Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 14 Przebudzenie część 1

Rozdział 14 Przebudzenie

 

To wszystko to omamy! Zły sen! Musicie się przebudzić inaczej pozostaniecie w swych snach na zawsze. Nigdy nie wydostaniecie się ze swych koszmarów i popadniecie w obłęd!!!

Smaffie był otoczony przez tłum ludzi, naśmiewali się z niego i wyszydzali. Smaffie nie mógł dłużej tego słuchać, nagle przypomniał sobie coś, wróciło do niego wspomnienie. Mały Smaffie był wyśmiewany przez grupkę starszych dzieci. Nagle z nikąd pojawił się Bill, stanął na wprost grupy trzymając worek w ręce.

- O proszę, braciszek Smaffiego! Przyszedłeś na ratunek?

- Dokładnie, jeśli jesteś taki odważny to mnie zaatakuj – odparł Bill.

Chłopiec zaczął biec w stronę Billa lecz nim się ocknął leżał już na ziemi, oberwał z pięści od Billa prosto w twarz.

- Dalej uważasz, że jesteś odważny? – spytał Bill chłopaka który naśmiewał się z Smaffiego.

- Oczywiście, że jestem odważny! Nie to co twój brat mazgaj!

- Rozumiem – odpowiedział Bill – Zatem udowodnij przede mną i twoimi kolegami – dodał rzucając na niego worek.

Chłopak nie mógł zrozumieć co Bill ma na myśli, nagle wór wylądował na jego brzuchu. Wtem chłopak poczuł jak worek się rusza, spojrzał co kryje się w worku, a gdy zobaczył kilka szczurów z krzykiem na ustach zerwał się do ucieczki.

- Tchórz! – zakrzyknął Bill.

Po chwili Obaj bracia zostali sami.

- Chciałbym być tak odważny jak ty – rzekł Smaffie.

- jesteś odważny tylko jeszcze o tym nie wiesz. Nie powinieneś też tak się przejmować tym co mówią inni.

- Mama zawsze mówiła, że należy być dobrym człowiekiem dla wszystkich ludzi, ale to tak boli kiedy wszyscy się z ciebie śmieją.

- Musisz być dobry dla ludzi, ale równocześnie musisz mieć gdzieś ich opinie i komentarze.

- To chyba nie osiągalne.

- Nic nie jest nieosiągalne, jeszcze nadejdzie dzień w którym wykażesz się odwagą.

- Tchórz, tchórz, tchórz – mówił w dalszym ciągu tłum.

- Jestem tchórzem i co z tego?

Tłum zamilkł.

- Wy natomiast musicie byś strasznie odważni prawda? Myślcie i mówicie sobie o mnie co chcecie! W ogóle mnie to nie obchodzi!!! Jestem jaki jestem! Zawsze staram się ile mogę! A wy co robicie prócz naśmiewania się? Słucham?! W czym wy jesteście tacy niesamowici!

Tłum nadal milczał.

- Jestem sobą i jestem z siebie dumny! A wy wszyscy możecie się wypchać!!!!!!

Nagle wszystko zaczęło pękać, zupełnie jakby było zrobione ze szkła. Ludzie, domy a nawet niebo, wszystko pękało a gdy cały obraz roztrzaskał się na tysiące kawałeczków Smaffie został oślepiony przez jasne światło, a gdy otworzył oczy dotarło do niego, że leży na statku. Smaffie właśnie wydostał się ze swego koszmaru.

Bill kilka razy uderzył pięścią w drzwi, gdy mąż jego siostry ukazał się w progu, dostał pięścią prosto w twarz.

- Co ty wyprawiasz! – wrzasnął mężczyzna.

Bill nic nie powiedział, patrząc mu w oczy postrzelił go w nogi, mężczyzna upadł.

- Co ja wyprawiam? Myślałem, że ci się podoba.

- Postradałeś zmysły!

- Przez dwa lata katowałeś moją siostrę, sprawię, że w kilka minut poczujesz to samo.

Mężczyzna próbował sięgnąć po broń, lecz Bill postrzelił jego ręce.

- Przyjemnie prawda?

- Przestań!

- Przestań? Moja siostra pewnie też tak mówiła, przestałeś? Nie, więc dlaczego oczekujesz, że ja przestanę?

- Przyszedłeś się zemścić?

- Nie, ja przyszedłem wymierzyć ci sprawiedliwość.

- Pewnie mnie takiego zostawisz bym się wykrwawił?

- Tak było by najsprawiedliwiej, ale pewnie zaczniesz drzeć tą mordę i jeszcze ktoś cię znajdzie. Dopilnuję byś nie przeżył.

- Oszczędź mnie!! Zapomnij o całej sprawie!!!!

- Smaż się w piekle – odparł Bill.

Po czym pociągnął za spust i przestrzelił mężczyźnie głowę. Nagle Bill z powrotem znalazł się w łodzi, szalał sztorm, woda zaczęła układać się na podobieństwo ludzi.

- Morderca! Morderca! Morderca!

Nagle z morza wynurzył się Smaffie.

- Bill jak mogłeś? Jesteś mordercą!

- Żałosne, to nie są słowa mojego brata.

Bill wrócił do wspomnienia, przypomniał sobie jak zwierzył się bratu.

- Smaffie.

- Tak?

- W tedy po pogrzebie naszej siostry ja..ja….

- Zabiłeś jej męża.

- Skąd wiesz?

- Domyśliłem się.

- Smaffie ja, ja jestem mordercą.

- Czasami człowiek robi rzeczy takie o jakie by się nawet nie podejrzewał. Czasami emocje doprowadzają nas do dziwnych decyzji. Gdybyś zabijał ludzi bez powodu albo z przyjemności wówczas nazwałbym cię mordercą. Ale ty cierpiałeś po stracie naszej siostry. Owszem lepiej by było gdybyś go nie zabił, ale to co się stało to się nieodstanie, musisz żyć dalej.

- Mam wyrzuty sumienia.

- Wiem i pewnie będziesz je mieć, pamiętaj, że zawsze będę z tobą. Ja na twoim miejscu zrobiłbym to samo.

- Nie prawda, stchórzyłbyś.

- Pewnie tak – dodał śmiejąc się

- Dzięki, że starasz się mnie pocieszyć.

Bill spojrzał na postacie przypominające ludzi.

- Smaffie nie nazwałby mnie mordercą, nie jesteś nim! Dopuściłem się okropnego czynu, ale zrobiłbym to ponownie jeśli bym musiał!!!!

Nagle sztorm uspokoił się, dziwne postacie zmieniły się znów w wodę i znikły.. Księżyc roztrzaskał jak lustro, Bill obudził się.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Tanaris 06.06.2017
    Po chwili Obaj bracia zostali sami. - "obaj" z małej litery
    - jesteś odważny tylko jeszcze o tym nie wiesz. - "jesteś" z dużej litery
    - To chyba nie osiągalne.- nieosiągalne
    Ciekawe, kto nie wybudzi się ze snu. :P

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania