Zakazana miłość i skarb Rozdział 2 Wyfrunięcie z klatki część 3
Rozalia znajdowała się daleko od pałacu, miasta oraz portu. Jej uwagę przykuł statek będący kilka metrów od brzegu, wówczas ktoś zawołał z okrętu.
- Wyłaś już z tej wody!
- Nie drzyj się tak, bo jeszcze się zadławisz – odparł żartobliwie pirat kąpiący się w morzu.
Dziewczyna podeszła bliżej brzegu i ujrzała niechlujnie porozrzucaną odzież. Po bliższym przyjrzeniu się spostrzegła białą koszulę, czerwone spodnie i kamizelkę, pas oraz brązowe buty. Rozalia powoli podniosła koszulę, wówczas to dostrzegła sztylet który był pod nią schowany, sprawdziła go dokładnie, upewniając się wcześniej czy mężczyzna wciąż zażywa kąpieli, a po zabraniu całej reszty, oddaliła się w pośpiechu. Chwilę później z wody wyszedł nagi pirat nucąc radosną melodię, do chwili gdy spostrzegł ,że wszystkie jego ubrania zniknęły. Nastał świt i chłodny poranek, słońce zaczęło leniwie wyglądać z za morza, podczas gdy w porcie tętniło już życie. O wczesnym poranku rybacy wybierali się na połowy, do królestwa przypłynęły statki handlowe, zarówno te z bliska jak i te z najodleglejszych zakątków świata. Na statku należącym do Eryka trwały przygotowania do podróży, wszyscy pracowali w pośpiechu.
- Dlaczego dobiliśmy do portu? – spytała Miranda – Chcesz by ujrzała nas straż?
- Musimy wyruszyć z tego miejsca, ma się tu zjawić pan Tenebris, oraz kobiety które mają wyruszyć z nami.
- Oby się pośpieszyły, jeśli zostaniemy złapani to nie ujrzysz już księżniczki a szubienicę.
- Dzień dobry – rzekł ktoś spokojnym i donośnym głosem.
Był to Mroczny Pirat w postaci eleganckiego kolekcjonera, wraz ze swymi dwiema towarzyszkami.
- Dzień dobry – odpowiedział Młodzieniec.
- Choć zdrowie mi nie dopisuje, to postanowiłem zjawić się osobiście by życzyć wam szczęśliwej drogi. A oto panie które do was dołączą.
Najpierw Przedstawił Meleficus, jej siwe włosy uczesane były w elegancki kok. Ubrana była zaś w białą koszulę z bufiastymi rękawami, brązowo złotą kamizelkę, brązowe spodnie i buty, szyję jej zdobiła fioletowa apaszka spięta żółtym kamieniem. Następie Tenebris wskazał na Pulchritudę, która miała rozpuszczone włosy, a ubrana była w koszulę z szerokimi rękawami, brązową kamizelkę która była rozpięta, czarne spodnie i brązowe buty. Na szyi miała długi srebrny łańcuszek i krótkie korale karmazynowej barwy.
- Zaszczycą was swą obecnością, w drodze do Wiecznego Miasta. Gdy będziecie już na miejscu zdobądźcie dla mnie berło.
- Czy przywłaszczenie berła nie będzie kradzieżą? Nie chcemy mieć kłopotów – rzekła niespodziewanie Miranda.
- Czy nie rozzłościmy tym mieszkańców Wiecznego Miasta? – spytał Eryk.
- Wieczne miasto cieszy się największym skarbcem w ludzkich dziejach, oraz najbardziej hojnymi mieszkańcami. Z chęcią podarują wam berło gdy o nie poprosicie, lecz tak naprawdę nie musicie się pytać, oni sami nie są w stanie pojąc co tam trzymają. Dlatego weźcie go bez żadnych obaw. Zabrać coś z ich skarbca, to jak zabrać kroplę wody z oceanu.
Eryk uspokoił się, natomiast jego siostra nabrała podejrzeń.
Cóż mogę powiedzieć więcej, Szerokiej drogi i szczęśliwej podróży – odparł Tenebris
Mężczyzna odszedł, natomiast Meleficus i Pulchrituda weszły na pokład.
- Nie podoba mi się ten facet, coś jest z nim nie tak – zaszeptała Miranda.
- Musisz być taka podejrzliwa wobec wszystkich? – spytał żartobliwie Eryk.
Meleficus podeszła do młodzieńca i przeszyła go śmiertelnie poważnym wzrokiem.
- Będę pełnić funkcję waszego przewodnika, znam drogę do Wiecznego Miasta jak własną kieszeń. Żądam od was dyscypliny oraz perfekcjonizmu.
- Baba myśli ,że będzie nami rządzić – burknął pod nosem Bill.
- Nie zamierzam rządzić, od tego jest kapitan – odparła patrząc na Eryka jak na niedoświadczonego dzieciaka.
Nastąpiła grobowa cisza, Bill był w szoku, że kobieta potrafiła usłyszeć jego szept z takiej odległości.
- Chyba cię usłyszała – rzekł Smaffie
- Co ty powiesz?!
- Macie się jedynie dostosować do trzech zasad – dodała po chwili Meleficus.
- Zasad? - spytał Eryk
- Pierwsza zasada, słuchać moich poleceń, druga zasada wykonywać moje polecenia. Trzecia zasada, nie kwestionować moich poleceń.
- I ona mówi ,że nie będzie rządzić?! – rzekł wściekły Bill – Muszę się napić – dodał.
- Czy to jest dla ciebie zrozumiałe? – spytała Eryka.
- Tak – odpowiedział, uśmiechając się rozbawiony słowami druha.
- Pytam się czy jest to dla ciebie zrozumiałe?! – powtórzyła pytanie z ostrzejszym tonem.
- Oczywiście.
W tym też momencie ktoś wszedł na statek, Wszyscy spojrzeli ze dziwieniem. Na pokładzie znalazła się młoda dziewczyna, która była zakochana w Eryku do szaleństwa.
- Seluz? – spytał zdziwiony młodzieniec.
- Witaj Eryku.
- Co tu robisz?
- Nastąpiła niewielka zmiana planów – wtrąciła Pulchrituda.
- Jaka zmiana? – spytał Eryk.
- Płynę z wami – odparła Seluz.
- Nowe polecenie pana Tenebris – dodała Pulchrituda.
- Pan Tenebris był tu i nic na ten temat nie powiedział.
- Pan Tenebris nie musi mówić takich rzeczy, wystarczy, że ja to robię w jego imieniu.
- Dlaczego padła taka decyzja?
- Szef nie zdradził szczegółów, taka jest jego wola i tyle. Chyba, że chcesz kwestionować jego polecenia, z tym, że nie jest to rozsądny pomysł.
- Dobrze niech będzie. To już wszyscy, możemy ruszać.
- Czekajcie!
W kierunku statku zaczął biec młodzieniec, szybko niczym wiatr, energicznie machając ręką. Gdy już się zbliżył, położył dłonie na kolanach i łapał powietrze.
- Czego Chcesz? – spytał Bill.
- Chcę płynąć razem z wami – odpowiedziała Rozalia.
W krótkich włosach i męskich ubraniach wyglądała jak młody mężczyzna.
Ciąg dalszy nastąpi
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania