Zakazana miłość i skarb Rozdział 2 Wyfrunięcie z klatki część 5
Do sypialni księżniczki weszła służąca, mówiąc – Pora wstawać wasza królewska mość.
Jednak Rozalii nie było w pokoju, za to otwarte okno balkonowe, leżący na łożu miecz, połyskujące na podłodze odłamki szkła oraz ścięte włosy. Młodą służącą ogarnęła panika, chwyciła się za twarz i z krzykiem wybiegła z pomieszczenia.
Statek zmierzający do Wiecznego miasta płynął po bezkresnych wodach oceanu. Rozalia z zachwytem podziwiała widoki, nigdy wcześniej się tak nie czuła, jej serce przepełniała radość zaś ciało było lekkie jak piórko, chłonęła tę chwilę, gdyż wcześniej mogła sobie o tym jedynie pomarzyć. Eryk tymczasem kierował statkiem, ster trzymał dumnie i pewnie, w pewnym momencie spojrzał na chłopaka którego przyjął do załogi, w tej samej chwili do Eryka zbliżył się najstarszy członek załogi Jack.
- Zmienisz mnie na chwilę? – spytał Eryk.
Jack nic nie mówiąc przejął ster, lecz jego mina wyraźnie skazywała na to, że coś bardzo mu się nie podoba.
- Co ci jest?
- Skandal! Trzy baby na statku.
- Tak ci to przeszkadza?
- Baba na statku przynosi pecha!
- Przykro mi to mówić, ale na statku są cztery kobiety.
- Twoja siostra to co innego, ale tamte!
- Jedna z nich jest naszą przewodniczką.
- Niech będzie, Ale te dwie młode Seluz i Pul, Pul ….
- Pulchrituda – Dokończył młodzieniec.
- Mniejsza o to! Tylko zawrócą naszym chłopakom w głowach!
- Tobie to już na szczęście nie grozi – odparł Eryk żartobliwie klepiąc go po plecach.
Podczas gdy zachwycona Rozalia rozkoszowała się niezwykłymi chwilami, Pulchrituda obserwowała ją z pewnej oddali, na jej twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech.
- Bardzo sprytnie księżniczko, wiedziałam, że ci się uda. Ciesz się wyprawą najmocniej jak tylko możesz, gdyż będzie to twoja ostatnia podróż w życiu.
W pałacu zrobiło się ogromne zamieszanie, do sali tronowej wszedł trzydziestoletni mężczyzna. Zmartwiona królowa głośno szlochała, z jej oczu spływały obfite strumienie łez. Król natomiast siedział bardzo zadumany i skupiony, na widok wchodzącego mężczyzny gwałtownie się poderwał.
- Przybyłem najszybciej jak tylko mogłem, wasza wysokość – rzekł mężczyzna oddając pokłon.
- Dobrze ze jesteś kapitanie.
- W czym mogę służyć?
- Chodzi o naszą córkę…. uciekła. Co prawda robiła to wiele razy, lecz tym razem sprawa wygląda znaczne poważniej. Postawiliśmy straż na równe nogi, przetrząsnęli całe miasto, pobliskie tereny oraz port i ani śladu.
- To naprawdę zadziwiające – Odparł kapitan
- Zakochała się w Eryku, wiesz kogo mam na myśli.
- Tak wasza wysokość
- Podejrzewam, że ją uprowadził, że zaciągnął ją w tę piracką bandę. Liczę na pana doświadczenie, jesteś najwyższym rangą kapitanem królewskiego okrętu .
- Ja kapitan floty królewskiej sprowadzę księżniczkę Rozalię z powrotem do domu całą i zdrową, daję słowo.
Ciąg dalszy nastąpi
Zapraszam na mojego bloga
opowiadaniaipasja.blogspot.com
Komentarze (6)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania