegoż to Eryk jest w kiepskim nastroju?

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Nemezis 10.05.2017
    Chyba chodziło Ci o to, że "Statek dobił do portu", a nie "poru" ;-) fajnie się czyta, aczkolwiek brakuje mi trochę rozbudowanych opisów sytuacji
  • Szymon Skolarus 11.05.2017
    Bardzo dziękuję, zdarzają mi się wpadki:) Ale jestem amatorem dopiero zaczynam pisać. Gdyby to była warzywna kraina to uszło by:)
  • Tanaris 16.05.2017
    Miło się czytało :=)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania