Pokaż listęUkryj listę

Zakazana miłość i skarb Rozdział 18 Berło, odwieczna tajemnica i przekleństwo część 1

Rozdział 18 Berło. Odwieczna tajemnica i przekleństwo.

 

Droga była długa i męcząca, nie tak członkowie załogi Eryka wyobrażali sobie spacer po największym skarbcu w dziejach. Chcieli się zachwycać i podziwiać piękno tego miejsca, tymczasem szli jako więźniowie, otoczeni przez dziwaczne bestie. Góry złota zaczęły przypominać ściany, skarbiec zaczął wyglądać jak więzienie, co gorsza cała ta podróż zdawała się niemieć końca. Wszyscy byli znużeni i wycieńczeni, a gdy tylko ktoś się zatrzymał był pospieszany i popychany przez potwory. Po wielu godzinach Tenebris pozwolił zrobić postój. Wszyscy usiedli niektórzy od razy zasnęli.

- Możemy ufać kapłanowi? – spytał Tom – Jego plan był dziwny, mamy tak porostu pozwolić by Tenebris przejął berło? Co jeśli z nim współpracuje?!

- Z całą pewnością nie – dodał książę.

- Chcemy czy nie, nie mamy innego wyjścia.

- A co jeśli zacznie przejmować władzę nad światem?

- Poradzimy sobie – wtrąciła Miranda pokazując na łuk.

Nazajutrz Tenebris kazał ruszyć w dalszą drogę. Przez kolejne kilka godzin wszyscy zmierzali w stronę berła. Bogactwa które mijali stawały się coraz bardziej irytujące, te bezwartościowe złote monety były wszędzie, gdzie tylko nie spojrzeć złoto i diamenty, tego wszystkiego było za dużo. Wszyscy czuli jakby te bogactwa miały ich zmiażdżyć, atmosfera była ciężka i napięta. Wszyscy pragnęli już tylko jednego… wolności! Jakże było by wspaniale gdyby nagle podłoga zniknęła a z pleców wyrosły ogromne skrzydła. Jakie to byłoby cudowne móc się bezwładnie opuścić w bezkresność by następnie wzbić się ku słońcu. Kto nie chciał by dotknąć nieba?! Kto nie chciałby zerwać z siebie kajdan i zostawić wszystko za sobą. Lecz gra nadal trwa!

Trzeciego dnia, po bardzo długiej drodze wszyscy doszli do dużego placu, na jego środku stał kamienny postument a nad nim unosiło się berło Wiecznego Miasta. Było złote, a zdobił je duży zielony kamień w kształcie łzy.

- Berło! Nareszcie!!!! –zawołał Tenebris

- Dotarliśmy – odparł Eryk.

- Berło jest najpotężniejszym przedmiotem tego miasta. Jest symbolem mocy i władzy. Z pewnością ten kto się do niego zbliży uruchomi jakaś pułapkę… Eryku, zdejmiesz berło z postumentu i mi go przyniesiesz… jeśli oczywiście przeżyjesz.

Eryk przypomniał sobie co mówił kapłan kiedy jeszcze wszyscy byli w celi.

- Tenebris z całą pewnością będzie twierdził, że berło jest zabezpieczone jakąś pułapką bądź zaklęciem – opowiadał Kapłan – Nic bardziej mylnego, jednak Tenebris będzie chciał mieć pewność. Każe któremuś z was zdjąć berło z postumentu, nie obawiajcie się, znacie już tajemnicę berła. Nie możecie jednak zrobić tego zbyt pewnie ani spokojnie! Tenebris nie może nabrać podejrzeć, dlatego udawajcie przerażonych.

Eryk spojrzał na Tenebrisa przestraszony.

- Co?!

- Masz przynieść berło.

- Dlaczego?!

- Bo ci każę.

- Nidzie nie idę!

- Eryku to pułapka nie rób tego!

Tenebris stworzył całe mnóstwo sopli, zaś bestie uniosły swe wielkie topory

- Przynieś mi berło albo poćwiartuję twoją rodzinkę na plasterki.

Eryk zaczął powoli iść w stronę berła.

Na twarzy Tenebrisa zaczęło malować się zadowolenie, spojrzał na księcia i rzekł.

- Ciebie mój drogi, zabiję używając berła które miałeś odziedziczyć.

Eryk przystanął.

- Co ty wyprawiasz?! Ruszaj się!!!

Eryk był coraz bliżej berła, wyciągną ostrożnie dłoń i zdjął ten potężny przedmiot z postumentu. Tenebris rozejrzał się oczekując pułapki. Jednak do niczego nie doszło, skarbiec nie zaczął drżeć ani się zawalać, była zupełna cisza.

- Dawaj go! – odparł Tenebris wyrywając Erykowi berło.

Mężczyzna patrzył na berło z zachwytem, jego uśmiech stawał się obsesyjny.

 

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania