Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 16 Wieczne miasto część 10

Tenebris za pomocą magii przeniósł Eryka, jego załogę oraz kapłana do lochu, sam natomiast zmierzał schodami do pałacu. Straż nieustannie go atakowała lecz mężczyzna zamykał ich w kryształach ametystu lub zrzucał ich ze schodów. Tenebris bez najmniejszego trudu wdarł się do zamku. Król przeraził się widząc jak wchodzi do Sali tronowej.

- Tenebris?! – zerwał się król.

- Witaj królu, postanowiłem odwiedzić rodzinne miasto i zrobić drugi zamach stanu.

- Jakim cudem wydostałeś się z otchłani?!

- Jestem silniejszy niż ci się wydaje.

Tenebris uniósł dłoń a w powietrzu zawisły trzy duże kryształy ametystu, które po chwili ruszyły prosto na króla, nagle przez środek sali przeleciał płaski, połyskujący zielony dysk który przeciął wszystkie fioletowe sople w pół. Tenebris spojrzał za siebie i ujrzał księcia Zmaragdaurum .

- To ten gówniarz. Chcesz walczyć książę?

Szmaragd na diademie księcia zajaśniał, a przy jego rękach pojawiły się dwa zielone dyski, Tenebris zrobił zamach a w stronę księcia ruszyło całe mnóstwo ametystowych sopli. Młodzieniec przyłożył rękę do piersi a jeden z dysków zasłonił jego ciało, fioletowe kolce roztrzaskiwały się niczym szkło w kontakcie z dyskiem. Po chwili książę rzucił jednym z nich, Tenebris lekko przekrzywił głowę a dysk jedynie musnął jego włosy po czym wbił się w ścianę. Chłopak rzucił drugim dyskiem, nagle z ziemi wyrósł wielki kryształ ametystu który przebił dysk na wylot, mężczyzna uniósł dłoń a kryształ pękł i ruszył w stronę księcia, ten błyskawicznie stworzył kolejny dysk który przeciął nadlatujący kryształ na pół. Dysk nie odniósł żadnych zniszczeń nadal mknął przed siebie, wbiłby się w twarz Tenebrisa lecz ten spokojnie uniósł dłoń i złapał szmaragdową tarczę, następnie ścisnął ją i roztrzaskał.

- Skończmy tę dziecinadę – odparł Tenebris.

Nagle książę zauważył, że stoi na jaskrawym fioletowym okręgu, nagle z magicznego koła wyrosły ametystowe kryształy które unieruchomiły jego ciało.

- Tenebris! – zawołał król – Za zdradę, próbę obalenia monarchy i zamach stanu skazałem cię na wieczność w otchłani, to był błąd!

- Doprawdy?

-Powinienem był cię zabić!

- Spróbuj teraz.

Diament na diademie króla zabłysną jasnym światłem, król ze swych dłoni skierował w Tenebrisa potężny strumień światła. W Sali tronowej zrobiło się niezwykle jasno, król zamierzał zetrzeć mężczyznę na proch. Gdy promień zgasł, w miejscu gdzie stał Tenebris była tylko czarna zwęglona plama.

- Twój czas się skończył odparł Tenebris, stojąc za królem.

Mężczyzna położył dłoń na plecach króla, długie i ostre kryształy ametystu przebiły króla na wylot.

- Ojcze!!!!!!!!!! – wrzasną młodzieniec.

Skrwawiony król upadł na ziemię, Tenebris uniósł dłoń a w powietrzu pojawiło się całe mnóstwo sopli.

- Nie martw się, wkrótce do niego dołączysz.

Książę był pewny, że patrzy śmierci w oczy. Nagle potężna fala wdarła się do sali przez witrażowe okna. Woda sprawiała wrażenie jakby atakowała Tenebrisa, lecz on odparł atak tworząc tarczę, po chwili ich oczom ukazała się dziewczyna.

- Sapphir?! – odparł Zaszokowany książę.

- Kolejny uciążliwy bachor.

Mężczyzna stworzył całe mnóstwo sopli które rzucił w jej stronę.

- Sapphir uważaj!!!

Szafir na diademie dziewczyny zabłysnął, Sapphir uniosła leżącą na ziemi wodę i również stworzyła sople. Kryształy ametystu i sople lodu kruszyły się zderzając ze sobą, Sapphir zaczęła formować fale, lecz Tenebris cały czas robił uniki. Dziewczyna wystrzeliła w stronę mężczyzny strumień wody, Tenebris osłonił się tarcza, lecz woda zmieniła kierunek, zaczęła wznosić się coraz wyżej, po czym zawróciła i uderzyła mężczyznę w plecy. Sapphir zamknęła Tenebrisa w wodnej kuli po czym ją zamroziła, lecz czarodziej szybko się wydostał. Użył swej magii i przeniósł Księcia i Sapphir do celi więziennej. Tenebris został sam w sali tronowej.

- Pora zostać królem Wiecznego Miasta.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania